Motywacja do nauki języka- skąd ją brać?

Coraz częściej możemy się przekonać, że w dzisiejszych czasach znajomość jednego języka obcego nie zawsze jest wystarczająca- coraz częściej na rynku pracy jest duża konkurencja i ciężko jest się wybić. Znane jest też stwierdzenie, że nauka nowego języka obcego to nie tylko nauka słówek i mozolne wkuwanie regułek, ale także nauka nowych tradycji i kultury. Okazuje się więc, że nauka języka nie tylko dobrze wygląda w naszym CV, ale także wzbogaca naszą kulturę osobistą i sprawia, że stajemy się bardziej interesującą osobą.

Oczywiście nauka języka nie zawsze jest fajna i przyjemna, chociaż wiele szkół językowych stawia na naukę poprzez zabawę i pracę w grupie- to może się zdarzyć, że czasem lekcje ciągną się jak guma i marzymy tylko o ukończeniu zajęć- co raczej nie mobilizuje nas potem do nauki w domu (niestety w większości przypadków lekcje w mojej szkole właśnie wyglądały w ten sposób, przez co zamiast motywować często osiągały odwrotny zamiar). 

Po pierwsze - znajdź cel

Nic tak nie de-motywuje jak nauka czegoś czego nie lubimy i wiemy, że raczej nigdy w przyszłości nie wykorzystamy tej wiedzy- wiem, że dla niektórych niemałym koszmarem jest nauka języka niemieckiego i nie potrafią zapamiętać nawet najprostszych słów twierdząc, że i tak nie będą w stanie się dogadać za granicą...
Moją motywacją do nauki była chęć wyjazdu za granicę i dogadanie się z ukochanym, dlatego wykorzystywałam każdą wolną chwilę na naukę nowych słówek czy mozolne uczenie się odmian czasowników. Wiem jednak, że nie każdy ma w swoim życiu cel, który tak bardzo napędza nas do działania jakim jest młodzieńcza miłość. 
W takich przypadkach warto pomyśleć co zyskamy, jeśli rzeczywiście zaczniemy się efektywnie uczyć języka- może to być wpisanie nowej umiejętności do CV, możliwość awansu czy dogadanie się na wakacjach z mieszkańcami bez korzystania z pomocy innych. 
Wiem też, że znalezienie takiego celu nie jest łatwe, bo w moim przypadku o ile z językiem hiszpańskim poszło mi gładko, o tyle z językiem katalońskim przechodziłam prawdziwe katusze i do dzisiejszego dnia mogę się pochwalić tylko stopniem podstawowym.

Po drugie- zadbaj o otoczenie

Kiedy uczyłam się matematyki czy czegoś co naprawdę sprawiało mi problemy, pierwsze co zrobiłam to kupiłam sobie ładny zeszyt nie bacząc na jego cenę, do tego nowe zakreślacze i żelowe długopisy. Od tego czasu nauka szła mi coraz lepiej i naprawdę nie ma nic lepszego niż nauka z pięknych kolorowych notatek, które samym wyglądem sprawiają przyjemność. 
Jeśli naprawdę zależy nam, aby materiał którego aktualnie się uczymy obecny był każdego dnia w naszym życiu to kolorowe notatki warto powiesić nad biurkiem, a pod ręką zawsze mieć listę słówek, których aktualnie się uczymy.

Po trzecie- pomyśl o towarzyskich możliwościach

Jeśli jesteś komunikatywną osobą to znajomość języka przydaje się na każdym kroku i bardzo pomaga w nawiązywaniu znajomości. Polska staje się coraz ciekawszym krajem dla obcokrajowców i właśnie znajomość języka może posłużyć do tego, że banalna wymiana zdań może poskutkować wymianą adresów mailowych i przyjaźnią. A nawet jeśli nie to zawsze fajnie jest porozmawiać z kimś, kto żyje w innym miejscu na ziemi i dowiedzieć się jak spędzają dzień za dniem na drugim końcu świata- czasem rozmowa może zejść także na inne tematy tj. polityka na świecie czy problemy gospodarcze, co jest świetną okazją do szlifowania języka i nauki nowego słownictwa.

Po czwarte- znajomość języka ratuje życie

Tak wiem to jeden z tych raczej ekstremalnych przypadków, jednak jak to mówią nigdy nie znasz dnia ani godziny i przy zagranicznych wyjazdach znajomość paru podstawowych słów może naprawdę pomóc, jeśli nie w ratowaniu życia to na pewno uratuje nie jeden raz naszą kolacje, gdy okaże się, że menu występuje tylko w języku tubylców.


