Czy Katalończycy obchodzą święto zmarłych lub halloween?

Moda na Halloween doszła i do Katalonii, wiec na ulicach od środy można spotkać przebierańców, niektóre sklepy też postanowił zabawić się w halloweenowy design i przyozdobiło wystawy czaszkami, pajęczynami i rożnymi rodzajami pajęczaków... 
Jednak nie jest to jeszcze na taka skale jak w Ameryce, a rozmiar halloween`owego szaleństwa porównałabym raczej do tego co się dzieje w Polsce niż Ameryce- może to i dobrze...
  • Wiec co właściwie dzieje się 1 listopada w Katalonii? 

1 listopada w Katalonii obchodzone jest Święto Wszystkich Świętych i ustawowo jest to dzień wolny od pracy, wszyscy odwiedzają bliskich na grobach i zanoszą kwiaty oraz znicze na znak pamieci- czyli właściwie tak jak w Polsce...
Jednak to nie wszystko ponieważ tego dnia odbywa się tez tzw. castanyada (po polsku to chyba by było kasztaniada (?))
Tego dnia wszyscy zajadają się popularnymi ciasteczkami tzw. panallets- czyli malutkimi słodkimi kuleczkami zrobione z masy przypominającej marcepan (w rzeczywistości zawierają gotowane ziemniaki i bataty, cukier, sok cytrynowy) oraz posypanymi orzeszkami piniowymi- dla mnie te ciasteczka są o jakieś 90 % za słodkie i  za mdłe.
Oczywiście oprócz słodkich ciasteczek na ulicy można kupić kasztany- w tradycji powinna sprzedawać je starsza kobieta, ja natomiast spotkałam dzieci, które sprzedając kasztany zbierały pieniądze na wycieczkę semestralna.


Zapraszam do przeczytania posta, aby poznać Katalońskie tradycję Listopadowe


  • Skąd wzięła się tradycja jedzenia kasztanów 1 listopada w Katalonii?
Prawdopodobnie tradycja wysokokalorycznych pokarmów w dzień zmarłych pochodzi z faktu, ze zgodnie ze starodawnym obyczajem rodzina i krewni zmarłego powinni czuwać nad grobem aż do świtu- w celu zapewnienia energii na całonocne czuwanie wszyscy posilali się kasztanami oraz słodkimi ciasteczkami.
Dzisiaj już nikt nie czuwa nad grobami do świtu, na groby tez zazwyczaj chodzą tylko ludzie starsi...

Ja mimo,ze cale życie nie przepadałam za tym dniem to będąc na emigracji właśnie za tym świętem bardzo mi się tęskni- chyba jednak nigdy nie doceniamy tego co mamy...



Co sadzicie o tym świecie w Katalonii, a może wolicie amerykański sposób na ta noc (dzień)?

Photos: Justa by phone ;)

Share this:

, , ,

CONVERSATION

11 comentarios :

  1. Każdy ma swoją tradycję :) oczywiście podobnie jak Ty wolę tą naszą :) nie świętowałam nigdy halloween, ale jeśli ktoś ma ochotę tak spędzać czas to nie jestem jakąś przeciwniczką :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. nie no ja tez nie
      wlasnie ta roznorodnosc jest piekna :)
      tutaj kasztany, tam dynie, w polsce chryzantemy :P

      Delete
  2. Hmm to jest chyba trochę tak, że jak się wejdzie między wrony trzeba krakać tak jak one i najlepiej jest obchodzić święta tak, jak obchodzi się je w kraju, w którym się mieszka. Wtedy jest najwięcej zabawy :)

    Bardzo mi się podoba, że w Katalonii ten dzień obchodzony jest tak oryginalnie- co kraj, to obyczaj, i to jest super! :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. oj tak :)
      ja mysle, ze bedac na emigracji juz i tak czujemy sie inni, ze lepiej w tym wzgledzie upodabniac sie do otoczenia :P

      a kasztanki jakie dobre.. ñam ñam...

      Delete
  3. :)W PL zamiast kasztanów "miodek" też ma swoją historię.Zdarzało mi się spędzać 1 listopada poza domem(Polską). Odwiedzałem cmentarze, szukałem polskich nazwisk (często znajdowałem) i zapalałem świeczkę. Halloween niech sobie będzie w USA, ja pozostanę przy naszych tradycjach. Córka twierdzi "ty taki niereformowalny jesteś" może, mam swoje lata.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Herbata z miodem po dlugiej wizycie na cmentarzu jest wspaniala, aby rozgrzac zmarzniete kosci

      Fajny pomysl na spedzenie 1 listopada poza granicami kraju, a jednak bedac myslami bedac w Polsce- mi to do glowy nigdy nie wpadlo, kto wie moze tak zrobie w przyszlym roku :)

      Delete
  4. :)"Miodek" a dokładnie "Miodek turecki" to nie herbata z miodem,przypomina twarde cukierki toffi z orzechami czasami z bakaliami,miodem (popatrz w google)Charakterystyczna słodkość przypisana do Krakowa jak obwarzanek. Przy cmentarzach pełno jest straganów ze słodkościami różnego asortymentu. Lizaki,żelki,landrynki,odpustowe słodkości,ostanimi laty pokazały się orzeszki prażone o różnych smakach słodkie,słone,pikantne.

    ReplyDelete
    Replies
    1. wygooglowalam i rzeczywiscie kiedys sie z tym spotkalam, ale nie na cmentarzu lecz na odpustach i to w Krakowie :)

      no tak takie slodkosci tez dodaja sil :P

      Delete
  5. Kazdy kraj ma swoje tradycje ;) Pozdrawiam i zapraszam na nowy wpis ;)

    ReplyDelete
  6. Te kasztany... mmmm... nie odmówiłabym!
    By the way... Postanowiłam wyróżnić Twój blog: http://justine-abroad.blogspot.nl/2012/11/wyroznienie-czyli-czego-jeszcze-o.html i zaprosić do zabawy, jeśli tylko masz na to ochotę! ;)

    Pozdrawiam
    Justine

    ReplyDelete
  7. Jak dla mnie super odmiana od amerykańskiej komercji:)

    ReplyDelete