Barcelona- dlaczego czasami mam jej dość?

Jakiś czas temu pisałam wam, dlaczego w Barcelonie można się zakochać- w większości zgadzaliście się z moimi opiniami. Mój dzisiejszy post będzie trochę na opak, trochę półżartem pół serio, no bo jak tu nie kochać Barcelony- jednak, każdy ma swoje gorsze i lepsze dni, w te gorsze Barcelona wydaje się być bardziej mroczna i mniej przyjacielska. Niektóre cechy opisane przeze mnie przedstawiają bardziej cechy charakteru ludzi tu mieszkających, ale w końcu ludzie tworzą miasto i oceniając jakieś miejsce warto także wziąć pod uwagę mieszkańców... 
Wymyślanie powodów, dlaczego ja czasami w ogóle nie lubię Barcelony było o wiele trudniejsze niż wymyślanie powodów dlaczego ją kocham- z niektórymi literkami miałam szczególne problemy, jednak po jakimś czasie i pomocą bliskich mi się udało.


AUTOBUSY

O tym, że nie bardzo przepadam za tym środkiem komunikacji pisałam wam w moim ostatnim wpisie o transporcie w Barcelonie- od tego czasu nic się nie zmieniło i nadal unikam autobusów jak ognia i muszę wam się przyznać, że idzie mi to bardzo dobrze!

BRUD

Niestety niektóre miejsca w pięknej Barcelonie przypominają raczej wysypisko śmieci, plaże pełne są pustych butelek, puszek, a na ulicach walają się plastikowe worki. Niestety krajobraz ten staje się coraz bardziej ,,normalnym'' nie tylko w okresie letnim- niektórzy turyści oraz mieszkańcy Barcelony są niezbyt dobrze wychowani i nie traktują swojej okolicy z należytym szacunkiem, a szkoda, bo wyrzucanie śmieci gdzie popadnie jest bardzo nieeleganckim zachowaniem. 
Nie radzę wam też odwiedzania mniej znanych uliczek Barcelony w niedzielę wcześnie rano, bo jeśli odwiedzicie wąskie uliczki zbyt wcześnie być może niechcący natchniecie się na pozostałości po imprezie dnia poprzedniego i nie będzie to miły widok...

CENY

Niestety Barcelona jest jednym z droższych miast w Hiszpanii, opłaty za mieszkanie, komunikacja miejska czy zwykłe zakupy spożywcze nie należą do najtańszych wydatków. Jeśli jeszcze nie przyzwyczailiście się do Euro to na pewno z bólem serca będziecie wspominać każde zakupy czy wypad na kawę...

DALEKO OD RODZINNEGO DOMU

Do odległości można się przyzwyczaić i chyba nie mam co narzekać, bo 2 i pół godziny samolotem to wcale nie tak daleko, w końcu niektórzy musieli wyemigrować za ocean. 
Jednak są takie momenty, w których te 3000 kilometrów staje się odległością bardzo trudną do pokonania i niemożliwym staje się spotkanie z przyjaciółką z Polski na popołudniową kawę czy zakupy z mamą w piątek wieczorem...

EDUKACJA

Kiedy opowiadam moim hiszpańskim znajomym o studiach w Polsce często wspominam im, że to właściwie płacono mi za to żebym zdobywała wyższą edukację (dostając stypendium naukowe)- dla nich jest to zupełnie niezrozumiałe, tutaj każdy semestr musi być opłacony przez rodziców lub ich samych, a na stypendia mają tylko ci, którzy są naprawdę w nieciekawej sytuacji finansowej. Na szczęście ceny nie są, aż tak wysokie jak opłacanie studiów za oceanem, ale i tak dla niektórych ceny te stanowią duże wyrzeczenia...

FLAGI KATALOŃSKIE

Flagi można zobaczyć prawie każdego dnia, czy to w miejscach publicznych czy w domach prywatnych- owszem nie ma nic złego w regionalnym nacjonalizmie, ale nie sądzę, żeby Katalończycy byli tak samo przychylni widząc w czyimś oknie flagę hiszpańską...