Po piąte- wybór właściwej szkoły językowej

Nic tak nie de-motywuje do nauki języka jak wybór niewłaściwej szkoły językowej- oczywiście jeśli jesteście na etapie liceum to niewiele można z tym fantem zrobić. Jednak jeśli jesteście na studiach lub co więcej płacicie za zajęcie to zawsze można zmienić grupę (na studiach na inny poziom- nawet jeśli miałby być on niższy). Najlepsze szkoły językowe to te, gdzie zajęcia prowadzone są przez native speakerów, bo wtedy można nauczyć się właściwego akcentu, a dodatkowo poznać kogoś kto pochodzi z kraju, który nas fascynuje. 
Nauka w domu też może być fajna, jednak nie ma nic lepszego niż wyjście do ludzi, jeśli trafi wam się fajna grupa to już w ogóle wygraliście loterię. Ja miałam to szczęście i z dziewczynami z lekcji hiszpańskiego utrzymuje kontakt do dzisiejszego dnia, co więcej z niektórymi udaje mi się nawet spotkać w Hiszpanii czy w Polsce.

Po szóste- a jeśli mógłbyś przeczytać książki w oryginale

Nie wiem jak wy, ale ja uwielbiam czytać! Czytanie to nie tylko sposób spędzania wolnego czasu, ale także sposób na samorozwój oraz codzienny relaks- jednak niektóre książki tracą wiele po nieudanym tłumaczeniu oryginału. Doskonałą motywacją do nauki i doskonalenia języka może być właśnie chęć przeczytania książki w oryginalnym języku. 
Jednak czytanie książek w obcym języku nie jest łatwe i potrzeba dużo czasu, aby przebrnąć przez daną pozycję- moją pierwszą książkę po angielsku czytałam przez parę miesięcy i chwilami naprawdę nie było to łatwe. Jednak wysiłek nie idzie na marne i satysfakcja z przeczytanej książki jest naprawdę wielka! 
Dodatkowo po pewnym czasie możecie wrócić do danej książki i zobaczyć swoje językowe postępy!
Jeśli nie czujecie się jeszcze na siłach, aby sięgnąć po książkę w oryginale zawsze można sięgnąć po gazety w obcym języku- artykuły często opisują zagraniczne zwyczaje, dodatkowo w lingwistycznej prasie często przetłumaczone zostają związki frazeologiczne, które czasami ciężko zrozumieć jeśli chcielibyście je dosłownie przetłumaczyć.

Po siódme- Uwaga na słomiany zapał!

Chyba nie ma osoby, której nie dopadłby słomiany zapał- ja sama muszę bardzo uważać, bo zdarza się, że mam więcej pomysłów niż czasu i zapału do ich wykonania. I tak mam w domu dwie książki do rosyjskiego, kiedy postanowiłam, że to tak łatwy język, który przyda mi się do pracy, że na pewno nauczę się jego sama (no przynajmniej mówić). W drugim koncie stoi książka do japońskiego, którą dostałam od koleżanek parę lat temu, kiedy zafascynowana dalekim wschodem pochłaniałam każdą książkę Harukiego Murakamiego i marzeniem było zwiedzenie Japonii mówiąc biegle w języku mieszkańców tego cudownego kraju. Niestety skończyło się na wielkich planach i braku czasu, chociaż może kiedyś przyjdzie mi ochota na naukę tych języków. 
Na szczęście nie poświęciłam za dużo czasu na zgłębianie rosyjskich i japońskich znaków, chociaż dzisiaj na pewno postanowiłabym sobie bardziej realne cele lub dążyłabym bardziej świadomie. Przede wszystkim wyznaczyłabym sobie tygodniowe godziny, w których uczyłabym się języka i za wszelką cenę postrzegałabym ich. Jeśli chodzi natomiast o początki z japońskim, chyba zaczęłabym od jakiegoś kursu, bo nauka w domu tak trudnego języka znacznie mnie przerosła.

Po ósme- Słuchanie też pomaga

Często słowa popularnych piosenek nie mają żadnego sensu, a śpiewanie ich bez zrozumienia może być niestosowne (zobaczcie koniecznie wideo). Zrozumienie niektórych angielskich piosenek i ich specyficznego języka to czasem wyższa szkoła jazdy- jednak na szczęście w języku hiszpańskim już po paru lekcjach można wyłapać podstawowy sens piosenki. A uwierzcie mi, że nie ma nic piękniejszego niż hiszpańskie piosenki w oryginale.



