Saturday, December 31, 2016

Co z tym 2016? Witaj 2017!

Koniec roku to idealny czas na podsumowania minionego roku, a także sprawdzenie co udało się nam osiągnąć z postawionych rok wcześniej postanowień. Sama rzadko korzystam z tego typu motywacji-uważam także, że na wprowadzenie zmian nie można czekać i powinno się je wdrażać w zwykłe wtorki czy w czwartki. Jednak czasem warto usiąść chwilę i przypomnieć sobie najlepsze momenty w minionym roku.



Rok 2016 był niesamowity, co prawda niezbyt stabilny politycznie zarówno w Polsce jak i w Hiszpanii, jednakże dla mnie był to przede wszystkim niezwykle intensywnie wykorzystany czas- zwłaszcza w pierwszej połowie roku, kiedy udało mi się zrealizować wiele mniejszych i większych wycieczek. 

Przede wszystkim jestem z siebie dumna, że dotrzymałam obietnicy i udało mi się pisać prawie zawsze co tydzień- mimo wielu dodatkowych zajęć. Mam nadzieję, że w 2017 będę mogła pisać jeszcze częściej, bo naprawdę sprawia mi to wielką przyjemność! Do waszych ulubionych wpisów w 2016 roku należą typowe posty informacyjne, a także ciekawostki o życiu w Hiszpanii, jednak bardzo się cieszę, że coraz chętniej czytacie posty o nauce języka czy o hiszpańskich potrawach. Pisanie raz w miesiącu o ulubionych potrawach to także wspaniała motywacja dla mnie, aby przygotować jakiś ciekawy posiłek i spróbować czegoś nowego- mam nadzieje, że uda mi się kontynuować ten zwyczaj!

Najlepsza podróż 2016

Bez wątpienia najlepszą podróżą były nasze wakacje na cudownych Azorach, aczkolwiek tak samo dobrze wspominam krótki wypad do Londynu z rodzicami czy weekendowe zwiedzanie Madrytu z bratem!

http://blog.justynab.com/2016/08/azory-poradnik-praktyczny-i-nasze-mae.html
Najlepszy przepis 2016

Moim faworytem jest przepis na ciasto drożdżowe- coca de Sant Juan, który nie dość że świetnie wygląda to okazał się o wiele łatwiejszy w przygotowaniu niż się spodziewałam- wam także spodobał się przepis na hiszpańskie wino Sangrię.


Najczęściej czytane posty 2016

Jednym z najczęściej czytanych postów w 2016 był wpis o transporcie w Barcelonie, który jest też jednym z najczęściej polecanych przeze mnie wpisów innym- w końcu przed przyjazdem do Barcelony jest to jedna z najważniejszych informacji.
Okazało się, że często czytanym przez was postem był także wpis, w którym radziłam wam jak przygotować się do wyjazdu do Barcelony.


Najlepsza wizyta 2016

Okres letni roku 2016 obfitował w wizyty rodzinne, które zaowocowały najpiękniejszymi wspomnieniami, a także paroma wpisami, dzięki którym udało mi się przybliżyć wam Barcelonę jeszcze bardziej. Mimo że Barcelona ma już niewiele do ukrycia przede mną to jest jeszcze parę miejsc, które potrzebują specjalnej kompanii na dokładne ich zwiedzenie- do tych miejsc niewątpliwie należy Tibidabo. Na szczycie tej góry byłam już parokrotnie, jednak aby dokładnie przypomnieć sobie to miejsce- musiałam zwiedzić je z dziećmi (z kuzynkami).


Nauka języka 2016

Jakiś czas temu osiągnęłam wszystkie moje plany językowe takie jak nauka języka angielskiego i hiszpańskiego w stopniu zaawansowanym- z katalońskim nie idzie mi tak łatwo, ale mam nadzieję, że jak tylko będę miała trochę czasu to na pewno na nowo zapiszę się na nowo na jakiś kurs. Bardzo lubię naukę języka obcego w szkołach językowych, bo nie tylko staramy się zrozumieć nowe zagadnienia językowe, ale także poznajemy wiele nowych ciekawych osób. Jeśli nauka języka jest także jednym z waszych postanowień noworocznych to pamiętajcie, że nie zawsze jest łatwo- o moich przygodach i wpadkach możecie przeczytać tutaj i tutaj.


Czego mi się nie udało dokonać w 2016

Tutaj lista mogłaby być bardzo długa, jednak skrócę ją do paru zagadnień, których powstanie miało realną szansę- przede wszystkim nie udaje mi się ciągle zrobić blogowego przewodnika z barcelońskimi restauracjami. Co prawda w 2016 pojawił się jeden taki wpis o restauracjach w dzielnicy Eixample, jednakże ciągle odkrywam nowe miejsca i mam nadzieję, że w 2017 będę mogła przedstawić wam więcej restauracji, bo wiem że czekacie na ten wpis. Często pytacie mnie także o wpis z dzielnicami Barcelony- ciągle zbieram się za napisanie na ten temat obszernej notki, no ale właśnie ta obszerność i ciągły brak czasu mnie trochę przeraża, jednak nie mogę odwlekać już tego tematu!
Na mojej liście ciągle znajdują się barcelońskie formalności tj. wyrobienie numeru NIE, ślub czy studiowanie w Hiszpanii- wiem, że wiele osób jest zainteresowanym tym tematem...
Nie napisałam także notki o cudownym angielskim mieście- Oxford, tak samo jak o zwiedzanie Londynu, o ile Oxford na pewno wkrótce się pojawi na blogu, o tyle ciągle wydaje mi się, że nie znam Londynu wystarczająco, aby o nim pisać...
Z ambitniejszych planów miałam zamiar wystartować z kanałem na youtubie- jednak ciągle brakuje mi czasu i ostatecznego pomysłu jak się za to zabrać...


Mam nadzieję, że wszystko to czego nie udało mi się stworzyć w 2016 będę mogła z powodzeniem przelać na papier (w tym przypadku monitor) w 2017 roku. Zapowiada się naprawdę niesamowity rok pełen niespodzianek i nowych wyzwań- mam nadzieję, że was zaskoczę!

Co mnie najbardziej ucieszyło w 2016

Blogowo cieszy mnie coraz większa liczba czytelników i przyjaciół mojego bloga na facebooku- jest to dla mnie namacalna forma docenienia mojej pracy nad blogiem i waszej obecności. Cieszą mnie także wasze maile i pozytywne komentarze, w których dziękujecie mi za dobre rady i dzielicie się swoim doświadczeniami w Barcelonie- zawsze staram się wam także odpowiedzieć na prywatne maile, oczywiście w miarę moich czasowych możliwości.

Mimo odejścia wielkich artystów w 2016 mnie cieszą moje małe odkrycia książkowe tj. Remigiusz Mróz czy Olga Rudnicka, serialowe tj. Stranger things czy kontynuacja serialu Black Mirror oraz muzyczne nowości, które podsyła mi mój brat.
Cieszę się także, że udało się nam spędzić kolejne święta w niezmiennym składzie i mimo braku śniegu we wspaniałej atmosferze.

Co w 2017?

Wygląda na to, że 2017 będzie bardzo ciekawym i intensywnym czasem, mam nadzieję że uda mi się usiąść i napisać wszystkie ciążące nade mną wpisy. Dalej zachęcać was do podróży i zwiedzania zarówno Barcelony jak i całej Hiszpanii, moje podróżnicze plany zostawiam na razie dla siebie- zobaczymy co z tego wyjdzie...


Mam też nadzieję, że będzie to łaskawszy czas dla wszystkich z was zarówno na płaszczyźnie politycznej jak i osobistej- Wszystkiego Najlepszego w 2017!!!

Justa i Pau

Sunday, December 18, 2016

Prezenty z Hiszpanii- co kupić

Każdy chciałby zatrzymać sobie część wakacji jak najdłużej- często pomagają nam w tym pamiątki i drobne prezenty, które postawione na półce przywołują uśmiech i dobre wspomnienia. Święta Bożego Narodzenia już za tydzień, ja już wszystkie prezenty mam kupione od pewnego czasu, ale może mój wpis pomoże tym, którzy jeszcze nie dokonali kluczowych decyzji i zechcą wprowadzić do swojego życia odrobinę Hiszpanii.