GÓRZYSTY TEREN

Owszem górzysty teren może być całkiem przyjemny, ale co wtedy, kiedy musimy każdego dnia wspinać się do naszego domu idąc z przystanku metra- tak jest to fajne ćwiczenie, ale czasami naprawdę można mieć dość. Jak dla mnie górzysty teren to także problem związany z powadzeniem pojazdów- miasto w którym miałam naukę jazdy czyli Wrocław jest dosyć płaskie i muszę się przyznać, że niezbyt dobrze opanowałam ruszanie pod górkę czy zjazd...

HAŁAS

Jeśli byliście kiedyś wśród Hiszpanów to pewnie zgodzicie się ze mną, że naród ten do najcichszych nie należy, czasami krzyki sąsiadów czy ludzi na ulicy mogą doprowadzać nas do białej gorączki. Krzyczące dzieci, które starają się jak najgłośniej zawołać swoich rodziców i co gorsza rodzice odpowiadający im tym samym tonem głosu to norma, jeśli dodacie do tego jeżdżące zewsząd samochody i motory to naprawdę nie jest lekko!

INDUSTRIA

Barcelona to miasto, które zaczęło się rozrastać właśnie dzięki przemysłowi, wielkie fabryki produkujące tekstylia do dzisiaj można odnaleźć w niektórych dzielnicach Barcelony. Niektóre zmienione stanowią przykład jak można świetnie zrehabilitować industrialną architekturę, inne straszą czekając na lepsze dni...
Turyści często zapominają o tym etapie historii skupiając się na kolorowej architekturze Gaudiego, jednakże nie można zapominać o tej epoce, gdyż dzięki niej Barcelona jaką znamy dzisiaj istnieje!

JĘZYKI OBCE

A właściwie ich brak... Zdarzyło się wam kiedyś zgubić w mieście i zapytać tubylców o drogę- bardzo możliwe, że jeśli zapytacie po angielsku to nikt was nie zrozumie. Niestety większość mieszkańców niezależnie od pracy, którą wykonują po angielsku nie mówi, co niektórzy dukają, a tylko nieliczni są w stanie prawidłowo zbudować konwersację...

KORUPCJA

Niestety korupcja i polityka w Hiszpanii to temat rzeka, każdego dnia w wiadomościach słychać nowe afery rządowe, nieoficjalne konta w rajach podatkowych  sławnych ze świata sportu, polityki czy telewizji. Doskonałym przykładem są konta bankowe w Panamie bóstwa FCB czyli Messiego czy Almodovara oraz innych sławnych i mniej sławnych mieszkańców Hiszpanii...

LOTERIE

Loterie w Barcelonie jak i całej Hiszpanii stają się narodowym wydarzeniem, dobrze znanym przykładem jest wielka loteria w okresie świątecznym czyli El Gordo, kiedy bilet kosztujący bagatela 20 Euro kupuje około 77% społeczeństwa. Wiara w wygraną sprawia, że niektórzy mieszkańcy są skłonni kupić nawet 5-8  biletów.
Tu właściwie nie powinnam pisać o Katalończykach, bo ci z natury są skąpi- jednak Barcelona to mieszanka kultur i Hiszpanów pochodzących z różnych regionów tego kraju, a oni nadrabiają statystyki inwestując w loterie.

NARZEKANIE

Polacy znani są z narzekania na każdy temat: pracę, pogodę czy teściową- wydawać by się mogło, że Hiszpanie i Barcelończycy to pogodny i pozytywnie nastawiony do wszystkiego naród. Nic bardziej mylnego, bo kiedy Hiszpanie nakręcą się w narzekaniu na szefa, kolegów w pracy czy nieudaną miłość to ciężko jest im przerwać i naprawdę czasami wydaje mi się, że narzekanie Polaków to przy tym pestka!