Mam nadzieję, że choć trochę zmotywowałam was do nauki języka, ja aktualnie nie uczęszczam na żadne językowe kursy, chociaż mam zajęcia na uczelni w języku katalońskim (to chyba jednak się liczy jako nauka języka). Jednakże w moim życiu miałam okazję uczęszczać na różnego rodzaju kursy językowe, głównie angielski i hiszpański w Polsce (w szkole uczyłam się także języka francuskiego- jednak z niezbyt dobrym skutkiem), natomiast w Hiszpanii na kursy języka katalońskiego- także uważam, że moje doświadczenie w tym względzie jest naprawdę duże. Jeżeli jesteście ciekawi jak uczyłam się języka hiszpańskiego, odsyłam was do wpisu o mojej nauce języka obcego.

A może wy znacie jakiś sposób na naukę, którego nie wymieniłam?

Pozdrawiam, 

Justa

Share this:

, , , , ,

CONVERSATION

11 comentarios :

  1. Bardzo ciekawy wpis :). Usmialismy się z moim Pablo z filmików :D Ja też wiele razy miałam słomiany zapał,a języka niemieckiego po mimo wielu prób nie mogłam opanować. Może właśnie przez brak jakieś specjalnej motywacji? Próbowałam też uczyc się wloskiego i hiszpańskiego jakies 6 lat temu...
    Teraz uczę sie hiszpańskiego i holenderskiego,ale to już zupelnie inna sprawa. W nauce hiszpańskiego motywacją jest mój chłopak i jego rodzina ;). Niestety jego rodzice nie mówią bo angielsku także jeśli chce z nimi porozmawiać to muszę opanować język hiszpański :D. W nauce pomaga program Dualingo, dzięki niemu codziennie poświęcam chociaż te 10 min na naukę słówek. Oczywiście pomocna jest rozmowa z netiven czyli Pablo, podczas prostych czynności jak gotowanie, sprzątanie czy po prostu spacer i obserwowanie otoczenia. Wymieniamy się wtedy słówkami np. Jak po polsku i hiszpańsku : 'czy możesz podać mi jabłko?" Itp. Teraz czytam moja pierwsza książkę po hiszpańsku- Malego Ksiecia. Oglądamy też hiszpańskie filmy i programy. Oglanelam np. 3 sezony Master Chef Junior España :p. Nauczyłam się przy okazji prostych przepisów na hiszpańskie dania :P. Uczę się na razie w systemie domowym , poniewaz więcej czasu muszę poświęcić na naukę holenderskiego. Mieszkamy i pracujemy w Holandii wiec musimy opanować język holenderski aby łatwiej się nam tutaj żyło ;). W przypadku holenderskiego zapisaliśmy sie na kurs i staramy się używać ten język kiedy tylko możemy, rozmowa ze znajomymi, sprawunki w sklepie. Rowniez oglądamy filmy, sluchamy wiadomosci...Dualingo jest w przypadku holenderskiego również pomocne.


    Pozdrawiamy z deszczowej Holandii,
    Paulina i Pablo

    ReplyDelete
    Replies
    1. Holenderski wydaje mi si€ strasznie trudny...
      Ale mieszkając w jakimś kraju pewnie łatwiej się go uczyć!
      Trzymam kciuki!

      Delete
  2. Do tej pory próbowałam uczyć się hiszpańskiego sama w domu, ale efekty były kiepskie. Od miesiąca chodzę na kurs. To oczywiście za mało, żeby mówić o sukcesie, ale wiem, że to było dobry wybór.
    Trzymaj kciuki! :)

    A co do motywacje - dla mnie podróże są w tej chwili największą motywacją, ale marzy mi się, że któregoś dnia wykorzystam hiszpański w pracy. :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Myślę, że zapisanie się na kurs to dobry wybór! Samemu ciężko się nauczyć! Oczywiście trzymam kciuki!

      Delete
  3. Heej! Świetny wpis - super, że piszesz o motywacji! To naprawdę niewiarygodne jak dużo osób zapomina, że by uczyć się języka trzeba po pierwsze CHCIEĆ, po drugie BARDZO CHCIEĆ, a po trzecie mieć strategie na radzenie sobie ze słomianym zapałem! I te strategie zależą od twoich zainteresowań, od tego co znajdziesz wspólnego miedzy sobą a kulturą kraju, którego języka się uczysz :)! Nie wystarczy przecież kupić książkę, zapisać się do szkoły i liczyć że za 2 lata będę znać ten język (ok, to krok w dobrą stronę), ale jeśli nie kręci Cię nic co jest związane z tym krajem, nie rozwijasz w sobie zainteresowań, nie znasz nikogo kto mówi w tym języku z Tobą - to nigdy nie rozwinie się w pasję nauki :)!