1. OLIWA Z OLIWEK

Hiszpańskie potrawy zawdzięczają swój szczególny smak właśnie temu niezwykłemu płynowi, co więcej przez wiele rodzin olej słonecznikowy jest tutaj nieuznawany i uważany za zło. Oliwę dodaje się zarówno do sałatek (dzięki czemu zwykła sałata potrafi nabrać niezwykłego smaku), do niektórych ciast jak i smaży na niej nawet frytki. W mojej kuchni na dobre zajęła miejsce oleju słonecznikowego i jak tylko mam okazję to staram się także przywieść zapas do mojego rodzinnego domu. 
Dodatkowym atutem oliwy oprócz walorów smakowych i zdrowotnych jest także różnorodność i piękne butelki, w którym sprzedają ten smakołyk- co więcej, aby uszczęśliwić bliską osobę tym szczególnym prezentem nie trzeba wcale wyjeżdżać do Hiszpanii- oliwa sprzedawana jest także w polskich delikatesach.


Co ciekawe właściwości oliwy zaczynają doceniać także firmy kosmetyczne, które produkują najróżniejsze  delikatne kosmetyki pielęgnacyjne- ja sama niestety nie miałam okazji jeszcze ich spróbować, ale na pewno wkrótce się skuszę.

2. HISZPAŃSKIE SŁODYCZE

Kiedy tylko wyjeżdżam gdzieś na wakacje to zamiast pamiątek, które często są sprzedawane w zawyżonych strojach udaję się do sklepu spożywczego poszukując ciekawych słodyczy. Najczęściej obdarowywany jest przeze mnie mój brat, z którym dzielimy się słodyczami delektując się przy porannej lub popołudniowej kawie- tym sposobem mój brat może poznać kraj w którym byłam (przynajmniej od tej kulinarnej strony), a ja raz jeszcze mogę poczuć na moim języku egzotykę...
Oczywiście takie zachowanie niesie niebezpieczne konsekwencje, bo co jeśli znajdziemy coś co nam niezwykle posmakuje? Wtedy pozostaje nam powrót do danego kraju w poszukiwaniu utraconego smaku lub sprowadzenie słodyczy przez internet.


W Hiszpanii w okresie świątecznym na sklepowych półkach królują słodkie turony, z których jedne przypominają naszą polską chałwę, za to inne to twardy karmel z zatopionymi w środku migdałami- te słodycze to idealny prezent, który można z powodzeniem postawić na wigilijnym stole, tak aby wszyscy mogli spróbować czym smakują hiszpańskie święta.

3. HISZPAŃSKI TRUNEK

Kto nie lubi hiszpańskiego wina- osobiście nie znam nikogo, kto głośno przyznałby się do tego, że ten hiszpański specjał nie jest jego faworytem. Nie musi być koniecznie czerwone, popularne są także wina białe, które z powodzeniem można uznać jako dodatek do obiadu czy kolacji! 
Jeśli szukacie czegoś bardziej oryginalnego koniecznie spróbujcie anis del mono czyli dosyć mocnego alkoholu z nutą anyżu, który produkowany jest pod Barceloną. Na pewno zadowoli on tych, którzy szukają nowych doznań smakowych i sprawi, że prezent ten będzie na długi czas przypominał o zagranicznych podróżach.


Ci którzy wolą trochę delikatniejsze smaki mogą spróbować kolorowych wermutów produkowanych w Hiszpanii-będzie to idealny dodatek do przygotowanych przekąsek (w stylu hiszpańskich tapas). A jeśli taki zestaw zostanie podany w ciepły wieczór to wtedy wystarczy tylko zamknąć oczy, aby poczuć się jak w barcelońskim czy andaluzyjskim tarasie...

4. KSIĄŻKA HISZPAŃSKIEGO AUTORA

Jeśli chwilowo nie macie możliwości na wyjazd do Hiszpanii to czemu nie sprawić aby Hiszpania przybyła do was (no chociażby za pomocą wyobraźni). Po Bożym Narodzeniu zawsze jest trochę więcej czasu na czytanie i chwilę dla siebie, a szczęśliwi którzy jeszcze chodzą do szkoły będą zaraz mieli ferie zimowe, w którym to okresie ja zawsze nadrabiałam zaległości czytelnicze. Do Barcelony przeniosą nas niezwykle zabawne książki Edurado Mendozy, jeśli natomiast lubicie trochę tajemnicy i niespodziewanych zwrotów akcji to polecam wam koniecznie książki Carlosa Ruiz Zafón'a, który w Hiszpanii po 15 latach wydał właśnie kontynuację książek Cień wiatru czy Gra Anioła- ja jeszcze nie czytałam jego najnowszej książki, ale na pewno wkrótce się za to zabiorę!
Fanów historii na pewno zainteresuje książka I. Falcones Katedra, w której opisane zostało powstawanie jednej z najpiękniejszych świątyni w Barcelonie czyli Katedry Santa Maria del Mar- książka ta nie należy do cienkich, więc zapewni nam rozrywkę na wiele długich wieczorów.
Dopasowanie odpowiedniej książki do osoby obdarowanej to na pewno klucz do sukcesu na udany prezent- ja sama uwielbiam dostawać książki, nawet takie które pozornie nie wpisują się w mój gust czytelniczy!


Jeśli natomiast nie macie czasu na czytanie to przeniesienie się do Hiszpanii może być możliwe za pomocą filmu- akurat w Polskich kinach grane są dwa hiszpańskie filmy, z mojej listy (koniecznie sprawdźcie kina niedaleko was).

5. TRADYCYJNY HISZPAŃSKI STRÓJ

Na pewno podczas wizyty w Hiszpanii odwiedziliście jakiś sklep z pamiątkami: pełny ceramicznych byków, wachlarzy czy szklanych kul z miniaturami miast- pośród miliona przedmiotów warto zwrócić uwagę na klasyczne stroje dla dzieci. Kolorowe falbaniaste sukienki w kropki na pewno spodobają się każdej małej elegantce- czy może być lepszy strój na karnawałową zabawę? Co ciekawe typowe stroje do flamenco można kupić nawet w internecie (cena około 20 euro), a jeśli to wy chcecie zaskoczyć wszystkich karnawałowym strojem to sukienki dostępne są także w normalnych kobiecych rozmiarach!
A jeśli nie chcecie wydawać tylu pieniędzy, to dobrym prezentem dla dzieci będą akcesoria do włosów tj. typowe spinki, które nadadzą hiszpańskiego charakteru wszystkim strojom.



Do Świąt Bożego Narodzenia pozostał jeszcze tylko tydzień- mam nadzieję, że już kupiliście wszystkie prezenty! Ja muszę tyko dokupić parę drobiazgów po przyjeździe do Polski- wyjazd już za parę dni, więc wykorzystujemy weekend na ostatnie przygotowania! Koniecznie dajcie znać w komentarzach jak planujecie spędzić ostatnie przedświąteczne dni!

Pozdrawiam, 

Justa




Sunday, December 11, 2016

Nietypowe tradycje świąteczne w Hiszpanii TOP5

Nie mogę uwierzyć jak szybko minął ten rok- już za niecałe 2 tygodnie święta Bożego Narodzenia i ten niezwykły, magiczny czas z najbliższymi i rodziną. W sklepach i na ulicach większych miast już od jakiegoś czasu można zobaczyć tysiące kolorowych świateł i poczuć świąteczną atmosferę. W dzisiejszym wpisie mam dla was tradycje okresu świątecznego, które mam nadzieję, że was zaskoczą. Zapraszam na wpis!



1. CAGA TIÓ (Tió de Nadal) czyli świąteczny kawałek drewna, który wydala prezenty

Katalończycy mają naprawdę dużą wyobraźnie, świadczyć o tym może ,,kupkający wujek'' caga tió czyli kawałek drewna, któremu domalowywana została uśmiechnięta twarz, a po długim okresie (od 8 grudnia), w którym codziennie jest hojnie karmiony przez dzieci nadchodzi czas, kiedy 24 grudnia obdarowuje ich prezentami!

Wesoły kawałek drewna to tradycja, którą znają wszystkie dzieci w Aragonii, Katalonii oraz Walencji i od wielu pokoleń jest to jeden z ciekawszych zwyczajów praktykowany w katalońskich domach. Cała zabawa zaczyna się już na początku grudnia, kiedy dzieci wraz z rodzicami wyruszają do lasu na poszukiwanie wcześniej schowanego w zaroślach uśmiechniętego kawałka drewna. Potem na katalońskich dzieciach spoczywa trudne zadanie, muszą dbać o kłodę jak najlepiej potrafią: drewno przykryte zostaje kocykiem, a dzieci każdego wieczoru zostawiają mu coś do jedzenia, aby nie był głodny.
24 grudnia przychodzi ten długo oczekiwany dzień przez wszystkie dzieci- caga tió po wielu dniach solidnego karmienia postanawia odwdzięczyć się swoim pupilom wydalając prezenty. Prezenty wyrzucane są spod koca w rytm katalońskiej piosenki, która śpiewana jest przez całą rodzinę, a żeby było jeszcze ciekawiej to kłoda bita jest energicznie przez dzieci kijami...



