Co jesc w Hiszpanii? Almejas al vapor/ malze gotowane na parze

Malze nie byly moja miloscia od pierwszego wejrzenia, podchodzilam do tego dania jak do jeza- co tu duzo mowic wydawaly mi sie obslizgle i obrzydliwe.
Za namowa tesciow i Pabla sprobowalam jednej- sprobowalam to duze slowo po prostu ja polknelam tak aby jak na krocej znajdowala sie w mojej buzi :P .
Potem byl drugi raz, trzeci, az w koncu zamiast jednej malzy wzielam dwie, zamiast dwoch trzy i tak zdalam sobie sprawe, ze ja te malze to bardzo lubie :).
I tak od nienawiscie do milosci jeden krok, malze staly sie moja ulubiona potrawa, dzisiaj nic mnie w nich nie obrzydza, a ja moglabym jesc je tonami.
Jednak nigdy nie przygotowywuje ich sama, zywe troche mnie przerazaja :P - to jest zadanie mojego meza, wlasnie ostatniej soboty zrobil mi tym daniem wielka niespodzianke.
Dzisiaj pierwszy wpis Pabla, miejmy nadzieje, ze zagosci tu czesciej.
A wy co sadzicie o tym daniu?
Justa


INGREDIENTES/SKLADNIKI:
  • 800gr de almejas gallegas / 800gr galicyjskich malz
  • ½ litro de vino blanco / ½ bialego wina
  • 1 diente de ajo - ajo picado / 1 zabek czosnku
  • perejil / pietruszka
  • ½ limón / ½  cytryny
  • aceite de oliva / oliwek z oliwek
  • 1 guindilla / papryczka chilli
PASOS/PRZYGOTOWANIE:

Antes de empezar ponemos las almejas en agua fría con sal durante varias horas para que suelten la tierra que puedan tener cambiándoles el agua un par de veces.
Las almejas tienen que estar cerradas, las abiertas se han de tirar porque no son buenas, cuando se acaben de cocinar tienen que estar todas abiertas, las que no se hayan abierto también hay que tirarlas.

Przed rozpoczeciem gotowania zostawiamy malze w osolonej wodzie na kilka godzin, w ten sposob malze pozbeda sie znajdujacej sie w nich ziemi- wode mozna zmieniac kilka razy (malze lepiej sie iczyszcza).
Malze powinny byc zamkniete, te otwarte nalezy wyrzucic (one nie beda dobre), natomiast po zakonczeniu gotowania powinny byc one otwarte, te ktore sie nie otworzyly takze nalezy wyrzucic.


Primero ponemos un chorro de aceite, el ajo picado y el perejil en un cazo al fuego hasta que el ajo se empiece a dorar. A continuación ponemos las almejas lavadas y dejamos que se vayan abriendo solas, cuando estén abiertas añadimos el vino y la guindilla, lo dejamos así un par de minutos para que cojan sabor.

Najpierw napelniamy garnek oliwa, dodajemy zmielony czosnek i pietruszke, gotujemy na srednim ogniu az do momentu kiedy czosnek nabierze zlotego koloru. Nastepnie dodajemy czyste malze i czekamy az zaczna sie otwierac, kiedy sie otworza dodajemy wino i papryczke chilli, zostawiamy na pare minut, aby malze zlapaly smak przypraw.

Servimos en un plato con una rodaja de limón añadiendo un poco suco.

Podajemy na talerzu wraz z odrobina soku i w akompaniamencie cytryny.
Smacznego!


Photos: Pablo
Eating: Justa 

Share this:

, , ,

CONVERSATION

12 comentarios :

  1. Replies
    1. nie mow ble dopoki nie sprobujesz :P
      hehe
      pablo natomiast nie trawi bigosu :P

      Delete
  2. hmmm... gdyby ktoś mi to przygotował, to pewnie bym spróbowała, ale sama raczej się za to nie wezmę :P

    ReplyDelete
  3. Wszelkie owoce morza zawsze mnie od siebie odrzucały ze względu na ich robakowaty wygląd! Mieszkałam nad morzem, w pobliżu rybackiego miasteczka, miałam świeże ryby i owoce morza na wyciągnięcie ręki, a i tak nie mogłam się przekonać. Może gdybym została zmuszona do spróbowania ich to wtedy stwierdziłabym tak jak i Ty, że hej właściwie małże są dobre, ale z własnej woli ciężko jest mi się przemóc :)

    ReplyDelete
  4. Przyznam, że mnie małże też odrzucają, ale ale... jak większość owoców morza do niedawna. W Holandii przełamałam się i spróbowałam paru porządnie przygotowanych "dziwolągów" i ku wielkiemu zdziwieniu pokochałam je! Nawet krewetki, które w Polsce nigdy mi nie smakowały.

    ReplyDelete
  5. uwielbiam owoce morza, ale do małży na razie podchodzę też jak pies do jeża :) boję się po prostu, że mi nie zasmakują i zazwyczaj w restauracji wybieram coś innego a do tych marketowych mam podejrzenia co do świeżości ( oglądałam kiedyś Jasia Fasolę smakującego zepsute małże i jakoś zostało mi to w pamięci :))) - natomiast będąc na wakacjach w jakimś śródziemnomorskim kurorcie na pewno bym spróbowała :)- jadłam omułki i nie wiem czy to to samo? :) przekaż Kochana mężowi, że jego potrawa wygląda bardzo apetycznie i zachęcająco więc jak bym miała kiedyś dostęp do świeżych to z pewnością posłużę się jego przepisem :)

    ReplyDelete
  6. Mnie małże jakoś odrzucają, więc nawet ciężko byłoby mi spróbować :) ale skoro tak zachwalasz i jednak się przełamałaś to może, może... :)

    ReplyDelete
  7. Dziewczyny mialam zupelnie tak jak wy !!!
    Dokladajac moj strach przed obslizglymi rzeczami naprawde ciezko bylo mi sie przelamac i pewnie gdybym nie mieszkala tutaj to nigdy bym tego nie sprobowala ;)

    @renia- omolki to cos innego, swoja droga ku zdziwieniu meza(ktorego obrzydzaja) mi calkiem smakuja :p
    tutaj kupujemy zazwyczaj jeszcze zywe wiec na pewno sa swieze ;)

    Jesli bedziecie mialy okazje to sprobujcie chociaz jednej jak ja kiedys ;)

    ReplyDelete
  8. Póki co małże nie są na liście "chciałabym" ..
    Tym bardziej, że musiałaby to być degustacja gdzieś dalej od Krakowa, aby załapać się na świeże, a wyjazdu na horyzoncie nie widzę;)

    ReplyDelete
  9. Sa przepyszne warto sprobowac! Ja probuje sie nauczyc jedzenie ostryg. To kolejne wyzwanie:)

    ReplyDelete
  10. mniam!! brzmi przepysznie! za owoce morza dam sie pokroic!
    Raz w tygodniu chodze na targ rybny gdzie wszystkie takie cudownosci najswiezsze mozna kupic :)
    raj!
    jeden z plusow mieszkania "przy morzu" ;))

    ReplyDelete
  11. Krewetki i kalmary uwielbiam, małże zjem, ale nienawidzę no nienawidzę ostryg !!! BLEEEEEE

    ReplyDelete