ODPOCZYNEK

Odpoczynek w czasie sjesty to czas święty, na ulicach próżno jest szukać dorosłych, a i bawiące się dzieci są raczej rzadkością. Nie inaczej jest w sierpniu, kiedy wszystkie firmy są pozamykane- bo przecież wszyscy są na urlopie. Nie byłoby w tym nic złego- sama twierdze, że rozgraniczenie czasu pracy i odpoczynku jest bardzo ważne, gdyby nie momenty, w których chcemy załatwić coś bardzo ważnego, a wszystko w około jest pozamykane...

PRACA

Barcelona jak i cała Hiszpania po okresie kryzysu nie jest już tym samym szybko rozwijającym się miastem- co prawda wydaje mi się, że ostatnio jest coraz lepiej, jednak mam wielu znajomych, którzy mają problem ze znalezieniem pracy. 
Jeśli już nawet ktoś ma tą pracę, to często daleko jest jej do bycia pracą wymarzoną, zarobki są czasem dużo niższe niż ich kwalifikacje, a szefostwo wykorzystuje jak się da pracowników nie płacąc im za nadgodziny czy zasypując robotą.

ROZPIĘTOŚĆ

Duże miasta mają to do siebie, że potrzeba dużo czasu aby dotrzeć z jednego punktu do drugiego- może Barcelonie nie jest, aż tak rozległa jak np. Londyn, jednakże często pracując na drugim końcu miasta czas spędzony na dojazdach dłuży się niemiłosiernie. Ja w tych momentach naprawdę cieszę się, ze mogę wziąć sobie jakąś książkę do czytania i spokojnie zanurzyć się w lekturze, jednak mam dużo znajomych, którzy wybierają samochód jako środek komunikacji i w korkach spędzają dobre godziny...

SPALINY SAMOCHODOWE

Barcelończycy są bardzo wygodni w swej naturze i dużo mieszkańców tego miasta i okolic wybiera samochód jako środek transportu, wiąże się to z ciągłym ruchem na ulicach oraz korkami. Innym nieprzyjemnym skutkiem nadmiaru samochodów jest zanieczyszczenie powietrza, spaliny i ciągły hałas panujący w mieście...

TŁUMY LUDZI

Barcelona jest jednym z najczęściej wybieranych miast na spędzenie wakacji czy dłuższego weekendu, co roku bije się rekordy turystów, którzy tłumnie nawiedzają to miasto. Jeśli do turystów zwiedzających centrum dodamy ponad milion sześćset tysięcy mieszkańców to może zrobić się tłocznie! O ile na co dzień osoba mieszkająca poza centrum miasta może nie zauważyć nadmiernego tłoku o tyle w momencie wybrania się do restauracji czy imprez masowych na pewno zauważy tłum ludzi czekających w kolejce czy skupiających się na placu czekając np. na pokaz fontann. 

UKŁADY

Historie o tym jak siostra, kuzynka, ciotka czy inna znajoma osoba osoby sprawującej władze dostała najlepszą pracę, kupiła mieszkanie za pół ceny czy została wybrana jako przedstawiciel kraju są codziennością. Słuchając wiadomości można odnieść wrażenie, że w Barcelonie nie można nic osiągnąć bez układów i znajomości- jednakże od tej zasady są odstępstwa, sama jestem tego doskonałym przykładem, bo każdą pracę jaką dostałam miałam tylko dzięki sobie!

WAKACJE

Wakacje to dziwny czas w Barcelonie, z jednej strony tłum ludzi w lipcu, z drugiej zamknięte urzędy i opustoszałe mniejsze sklepiki mieszkańców w sierpniu. 
Jeśli dodamy do tego tłum ludzi na plaży, którzy zaśmiecają użytkowane przez nich tereny, palące słońce oraz ścisk w metrze, to otrzymamy mieszankę wybuchową. Wakacje w Barcelonie to ciężki okres także dla osób, które muszą chodzić do pracy, za oknem piękna pogoda zachęca do rzucenia wszystkiego i oddaniu się beztroskiemu leniuchowaniu, z drugiej strony bezwzględny szef nie rozumie letniego nieróbstwa...