Obecnie ten zwyczaj może się wydawać co najmniej dziwny, jednak wywodzi się od prostej tradycji uroczystego palenia kłody, która dawała tak niezbędne dary jak światło i ciepło- a dzieci na pamiątkę tego dnia obdarowywane zostały słodyczami.
W późniejszym okresie legenda o kłodzie zaczęła ewolucjonować i belka stała się symbolem magii, która przybywa do katalońskich domów 24 grudnia. Dzisiaj popularne pniaki można znaleźć w większości sklepów i na straganach w przedświątecznym okresie, czasami wielka kłoda wystawiana jest także na ulicach w mniejszych miasteczkach, gdzie za symboliczną kwotę caga tió obdarowuje dzieci małym prezentem.

Piosenka w wersji angielskiej

Poop log,
poop turrón,
hazelnuts and cottage cheese,
if you don’t poop well,
I’ll hit you with a stick,
poop log! 

2. CAGANERS czyli znowu o wydalaniu

Patrząc na katalońskie tradycje, można pomyśleć, że mają pewnego rodzaju niezdrową obsesje na punkcie załatwiania się- no bo jak wytłumaczyć obecność kupkającego chłopca w szopce betlejemskiej? Prawdopodobnie tradycja ta sięga końca XVII i początku XVIII wieku, kiedy w sztuce popularnym kierunkiem był realizm przesadny. 



Do końca nie są znane motywy umieszczenia tej postaci obok Maryi, Józefa czy małego Jezusa- wiadomo jednak, że jest on na tyle ważną postacią w szopce, że nikogo nie dziwi umieszczenie tej osobliwej figurki obok świętych. Najczęściej caganers umieszczony zostaje w mało widocznym miejscu (najlepiej za krzakiem czy drzewem), do końca nie wiadomo dlaczego właściwie postać ta umieszczona została w szopce betlejemskiej. Uważa się jednak, że kupkający wiejski chłop swoimi odchodami użyźnia glebę, a tym samym jest symbolem powodzenia i dobrobytu w przyszłym roku. Umieszczenie tej postaci w szopce przynosi szczęście i powodzenie na przyszły rok.
Oryginalnie chłop przedstawiony jest w tradycyjnym katalońskim stroju: białej koszuli, czerwonej czapce oraz kamizelce, jednak obecnie ze sklepowych wystaw uśmiechają się do nas największe gwiazdy sportu, muzyki, polityki czy telewizji, a także zwierzęta...

3. ŚWIĄTECZNE MENU

Jeśli spędzacie święta Bożego Narodzenia w Hiszpanii to koniecznie musicie zapomnieć o pysznych pierogach z barszczem, bigosie czy makiełkach, których zjedzenie ma przynieść dostatek w przyszłym roku. 
W Katalonii świąteczną kolację zaczyna się od zupy escudella i carn de olla, która przypomina polski rosół z kawałkami mięsa (coś w rodzaju klopsików) oraz makaronem, który przypomina kolanka w rozmiarze XXL. 
Po podaniu ciepłej zupy na stole postawione zostają owoce morza tj. krewetki, małże czy morskie ślimaki. W niektórych domach typowym daniem jest podanie kurczaka lub indyka wraz z nadzieniem, które przypomina pasztet (czasem dodawany jest sos truflowy, który zapewnia niezwykły smak potrawy). 




Po sycącym obiedzie przychodzi czas na deser, w którym nie może zabraknąć świątecznych słodyczy czyli turronów i polvorones, które od zawsze kojarzą się wszystkim Hiszpanom ze świętami. 
Natomiast 26 grudnia na stole nie może zabraknąć przepysznych canelones san esteban- czyli makaronu w kształcie rurek z mięsnym nadzieniem, a to wszystko polane delikatnym sosem beszamelowym...

4. DIA DE LOS INOCENTES (DZIEŃ NIEWINIĄTEK) czyli coś w rodzaju PRIMA APRILIS

W Polsce przyzwyczajeni jesteśmy do robienia żartów swoim najbliższym 1 kwietnia- biada temu, kto nie będzie pamiętał o tym szczególnym dla wszystkich żartownisiów dniu, bo wtedy na pewno przytrafi mu się wiele niesamowicie śmiesznych rzeczy- jednak w Hiszpanii kwietniowy dzień nie jest niczym szczególnym- natomiast całkiem inne odczucia towarzyszą jednemu z prawie ostatnich dni grudnia.
Zgodnie z chrześcijańską tradycją 28 grudzień to dzień, kiedy Herod wiedząc, że narodził się zbawiciel wydał rozkaz zabicia wszystkich nowo narodzonych chłopców w mieście Belem. W Hiszpanii (zwłaszcza regionie Lleida) typowe było wycięcie z białego papieru długiego łańcuchu w kształcie dzieci, który powieszony zostaje w centrum miasta na drzewie. Temu zwyczajowi towarzyszą wesołe pochody, śpiewy i muzyka. Jednak w całej Hiszpanii ten dzień znany jest jako doskonały pretekst to zrobienia swoim bliskim i nie tylko jakiegoś żartu. Nie wiadomo dlaczego wybrano właśnie tą datę do sprawiania sobie wzajemnie żartów- niektóre źródła podają, że związane jest to niewinnością osób na których będą przeprowadzone żarty. Jednak bardziej prawdopodobna wydaje się wersja, że dzień ten jest związany z pogańską tradycją ,,dia de los locos,, (dzień głupców), w którym mieszkańcy miast wychodzili na ulicę w przebraniach tańcząc i wygłupiając się (co ciekawe dzień ten jest do dzisiejszego dnia hucznie obchodzony np. w Walencji). 
W każdym bądź razie- jeśli znajdziecie się w tym okresie w Hiszpanii to nie wierzcie we wszystko co widzicie, bo psikusy mogą wam sprawić nie tylko znajomi, ale także popularne programy telewizyjne czy nawet gazety!


5. DZIEŃ TRZECH KRÓLI

Zwieńczeniem świątecznych dni jest celebracja 6 stycznia, kiedy dzieci po długim okresie oczekiwania wreszcie dostają upragnione prezenty. Jednak, aby trzej królowie wiedzieli o jakich prezentach marzą najmłodsi konieczne jest dostarczenie listu osobiście- a to możliwe jest tylko uczestnicząc w pochodzie Trzech Króli (Cabalgata de Reyes Magos) piątego stycznia. Niezwykle efektowny orszak jest ważnym wydarzeniem w każdym większym mieście, w zeszłym roku szczególnie głośna był pochód Trzech Króli w Madrycie ze względu na kontrowersyjne stroje króli... W Barcelonie orszak Trzech Króli zaczyna się w okolicach portu, gdzie na ląd schodzą Trzej Królowie wraz ze zwierzętami- opis tego jak wygląda konwój znajdziecie w moim wpisie o cabalgata de reyes.
Szósty styczeń to szczególny dzień dla hiszpańskich rodzin, wszyscy spotykają się wtedy na uroczystym obiedzie (zazwyczaj w restauracji), gdzie nie może zabraknąć roscón de reyes- drożdżowego ciasta w kształcie okrągłego wieńca, w którym ukryta została mała figurka króla lub okrągły kawałek bobu. Ten kto w swoim kawałku ciasta znajdzie bób musi zapłacić za ciasto (według tradycji będzie miał też mało szczęścia w przyszłym roku), natomiast ten kto wylosuje świąteczną figurkę do końca dnia będzie traktowany na specjalnych warunkach.
Jest to jeden z tych dni, w których rodzina jest najważniejsza i aż miło spojrzeć za okno, gdzie dużo rodzin spędza ten dzień bardzo aktywnie spacerując z najbliższymi.

A jak Hiszpanie spędzają Sylwestra i Nowy Rok?