    Ach, mogłabym pisać godzinami o motywacji, ale po takie rzeczy to zapraszam raczej na mojego bloga www.notatnik-poliglotki.pl :) Co mnie motywuje? Bardzo bardzo chciałabym znać ten język, i choć walczę z brakiem czasu i "słomianym zapałem" - i jakieś efekty widać - to najważniejsze - robić coś związanego z hiszpańskim absolutnie codziennie. Nawet mała aktywność typu 10 minut z duolingo, jakiś podcast na youtube, posłuchanie sobei radia, wyciągnięcie się na 2 godziny na jakąś wymianę językową, czy sklecenie 5 zdań i opublikowanie w jakimś miejscu - to wszystko sprawia, że krok po kroku uczymy się tego języka coraz lepiej :). Minuty zbierają się w godziny a my rozwijamy nie tylko gramatykę, ale zwyczajne hobby - jakim jest hiszpańska kultura :)!

    Trzymam kciuki za Twój kataloński!!! :D

    ReplyDelete
    Replies
    1. Wymiany językowe są super! Nie dość, że ćwiczymy język to jeszcze poznajemy nowych ludzi! A potem wyjazd do innego kraju i zdanie sobie sprawy, że rozumiemy mieszkańców, a może i nawet oni nas rozumieją!

      Chętnie poczytam twojego bloga- dzięki!

      Delete
  4. Mogę jedynie napisać TAK, TAK, TAK :) Zgadzam się ze wszystkim (oprócz szkół językowych - nie zawsze miałam to szczęście wylądować w dobrej poziomowo grupie). A czy masz u siebie jakiś wpis o nauce czy jakichś Twoich doświadczeniach z katalońskim? Jestem bardzo ciekawa :D

    ReplyDelete
    Replies
    1. O katalońskim pisałam w jednym z moich wcześniejszych postów, od tego czasu nie awansowałam... :(

      http://blog.justynab.com/2015/02/nauka-katalonskiego-w-barcelonie.html

      Delete
  5. Bardzo ciekawe spostrzeżenia :) Co do native speakerów, hmm...polemizowałabym. Po pierwsze dlatego, że native speaker to za mało, bo musi posiadać jeszcze kwalifikacje do nauczania języka, a niestety, szczególnie w polskich szkołach językowych to wcale nie jest reguła, chociaż powoli idzie ku lepszemu. Po drugie, co do prawidłowej wymowy to to jest trochę tak, że bardzo wiele zależy od ucznia. Znam osoby, które pomimo że miały zajęcia z native speakerami, a nawet mieszkały w danym kraju, nadal nie były w stanie się pozbyć swojego "rodzimego akcentu", jak również znam osoby, które nawet nie wyjeżdzając do danego kraju wymawiały wszystkie dźwięki obcego języka niemalże perfekcyjnie. Ostatnio zresztą nawet gdzieś czytałam wypowiedź nauczyciela hiszpańskiego - native'a, który twierdził, że nie poświęca zbytniej uwagi wymowie dźwięku R lub RR, bo przecież nie jest logopedą, więc...wszystko zależy. Ja jestem zdania, że ważniejsze od tego, czy ktoś jest nativem czy nie, jest to, czy ktoś jest dobrym nauczycielem.

    A kataloński jest przepiękny, ale to fakt, nieco "upierdliwy" do nauki.

    Pozdrawiam :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Wydaje mi się, że na początkowym etapie nauki, pomaga jeśli lektor jest nativem (chociażby, żeby przełamać barierę), potem rzeczywiście powinien być już ktoś z dużą wiedzą. Może nawet polak będzie umiał lepiej wytłumaczyć pewne zagadnienia.

      Ja na szczęście miałam zawsze fajnego nauczyciela od języka hiszpańskiego- niestety nie dotyczy to języka angielskiego ;D Ale właśnie zdjęcia z nativem w szkole Berlitz wspominam najlepiej!

      Oj kataloński niestety nie napawa mnie optymizmem ... :(

      Delete
  6. Wiele zależy od indywidualnych preferencji, to prawda. Jednych motywuje nativ, innych nie do końca, szczególnie, jeśli mają pecha trafić na kiepskiego nauczyciela. Właśnie dlatego różnorodność jest fajna, nawet w tak przyziemnych sprawach jak nauka języka.

    Co do katalońskiego, to mnie w czasach, kiedy jeszcze mieszkałam w Barcelonie, do nauki najbardziej motywował fakt (poza tym, że ten język sam w sobie bardzo mi się podoba), że przynajmniej moi katalońscy znajomi nie kwapili się zbytnio do prowadzenia rozmów po hiszpańsku lub może inaczej, bardzo często im się zapominało, że może jednak trzeba przejść na hiszpański. Z jednej strony było to oczywiście czasem irytujące, ale z drugiej motywowało całkiem nieźle do nauki, jako że i tak nie było innego wyjścia ;)

    ReplyDelete