ZAKUPY

Niestety często mam ochotę o porównanie nadmiernego konsumpcjonizmu do największej rozrywki XXI wieku, oczywiście w kupowaniu nie ma nic złego- sama lubię czasem wydać dodatkowy grosz na nową parę dżinsów. Jednak w Hiszpanii zakupy to forma spędzenia rodzinnie wolnego czasu, w sklepach często można zobaczyć całe rodziny, które po skończonych zakupach zabiorą się za odwiedzanie parków rozrywki, a potem posileniu się szybkim fast foodem. 
Wycieczka do centrum handlowego zamiast do parku to dla dzieci często codzienność, jeśli macie nieszczęście znaleźć się w jakimś centrum handlowym w weekend to na pewno będziecie mogli zwrócić uwagę na płaczące dzieci tarzające się po podłogach- są to ofiary konsumpcjonistycznego wychowania, właśnie wymuszają na rodzicach kolejną zabawkę...

A wy czego nie lubicie w Barcelonie? A może bezgranicznie jesteście zakochani w  tym mieście? Koniecznie podzielcie się swoją opinią w komentarzach!

Pozdrawiam,

Justa

Share this:

, , , , , ,

CONVERSATION

7 comentarios :

  1. ja bym jeszcze dorzucila jedzenie, jesli nie je sie miesa, obiad prawie niemozliwy :P

    ReplyDelete
  2. Obojętność. Nie raz my (jako turyści) byliśmy jedynymi, którzy zatrzymywali się by pomóc drobnej dziewczynie znieść ogromną walizkę po schodach w metrze czy pomóc zagubionym turystom w znalezieniu odpowiedniej linii metra. Ludzie w Barcelonie niechętnie pomagają.

    ReplyDelete
  3. Ja bym dodała biurokrację oraz oszustwa na każdym kroku. Załatwienie jakiegokolwiek papierka wiąże się z kilkoma wyprawami do urzędu i oczekiwaniem niekiedy miesiącami na papierek. Oszustwa tak samo, na rachunkach doliczają dodatkowe opłaty bez wyszczególnienia za co, wynajem mieszkania i kosmiczne kwoty dla agencji z kilkumiesięczną kaucją!!! Internet, który wymaga linii telefonicznej i dodatkowych opłat za nią, absurd. Można by tak wymieniać. Pozdrawiam.

    ReplyDelete
  4. Byłam w Barcelonie pierwszy raz w marcu tego roku. Jestem wielką fanką FC Barcelony stąd też moja podróż - na mecz. Przyznam szczerze, że zakochałam się w tym miejscu. Fakt, niektóre części miasta nie były zbyt czyste i wszędzie było pełno ludzi, ale podobało mi się tam niesamowicie. Możliwe, że było to spowodowane moją ekscytacją, że w końcu tam byłam, bo marzyłam od tym od kilku lat, że jechałam na ten upragniony mecz Ligi Mistrzów. Nie podobał mi się jednak widok tych wszystkich ludzi, głównie mężczyzn, którzy biegali z tymi prześcieradłami (?) na których sprzedawali podróbki torebek czy butów. Ale byłam tam tylko 5 dni, więc tak naprawdę ciężko poznać jakieś miasto dobrze w takim krótkim czasie. Wciąż czuję niedosyt i nie zobaczyłam wszystkiego co chciałam, więc mam zamiaru jeszcze wrócić :)

    ReplyDelete
  5. Prawdziwe jest przysłowie"Wszędzie dobrze,gdzie nas nie ma".Kazde miejsce ma swoje plusy i minusy.Dla mnie Barcelona jest cudowna ,tętniąca życiem i zawsze pogoda "lepsza"niż w Polsce.Pozdrawiam

    ReplyDelete
  6. Ja jestem zakochana w tym mieście i trudno mi pisać o wadach, więcej wodzę plusów, chociaż są zakątki jakby zapomniane zniszczone i brudne. Ale z drugiej strony jakie miasto takich nie ma? Pozdrawiam

    ReplyDelete