No właśnie, czasem mam wrażenie, że Sylwester w Hiszpanii to nic specjalnego- oczywiście jeśli porównuje go do Sylwestrowego szału, który ma miejsce w Polsce. Typowe staje się spotkanie w rodzinnym gronie lub też w gronie znajomych w domu przy kolacji. Często grupy znajomych wynajmują na ten okres wiejski dom, aby przywitać Nowy Rok w zupełnie innym otoczeniu! Młodsi członkowie rodziny często po uroczystej kolacji i wybyciu 12.00 zostawiają swoich rodziców i idą celebrować 1 styczeń ze znajomymi na dyskotekę (biorąc pod uwagę to, że zazwyczaj wszyscy wychodzą na dyskotekę koło 12.00-1.00 więc nie wydaje się to być niczym wyjątkowym...).
Jeśli chodzi o petardy, to także wybuchy kolorowych fajerwerków na niebie nie jest charakterystycznym widokiem dla tego dnia. Jednak nie jest też zupełnie tak, że Hiszpanie nie mają żadnych zwyczajów aby przywitać Nowy Rok. Najważniejsza jest bielizna- przez cały wieczór musi być koniecznie czerwona, ma to przynieść szczęście i dostatek na przyszły rok.
Chwilę przed 12.00 nie może zabraknąć także 12 winogron, które będą zjedzone punktualnie o 12.00 wraz z wybiciem dzwonów (jest to bardzo charakterystyczny dźwięk tego wieczoru) zwiastujących koniec roku- tradycja ta zapoczątkowana została w 1909 roku i przynosić ma dostatek i szczęście w nadchodzącym roku.

Jeśli jesteście ciekawi moich poprzednich wpisów na temat Świąt Bożego Narodzenia to koniecznie zobaczcie mój wpis z poprzedniego roku na temat Bożego Narodzenia w Hiszpanii. 

A wy znacie jakieś nietypowe tradycje?
Pozdrawiam,

Justa

Sunday, December 4, 2016

Hiszpańskie filmy, które musisz znać TOP15

Zima to czas, w którym dni stają się coraz krótsze, a długie wieczory i chłód na ulicy nie nastrajają pozytywnie na długie spacery. Jednak nie ma co narzekać, bo nawet bez wychodzenia z domu można dobrze spędzić czas i wirtualnie przenieść się do Hiszpanii. Potrzebujecie tylko: ciepłego koca, telewizora lup laptopa, hiszpańską przekąskę oraz jednego z moich ulubionych hiszpańskich filmów! Zapraszam!


Na szare i smutne wieczory nie ma nic lepszego niż hiszpańska komedia, która ociepli nas nie tylko poprzez wspaniałe krajobrazy znajdujące się na ekranie, ale także pobudzając nasze mięśnie brzucha, które w okresie zimowym schowane głęboko pod swetrami mogą być używane rzadziej niż w lecie.

1. Que se mueran los feos 2010, Nacho G.Velilla (tłum. Niech umrą brzydcy!)

O czym? Już samo tłumaczenie tytułu może wydać się niektórym zbyt brutalne i dosłowne, no cóż później wcale nie jest lepiej... 
Główny bohater filmu Eliseo jest życiowym nieudacznikiem, wytykany palcami za brzydotę, wciąż myśli, że najgorsze ciągle przed nim- chyba nie muszę dodawać, że o miłości oczywiście nie ma mowy. Śmierć matki mężczyzny sprawia, że powraca on do miasteczka, w którym dorastał i po wielu latach spotyka niepewną siebie Nati- rozwódkę, która twierdzi że wszystko co najgorsze na pewno się jej już przytrafiło. Potem jest już coraz ciekawiej, w komedii nie brakuje przerysowanych postaci, zabawnych scenek oraz codziennego życia małego miasteczka położonego w prowincji Huesca- oglądanie filmu dodatkowo umila wesoła muzyka! 
Dla kogo? Nie chcę zdradzać wam za dużo fabuły filmu, bo ten film trzeba zobaczyć obowiązkowo! Jednak jeśli nie lubicie komedii romantycznych- nie martwcie się, to nie jest jeden z tych filmów, gdzie wszyscy są piękni, młodzi i bogaci, a jedynym zmartwieniem jest zakup butów pasujących do sukienki. Jeśli jednak lubicie takie filmy, to nie martwcie się także, bo romantyzmu w tym filmie nie brakuje! Jeśli nie wiecie czy waszemu mężczyźnie spodoba się ten film, to zdradzę wam tylko, że mój mąż oglądnął ten film z przyjemnością!

http://www.imdb.com/title/tt1475400/
2. Ocho apellidos vascos 2014, Olivio Martinez- Lazaro (tłum. Osiem baskijskich nazwisk)

O czym? Jeśli wydawało wam się, że Katalończycy są dziwni, niedbali i mają zapędy nacjonalistyczne, to znaczy że nie znacie Basków... Właśnie różnice kulturowe między poszczególnymi regionami Hiszpanii stały się inspiracją do nakręcenia tego filmu- bo czy może być coś śmieszniejszego niż spotkanie wymuskanego Rafeala z Sewilli z zaniedbaną Amaią z Kraju Basków? Oczywiście! Jeśli to spotkanie zakiełkuje szaloną i niemożliwą do spełnienia miłością! 
Dla kogo? Dla wszystkich tych, którzy chcieliby wiedzieć coś więcej o różnicach między poszczególnymi regionami w Hiszpanii oraz oczywiście dla tych, którzy uwielbiają komedie romantyczne. Dla tych, którzy nie lubią tego typu filmu dodam, że mi się ten film podobał- mimo że nie jestem fanką tego typu filmów.

http://www.imdb.com/title/tt2955316/

3. El dia de la bestia 1995, Alex de la Iglesia (tłum. Dzień bestii)

O czym? Jeśli lubicie czarne komedie z pogranicza horroru to ten film jest dla was, bo to właśnie w tym filmie surrealizm przeplata się z rzeczywistością, a wszystko to przyprawione niesamowitą dawką humoru. Bo czy może być coś zabawniejszego niż ksiądz, który zaczyna grzeszyć, aby wstąpić w progi królestwa diabelskiego i uratować świat. Pomaga mu w tym jego zabawna kompania Jose Maria- czyli sprzedawca ze sklepu z ciężką muzyką metalową oraz Cavan- prezenter popularnego programu telewizyjnego, w którym nadprzyrodzone rzeczy są na porządku dziennym. Swoją walkę ze złem ksiądz zaczyna samemu, jednak wraz z upływem czasu dołącza do niego sprzedawca i prezenter- oczywiście nie przebiega to prosto i łatwo, a czasem użycie siły jest niezbędne.  Czy dobro i tym razem wygra nad złem? Tego możecie się przekonać jedynie oglądając film!
Dla kogo? Dla wszystkich tych, którzy są zmęczeni romantyzmem i wszechobecnym szczęściem panujących zazwyczaj w komediach!

http://www.imdb.com/title/tt0112922/
4. Vivir es facil con los ojos cerrados 2013, David Trueba (tłum. Życie jest łatwe z zamkniętymi oczami)

O czym? Życie w Hiszpanii w cudownych latach 60-tych, nauczyciel angielskiego wyrusza do Almerii, aby spotkać swojego wielkiego idola Jonh'a Lennon'a. Po drodze zabiera ze sobą młodą dziewczynę oraz 16-letniego chłopaka, którzy chcą uciec przed rzeczywistością, która ich otacza w Madrycie. Sama podróż oraz pobyt w hotelu to coś więcej niż przemieszczenie się w nowe miejsce- to tułaczka, w której trójka podróżników będzie musiała poznać samego siebie.
Dla kogo? Dla wszystkich tych, którzy chcą uwierzyć, że zawsze jest wyjście z nawet z naprawdę beznadziejnej sytuacji- film ten, nie jest typową komedią, przy której zwijamy się ze śmiechu, a raczej filmem, który napełnia optymizmem i sprawia, że życie wydaje się być piękniejsze.

http://www.imdb.com/title/tt2896036/
5. La comunidad 2000, Alex de la Iglesia (tłum. Wspólnota)

O czym? Życie we wspólnocie madryckiej kamienicy nie jest łatwe, tym bardziej kiedy w grę wchodzą duże pieniądze, które odkryte zostały przez Julię- kobietę w średnim wieku pracującą w agencji nieruchomości. Czarna komedia z najlepszymi hiszpańskimi aktorami, która pokazuje co w stanie są zrobić ludzie, jeśli w grę wchodzą naprawdę duże pieniądze! A są w stanie zrobić naprawdę dużo! W filmie ukazane zostały chyba wszystkie negatywne cechy człowieczeństwa- tylko czy naprawdę filmowa fikcja tak daleka jest od rzeczywistości?
Dla kogo? Dla wszystkich tych, którzy uwielbiają czarny humor i nie straszne są im wszelkiego rodzaje upadki- dodatkowym plusem dla tych, którzy cenią estetykę może być cudowna klatka schodowa z windą, w której toczy się akcja.

http://www.imdb.com/title/tt0255067/

Czym byłoby hiszpańskie kino, bez dramatów, które towarzyszą nam w codziennym życiu- ciężkie wybory, w których wybrać trzeba mniejsze zło- jednak hiszpańskie dramaty to nie tylko filmy P.Almodovara, którego oczywiście także nie może zabraknąć w moim zestawieniu.

6. Mar adentro 2004, Alejando Amenabar (tłum. W otchłani morza)

O czym? Wybory dnia codziennego potrafią być trudne, co jednak jeśli musimy zdecydować o życiu i śmierci- co jeśli chodzi o eutanazję? Ramon grany przez niesamowitego Javier'a Bardem'a od 30 lat przykuty jest do łóżka i zdany na łaskę swojej rodziny i przyjaciół...Od czasu wypadku, który uczynił go niepełnosprawnym coraz częściej zaczyna marzyć tylko o jednym- o godnej śmierci. W ostatniej podróży towarzyszą mu dwie kobiety: sąsiadka Rosa i pani adwokat Julia, która popiera jego decyzję- czy bohater zmieni zdanie i zaakceptuje swoje położenie, czy może raczej to jego bliscy będą musieli pogodzić się z jego decyzją?
Dla kogo? Dla wszystkich tych, którzy lubią dobre, mocne kino- jednak muszę was ostrzec jest to jeden z tych filmów, których lepiej nie oglądać bez tony chusteczek higienicznych. Jednak nie warto uciekać od tego typu filmów- życie jest czasem gorzkie i takim też warto je poznać...

http://www.imdb.com/title/tt0369702/

7. Todo sobre mi madre 1999, Pedro Almodovar (tłum. Wszystko o mojej matce)

O czym? Chyba jeden z najbardziej zapadających w pamięć i wzruszających filmów P. Almodovar'a. Manuela- samotna matka, po tragicznej śmierci swojego jedynego syna wyrusza w podróż z Madrytu do Barcelony w poszukiwaniu ojca zmarłego nastolatka. Świat, który przedstawia nam reżyser to zupełnie inne oblicze otaczającej nas rzeczywistości: to królestwo homoseksualistów i transwestytów, gdzie choroby zakaźne są na porządku dziennym. Ten inny świat, mimo że mroczny pociąga i sprawia, że filmy Almodovar'a są wyjątkowe!
Dla kogo? Dla wszystkich tych, którzy lubią dobre, mocne kino- nie na darmo właśnie ten film dostał w 1999 roku Oscara dla najlepszego filmu zagranicznego!

http://www.imdb.com/title/tt0185125/
8. Azul oscuro casi negro 2006, Daniel Sanchez Arevalo (tłum. Ciemny niebieski prawie czarny)

O czym? Tytuł filmu nawiązuje do garnituru, którego kupno jest marzeniem głównego bohatera, a także jest to niepewny kolor przyszłości, który tak jak pryzmat zmienia kolor w zależności od patrzenia. Jorge- główny bohater podejmuje pracę swojego ojca, który po udarze mózgu nie jest zdolny do jej wykonywania. Po paru latach opieki nad ojcem, nauki i pracy staje się zmęczony życiem i marzy o zmianie nieuchronnego celu, do którego nieustannie zmierza. Poznanie dziewczyny swojego brata- Pauli sprawia, że puszczają mu wszelkie hamulce i spełniając swoje pragnienia, przestaje czuć się odpowiedzialnym za wszystko  i zaniedbuje wszystko w okół. 
Dla kogo? Dla wszystkich tych, którzy myślą że w Hiszpanii żyje się łatwiej niż w Polsce, a obecność słońca rozwiązuje wszystkie problemy.

http://www.imdb.com/title/tt0452971/

9. Abre los ojos 1997, Alejandro Amenabar (tłum. Otwórz oczy)

O czym? Cesar jest przystojnym i odnoszącym sukcesy mężczyzną, którego jedną z pasji jest podrywanie kobiet- bez konieczności wdawania się w długą relacje. Pewnej nocy wychodząc z nocnego klubu ulega wypadkowi, przez który jego twarz zostanie na zawsze zdeformowana. Ten film to fikcja, która miesza się z rzeczywistością, a widz traci rachubę co jest prawdą, a co tylko wyobrażeniem-naprawdę niesamowity film, który warto obejrzeć!
Dla kogo? Jeśli znacie Hollywoodzką wersję tego filmu z Tom'em Cruis'em (Vanilla Sky, 2001) w roli głównej to powinniście obejrzeć pierwowzór tego filmu w europejskiej wersji. Co ciekawe w dwóch filmach w jednej z głównych ról zobaczyć można niesamowitą Penelopę Cruz.

http://www.imdb.com/title/tt0125659/

10. Un monstruo viene a verme 2016, Juan Antonio Bayona (pl. Siedem minut po północy)

O czym? Niezwykły dramat fantastyczny, w której głównym bohaterem jest 12-letni chłopiec Conor, który mimo młodego wieku przechodzi w życiu bardzo ciężkie chwile. Chłopiec jest nękany w szkole, dodatkowo w domu ciężka choroba matki nie pozwala mu na odnalezienie zapomnienia. Jedyną ucieczką okazuje się niezwykły świat wyobraźni...
Dla kogo? Film ten okazał się filmowym fenomenem, w pierwszych tygodniach bilety na film były nieprzerwanie wykupione, a wszyscy z salowych kin wychodzili ze łzami w oczach. Ja jednak muszę się przyznać, że jeszcze tego filmu nie widziałam- jednak nie mogę pominąć go w tym zestawieniu, bo słyszałam, że nie dość, że jest to jeden z tych filmów, które trzeba zobaczyć to jeszcze wchodzi do polskich kin pod dziwnie przetłumaczonym tytułem.

http://www.imdb.com/title/tt3416532/

Hiszpańskie kino, to także horrory, thrillery czy filmy fantasy, które zostały zrobione z  wcale z nie mniejszym rozmachem niż Hollywodzkie superprodukcję- mam swoich parę ulubionych filmów, które uczynią zimowe wieczory przyjemniejszymi.

11. La isla minima 2014, Alberto Rodriguez (pl.bagna)

O czym? W małym miasteczku zabita zostaje młoda dziewczyna, do akcji wkraczają dwaj detektywi, którzy jak najszybciej muszą odkryć zabójce. Rozwiązanie zagadki nie jest łatwe, nie tylko ze względu na zupełnie inne charaktery policjantów, ale także na niedopowiedzenia małej społeczności miasteczka, która wydaje się wiedzieć więcej niż się wydaje...
Dla kogo? Ten nakręcony w Andaluzji film przez cały czas trzyma w napięciu, więc jeśli lubicie dobre kryminały to na pewno się nie zawiedziecie. Niezwykłe krajobrazy sprawiają, że czasem trudno uwierzyć, że film nakręcony został w Hiszpanii- jak dla mnie dodatkowym plusem jest klimat lat 80-tych, który ukazany został w dobrej XXI- wiecznej jakości...

http://www.imdb.com/title/tt3253930/

12. 
Enterrado 2010, Rodrigo Cortes (ang. burried)

O czym? Po porwaniu Paul Conroy, który jest grany przez znakomitego Ryan'a Reynolds'a budzi się będąc zakopanym w drewnianej skrzyni- jedyne co może pomóc bohaterowi to zapałki oraz telefon. Niestety kończąca się bateria i brak zasięgu uniemożliwiają mu skontaktowanie się z kimkolwiek i uzyskanie pomocy. O tym, czy bohater wyjdzie cało z tej nietypowej sytuacji, możecie się przekonać oglądając film!
Dla kogo? Dla wszystkich tych, którzy mają mocne nerwy- oglądanie przez 93 min mężczyzny zakopanego pod ziemią może być chwilami klaustrofobiczne. Jednak jak dla mnie zaskakujące jest to, że mimo gry jednego aktora film nie był ani trochę nudny!

http://www.imdb.com/title/tt1462758/

13. Mientras duermes 2011, Jaume Balaguero (tłum. Kiedy śpisz)


O czym? Zastanawiało was kiedyś co się dzieje, kiedy mocno śpicie? Czy poprzestawiane przedmioty są tylko wynikiem naszego roztrzepania czy może ktoś celowo je przestawia, a może dzieje się coś innego o czym lepiej jest nie wiedzieć? Cesar pracuje w jednym z budynków z apartamentami pilnując czy do kamienicy nie wchodzi nikt nie proszony oraz z uśmiechem witając mieszkańców. Jednak mało kto wie, że ten z pozoru sympatyczny portier skrywa mroczny sekret- uwielbia sprawiać innym ból... Na jego celowniku pojawia się nowa, piękna sąsiadka, która według portiera jest zbyt wesoła- ten stan rzeczy nie może potrwać za długo, Cesar już się o to postara!
Dla kogo? Dla wszystkich tych, którzy lubią trzymające w napięciu thrillery.

http://www.imdb.com/title/tt1437358/

14. La noche de girasoles 2006, Jorge Sanchez- Cabezudo (tłum. noc słoneczników)

O czym? Do jaskini obok małej miejscowości przyjeżdżają speolodzy, których zadaniem jest zbadanie tego niezwykłego miejsca. Jednak podczas gdy główny bohater Esteban zajmuje się eksploracją, jego dziewczyna która czeka w tym czasie w samochodzie zostaje brutalnie zaatakowana. Esteban postanawia znaleźć sprawcę i zemścić się na nim jak tylko nadarzy się okazja, zatrzymuje się w pobliskiej miejscowości, a każda chwila dłużej w miasteczku sprawia, że odkryte zostają brudne sekrety mieszkańców.
Film jest naprawdę niesamowity, znajdziemy tutaj wszystko od skorumpowanych i oszukujących policjantów do opuszczonego miasteczka, w którym mieszka tylko dwóch staruszków, którzy na dodatek serdecznie się nienawidzą- to wszystko może tylko sprawić, że z każdą chwilą będzie coraz bardziej niebezpiecznie.
Dla kogo? Dla wszystkich tych, którzy mają ochotę spędzić wieczór oglądając dobry kryminał, którego rozwój akcji zaskoczy każdego.

http://www.imdb.com/title/tt0456111/

15. Los cronocrimenes 2007, Nacho Vigalondo 


O czym? Główny bohater dzięki lornetce odkrywa piękną i młodą dziewczynę, aby przypatrzeć się jej bliżej postawia udać się do lasu poszukując piękności. Nagle atakuje go uzbrojony mężczyzna z zabandażowaną twarzą, jednak bohaterowi udaje się uciec wgłąb lasu, gdzie znajduje się przedziwne laboratorium, a w nim maszyna czasu...
Mam nadzieję, że zachęcę was do oglądania tego filmu jeśli powiem wam, że to dopiero początek przygód głównego bohatera i serii niesamowitych zdarzeń, które prowadzą do mrożącego żyły zakończenia.
Dla kogo? Dla wszystkich, którzy lubią niebanalne filmy, na których trzeba być skoncentrowanym tak, aby nie stracić ogólnego sensu filmu.

http://www.imdb.com/title/tt0480669/

To pewnie nie wszystkie hiszpańskie filmy godne polecenia, ale zdecydowanie jedne z tych, które na dłuższy czas zapadły mi w pamięć. Widzieliście? A może znacie jakiś film, który nie jest na liście? Będzie mi także miło jeśli podzielicie się ze mną najlepszymi polskimi filmami- chciałabym rozszerzyć wiedzę mojego męża o polskiej kinematografii! Także czekam na wasze komentarze!

Pozdrawiam,

Justa





Sunday, November 27, 2016

Alioli czyli najlepszy dodatek do obiadu

Jeśli byliście w Hiszpanii i nie spróbowaliście czosnkowego sosu alioli to wasza wizyta w tym kraju się nie liczy i koniecznie musicie przyjechać jeszcze raz. Jednak wiem, że większość z was na pewno spróbowała tego kremowego przysmaku i szybko pokochała ten ostry smak. Dobrą wiadomością jest to, że przepis na ten sos jest tak prosty, że z łatwością będziecie mogli przygotować go w domu i to w niecałe 10 minut!


Przez niedoświadczonych smakoszy sos może być porównywany do dobrze znanego majonezu ze względu na podobny smak oraz konsystencję. Nic w tym dziwnego, bo majonez jest wariacją kulinarną alioli powstałą na wyspie Minorka w mieście Mahón (skąd zresztą pochodzi jego nazwa mahonesa). 

Krótka historia sosu alioli

Ten kremowy sos pochodzi z Egiptu, gdzie emulsję przygotowywano z czosnku i oliwy jako swojego rodzaju nagrodę, dla wszystkich tych, którzy zasłużyli na specjalne względy, głównie byli to: żołnierze, zapaśnicy i atleci. W późniejszym okresie starożytni rzymianie upowszechnili ten przepis we Włoszech i na Sycylii, gdzie spotkał się dobrym przyjęciem i do dzisiejszego dnia przepis nie uległ zmianie. 
Sama nazwa tego sosu to połączenie dwóch słów ali- czosnek i oli- oliwa i własnie taki powinien być skład alioli, gdzie po długim utarciu tych składników powinno otrzymać się jednolitą masę. Jednak otrzymanie sosu w ten sposób jest niezwykle pracochłonne, dlatego mało kto wytwarza sos w ten sposób, a sposobem na łatwiejsze otrzymanie masy stało się dodanie jajka lub samego żółtka. 
Niektóre restauracje postanowiły ułatwić sobie jeszcze bardziej życie i sosem alioli nazywają majonez zmieszany ze świeżym czosnkiem, lub co gorsza z czosnkiem z torebki- jednak nawet nie ma co porównywać smaku prawdziwego alioli do tych wariacji...

Przepis

Składniki:
- 220 ml oliwy
- średniej wielkości ząbek czosnku
- sok z ćwiartki cytryny
- szczypta soli
- jajko  


Dzięki użyciu blendera przygotowanie sosu stało się bajecznie proste- wszystkie składniki wystarczy wrzucić do wysokiego naczynia i wymieszać do momentu uzyskania jednolitej masy. Aby masa była jeszcze bardziej kremowa można najpierw ubić wszystkie składniki, a potem stopniowo dodać oliwy i soku z cytryny- my jednak posłużyliśmy się przepisem dla leniwych i sos wyszedł lepiej niż w niejednej restauracji! Cały proces zajął nam nie więcej niż 6 minut, a sos który otrzymaliśmy z powodzeniem starczyłby na stół dla wieloosobowej rodziny.



Dlaczego wszyscy szaleją na punkcie tego sosu?

Mój pierwszy sos alioli zjadłam podczas jednej z moich wizyt w Barcelonie przy akompaniamencie frytek-od tego czasu ostry smak sosu towarzyszył nam zawsze podczas wieczornych wypadów na tapas. Okazało się, że frytki smakują o wiele lepiej właśnie z sosem, a co więcej sos potęguje smak każdej potrawy sprawiając, że jest ona o wiele lepsza. Jednakże sos spożywany jest głównie z owocami morza tj. kałamarnice, krewetki czy dorsz; a także z typowymi hiszpańskimi potrawami jak paella czy fideua
Pewnie uniwersalność tego sosu sprawia, że  zaskarbił on sobie tak wielu fanów- a nawet osób, które obsesyjnie myślą o zjedzeniu tego specjału z czym tylko się da. 



Mam nadzieję, że skorzystacie z mojego przepisu i dacie mi znać jak wam wyszło!

Smacznego!

Pozdrawiam,

Justa

Sunday, November 20, 2016

Motywacja do nauki języka- skąd ją brać?

Coraz częściej możemy się przekonać, że w dzisiejszych czasach znajomość jednego języka obcego nie zawsze jest wystarczająca- coraz częściej na rynku pracy jest duża konkurencja i ciężko jest się wybić. Znane jest też stwierdzenie, że nauka nowego języka obcego to nie tylko nauka słówek i mozolne wkuwanie regułek, ale także nauka nowych tradycji i kultury. Okazuje się więc, że nauka języka nie tylko dobrze wygląda w naszym CV, ale także wzbogaca naszą kulturę osobistą i sprawia, że stajemy się bardziej interesującą osobą.

Oczywiście nauka języka nie zawsze jest fajna i przyjemna, chociaż wiele szkół językowych stawia na naukę poprzez zabawę i pracę w grupie- to może się zdarzyć, że czasem lekcje ciągną się jak guma i marzymy tylko o ukończeniu zajęć- co raczej nie mobilizuje nas potem do nauki w domu (niestety w większości przypadków lekcje w mojej szkole właśnie wyglądały w ten sposób, przez co zamiast motywować często osiągały odwrotny zamiar). 

Po pierwsze - znajdź cel

Nic tak nie de-motywuje jak nauka czegoś czego nie lubimy i wiemy, że raczej nigdy w przyszłości nie wykorzystamy tej wiedzy- wiem, że dla niektórych niemałym koszmarem jest nauka języka niemieckiego i nie potrafią zapamiętać nawet najprostszych słów twierdząc, że i tak nie będą w stanie się dogadać za granicą...
Moją motywacją do nauki była chęć wyjazdu za granicę i dogadanie się z ukochanym, dlatego wykorzystywałam każdą wolną chwilę na naukę nowych słówek czy mozolne uczenie się odmian czasowników. Wiem jednak, że nie każdy ma w swoim życiu cel, który tak bardzo napędza nas do działania jakim jest młodzieńcza miłość. 
W takich przypadkach warto pomyśleć co zyskamy, jeśli rzeczywiście zaczniemy się efektywnie uczyć języka- może to być wpisanie nowej umiejętności do CV, możliwość awansu czy dogadanie się na wakacjach z mieszkańcami bez korzystania z pomocy innych. 
Wiem też, że znalezienie takiego celu nie jest łatwe, bo w moim przypadku o ile z językiem hiszpańskim poszło mi gładko, o tyle z językiem katalońskim przechodziłam prawdziwe katusze i do dzisiejszego dnia mogę się pochwalić tylko stopniem podstawowym.

Po drugie- zadbaj o otoczenie

Kiedy uczyłam się matematyki czy czegoś co naprawdę sprawiało mi problemy, pierwsze co zrobiłam to kupiłam sobie ładny zeszyt nie bacząc na jego cenę, do tego nowe zakreślacze i żelowe długopisy. Od tego czasu nauka szła mi coraz lepiej i naprawdę nie ma nic lepszego niż nauka z pięknych kolorowych notatek, które samym wyglądem sprawiają przyjemność. 
Jeśli naprawdę zależy nam, aby materiał którego aktualnie się uczymy obecny był każdego dnia w naszym życiu to kolorowe notatki warto powiesić nad biurkiem, a pod ręką zawsze mieć listę słówek, których aktualnie się uczymy.

Po trzecie- pomyśl o towarzyskich możliwościach

Jeśli jesteś komunikatywną osobą to znajomość języka przydaje się na każdym kroku i bardzo pomaga w nawiązywaniu znajomości. Polska staje się coraz ciekawszym krajem dla obcokrajowców i właśnie znajomość języka może posłużyć do tego, że banalna wymiana zdań może poskutkować wymianą adresów mailowych i przyjaźnią. A nawet jeśli nie to zawsze fajnie jest porozmawiać z kimś, kto żyje w innym miejscu na ziemi i dowiedzieć się jak spędzają dzień za dniem na drugim końcu świata- czasem rozmowa może zejść także na inne tematy tj. polityka na świecie czy problemy gospodarcze, co jest świetną okazją do szlifowania języka i nauki nowego słownictwa.

Po czwarte- znajomość języka ratuje życie

Tak wiem to jeden z tych raczej ekstremalnych przypadków, jednak jak to mówią nigdy nie znasz dnia ani godziny i przy zagranicznych wyjazdach znajomość paru podstawowych słów może naprawdę pomóc, jeśli nie w ratowaniu życia to na pewno uratuje nie jeden raz naszą kolacje, gdy okaże się, że menu występuje tylko w języku tubylców.


Po piąte- wybór właściwej szkoły językowej

Nic tak nie de-motywuje do nauki języka jak wybór niewłaściwej szkoły językowej- oczywiście jeśli jesteście na etapie liceum to niewiele można z tym fantem zrobić. Jednak jeśli jesteście na studiach lub co więcej płacicie za zajęcie to zawsze można zmienić grupę (na studiach na inny poziom- nawet jeśli miałby być on niższy). Najlepsze szkoły językowe to te, gdzie zajęcia prowadzone są przez native speakerów, bo wtedy można nauczyć się właściwego akcentu, a dodatkowo poznać kogoś kto pochodzi z kraju, który nas fascynuje. 
Nauka w domu też może być fajna, jednak nie ma nic lepszego niż wyjście do ludzi, jeśli trafi wam się fajna grupa to już w ogóle wygraliście loterię. Ja miałam to szczęście i z dziewczynami z lekcji hiszpańskiego utrzymuje kontakt do dzisiejszego dnia, co więcej z niektórymi udaje mi się nawet spotkać w Hiszpanii czy w Polsce.

Po szóste- a jeśli mógłbyś przeczytać książki w oryginale

Nie wiem jak wy, ale ja uwielbiam czytać! Czytanie to nie tylko sposób spędzania wolnego czasu, ale także sposób na samorozwój oraz codzienny relaks- jednak niektóre książki tracą wiele po nieudanym tłumaczeniu oryginału. Doskonałą motywacją do nauki i doskonalenia języka może być właśnie chęć przeczytania książki w oryginalnym języku. 
Jednak czytanie książek w obcym języku nie jest łatwe i potrzeba dużo czasu, aby przebrnąć przez daną pozycję- moją pierwszą książkę po angielsku czytałam przez parę miesięcy i chwilami naprawdę nie było to łatwe. Jednak wysiłek nie idzie na marne i satysfakcja z przeczytanej książki jest naprawdę wielka! 
Dodatkowo po pewnym czasie możecie wrócić do danej książki i zobaczyć swoje językowe postępy!
Jeśli nie czujecie się jeszcze na siłach, aby sięgnąć po książkę w oryginale zawsze można sięgnąć po gazety w obcym języku- artykuły często opisują zagraniczne zwyczaje, dodatkowo w lingwistycznej prasie często przetłumaczone zostają związki frazeologiczne, które czasami ciężko zrozumieć jeśli chcielibyście je dosłownie przetłumaczyć.

Po siódme- Uwaga na słomiany zapał!

Chyba nie ma osoby, której nie dopadłby słomiany zapał- ja sama muszę bardzo uważać, bo zdarza się, że mam więcej pomysłów niż czasu i zapału do ich wykonania. I tak mam w domu dwie książki do rosyjskiego, kiedy postanowiłam, że to tak łatwy język, który przyda mi się do pracy, że na pewno nauczę się jego sama (no przynajmniej mówić). W drugim koncie stoi książka do japońskiego, którą dostałam od koleżanek parę lat temu, kiedy zafascynowana dalekim wschodem pochłaniałam każdą książkę Harukiego Murakamiego i marzeniem było zwiedzenie Japonii mówiąc biegle w języku mieszkańców tego cudownego kraju. Niestety skończyło się na wielkich planach i braku czasu, chociaż może kiedyś przyjdzie mi ochota na naukę tych języków. 
Na szczęście nie poświęciłam za dużo czasu na zgłębianie rosyjskich i japońskich znaków, chociaż dzisiaj na pewno postanowiłabym sobie bardziej realne cele lub dążyłabym bardziej świadomie. Przede wszystkim wyznaczyłabym sobie tygodniowe godziny, w których uczyłabym się języka i za wszelką cenę postrzegałabym ich. Jeśli chodzi natomiast o początki z japońskim, chyba zaczęłabym od jakiegoś kursu, bo nauka w domu tak trudnego języka znacznie mnie przerosła.

Po ósme- Słuchanie też pomaga

Często słowa popularnych piosenek nie mają żadnego sensu, a śpiewanie ich bez zrozumienia może być niestosowne (zobaczcie koniecznie wideo). Zrozumienie niektórych angielskich piosenek i ich specyficznego języka to czasem wyższa szkoła jazdy- jednak na szczęście w języku hiszpańskim już po paru lekcjach można wyłapać podstawowy sens piosenki. A uwierzcie mi, że nie ma nic piękniejszego niż hiszpańskie piosenki w oryginale.



Mam nadzieję, że choć trochę zmotywowałam was do nauki języka, ja aktualnie nie uczęszczam na żadne językowe kursy, chociaż mam zajęcia na uczelni w języku katalońskim (to chyba jednak się liczy jako nauka języka). Jednakże w moim życiu miałam okazję uczęszczać na różnego rodzaju kursy językowe, głównie angielski i hiszpański w Polsce (w szkole uczyłam się także języka francuskiego- jednak z niezbyt dobrym skutkiem), natomiast w Hiszpanii na kursy języka katalońskiego- także uważam, że moje doświadczenie w tym względzie jest naprawdę duże. Jeżeli jesteście ciekawi jak uczyłam się języka hiszpańskiego, odsyłam was do wpisu o mojej nauce języka obcego.

A może wy znacie jakiś sposób na naukę, którego nie wymieniłam?

Pozdrawiam, 

Justa

Sunday, November 6, 2016

Przeprowadzka do Barcelony- TOP 5

Wiem, że mojego bloga czytają nie tylko ci, którzy wybierają się do Barcelony na wakacje, ale także ci, którzy planują przeprowadzić się na stałe do Hiszpanii lub też przez chwilę pomieszkać w tym mieście. Przeprowadzka do nowego miejsca wiąże się z dużym stresem, dlatego naprawdę warto zminimalizować niepotrzebne nerwy- tak, aby w pełni móc cieszyć się zmianami!


Ja do mojej przeprowadzki przygotowywałam się długie trzy lata, kiedy kończyłam studia magisterskie- jednak wyobrażam sobie, że nie wszyscy z was będą aż tak cierpliwi i zechcą wyjechać trochę szybciej. Dlatego dzisiaj w poście garstka porad, które mam nadzieję, pomogą wam podjąć decyzję i łatwiej przygotować się do zmiany miejsca zamieszkania!

Po pierwsze- nauka języka

Często dostaje od was pytania dotyczące tego na jaką pracę możecie liczyć po przyjeździe do Hiszpanii bez znajomości języka i czy język hiszpański jest niezbędny. Nie wiem, może mój umysł jest jeszcze ograniczony, ale ja nie odważyłabym się przyjechać do obcego kraju na stałe bez znajomości danego języka. Nie chodzi tylko o to, że wraz ze znajomością języka obcego będziecie mogli łatwiej znaleźć pracę w danym kraju, ale także jest to niezbędne aby załatwić wszystkie formalności, a przy tym macie pewność, że nikt was nie oszuka. Znajomość obcego języka bardzo ułatwia funkcjonowanie w danym kraju, od prostego wyjścia do sklepu do założenia konta w banku czy zapisania się na siłownie. 
Są jednak sytuacje, kiedy można przyjechać bez podstaw językowych, ja zdecydowałabym się na to w sytuacji, gdyby celem mojej podróży była sama nauka języka lub gdyby miało to formę popularnego za granicą roku przerwy od pracy tzw. sabbatical year. Wtedy  zazwyczaj mamy odłożone na podróż jakieś pieniądze i można sobie pozwolić na powolne przystosowanie się do życia za granicą bez zrozumienia jego mieszkańców. 
Ja poświęciłam trzy lata na naukę języka od zera, bo od początku zdawałam sobie sprawę że nie chcę być we wszystkim zależna od mojego narzeczonego- ale nawet jeśli przed przyjazdem naprawdę dużo ćwiczyłam porozumiewanie się w języku hiszpańskim, to po przyjeździe okazało się, że do perfekcji jeszcze trochę mi brakuje...

Po drugie- poszukiwanie mieszkania

Mnie na szczęście ominęło poszukiwanie mieszkania w Barcelonie, ale wiem że może to być naprawdę koszmarnym przeżyciem. Znalezienie czegoś odpowiedniego w dobrej cenie jest niemałym wyzwaniem i nawet jeśli wydaje nam się, że coś znaleźliśmy to może się okazać, że właściciel wybrał inną osobę na wasze miejsce.
Często zdarza się także, że z czasem obniżamy swoje wymagania począwszy od miejsca, gdzie ma się znajdować dane lokum, aż do ceny za wynajem, która może przewyższać nasze pierwotne wyobrażenia- warto także zdawać sobie sprawę, że istnieje coś takiego jak minimalny czas wynajmu, który zazwyczaj wynosi 3 lata, o ile nie zostanie ustalone to inaczej z osobą wynajmującą. 
Mieszkania warto zacząć szukać parę miesięcy przed planowanym wyjazdem, szybko może się okazać, że centralnie położone dzielnice, które były szczególnie interesujące dla nas- są finansowo niedostępne i trzeba zadowolić się czymś innym. 
Jeśli zależy nam na cenie to warto zastanowić się czy nie lepiej podzielić koszty wynajmu i wynająć mieszkanie w więcej osób (nawet jeśli nie będą one nam znane). Takie rozwiązanie jest świetne zwłaszcza w pierwszym okresie pobytu za granicą, dzięki takiemu wynajmowaniu poznamy dużo osób, które mogą nam podpowiedzieć gdzie szukać pracy czy gdzie tanio kupić codzienne sprawunki.

Strony internetowe, które pomogą wynająć wam mieszkanie to:

Istnieje także możliwość, że znacie kogoś w danym kraju np. ciocię, kuzynkę czy dobrą koleżankę, wtedy możecie skontaktować się z daną osobą i poprosić o lokum na pierwsze miesiące- trzeba się jednak liczyć z tym, że nie można za długo siedzieć komuś na głowie, nawet jeśli jest to bardzo bliska osoba.

Po trzecie- poszukiwania pracy

Najgorszy kryzys w Hiszpanii jest już chyba za nami, nie znaczy to jednak że pracę znaleźć jest łatwo- konkurencja jest naprawdę duża i nawet na najmniej wymagające stanowisko jest paru kandydatów. 
Najlepiej przejrzeć oferty pracy parę miesięcy przed wyjazdem, rozmowy o pracę często są w późniejszym terminie, a jeśli okażecie się szczególnie interesującym kandydatem na dane stanowisko możecie zostać wybrani na podstawie rozmowy kwalifikacyjnej przez skype. 
Jeśli macie doświadczenie w Polsce czy w innym kraju to na pewno pomoże wam to znaleźć wymarzone stanowisko szybciej i wykorzystać swoje doświadczenie na rynku hiszpańskim.
O szukaniu pracy w Barcelonie przeczytacie w jednym z moich wcześniejszych postów- praca w Barcelonie.

Po czwarte- potrzebne dokumenty

Na szczęście dla nas Polaków po przystąpieniu do Unii Europejskiej papierkowej roboty jest o wiele mniej niż dla osób np. z Ameryki Południowej, jednak to nie znaczy, że wcale ich nie ma. Najważniejszym dokumentem jest coś w rodzaju dowodu osobistego czyli numeru NIE, który dostać można od lokalnej policji po prezentacji paszportu oraz wypełnionej aplikacji. Ja składałam podanie około 7 lat temu i pamiętam, że było to bajecznie proste- aktualnie nie jestem pewna jak wygląda ten proces, ale jak tylko dowiem się więcej na ten temat przygotuje dla was osobnego posta!

Po piąte- zakup biletów i pakowanie

Jeśli jeszcze nie kupiliście biletów w jedną stronę to właśnie nadszedł ten moment- ja polecałabym przeprowadzkę wczesną jesienią lub późną wiosną, tak aby zdążyć się zaaklimatyzować i jeśli nie udało wam się znaleźć pracy trafić na gorący okres ofert: w lecie i okresie świątecznym (wtedy pojawiają się oferty do pracy w restauracjach, barach czy sklepach- co nie jest złym rozwiązaniem zwłaszcza na początek).
Pakowanie walizki w jedną stronę też nie jest niczym łatwym, bo jak zmieścić cały swój dobytek do dwóch toreb (no chyba, że wybieracie się tylko z bagażem podręcznym-wtedy szacunek dla was). Zawsze dobrze jest mieć odłożone pieniądze na większe zakupy, bo nawet jeśli traficie na umeblowane mieszkanie może się złożyć, że jakiś mebel szczególnie będzie was denerwował i trzeba będzie go wymienić. Zaraz potem okażę się, że brakuje mnóstwa małych rzeczy codziennego użytku tj. garnki, łyżki czy lampki- wtedy wycieczka do IKEA okaże się być pierwszą niezbędną czynnością, którą zrobicie po przyjeździe.
Jeśli chodzi o ubrania, to w torbie powinny zagościć nasze ulubione ciuchy, które będziemy mogli użyć w danej porze roku- warto pamiętać, że niektóre mieszkania są nieogrzewane i zaopatrzyć się w polar lub sweter, co ciekawe chłodno jest nie tylko w zimie i w okresie jesieni, ale także wiosną. Przy kompletowaniu swojej garderoby warto wykorzystać swoją najbliższą rodzinę i zlecić im zabranie waszych ciuchów przy nadarzającej się wizycie u was. A jeśli czegoś wam zabraknie to zawsze można udać się na zakupy do Zary lub Primarka...

Kiedy już uda nam się przeżyć w nowym mieście pierwsze dni, to nie pozostanie nic innego jak głęboko odetchnąć i pogratulować sobie głośno odwagi i podjętej decyzji!

A wy co zrobilibyście przed przeprowadzką do Barcelony?

Pozdrawiam, 

Justa