Recenzja książki z Barceloną w tle-Micheal Tonello ,,W pogoni za torebką"
To nie jest pierwsza recenzja książki na tym blogu, bo już było ich kilka na blogu- ale zazwyczaj w jednym poście opisywałam parę książek. Dzisiaj jednak postanowiłam zaprezentować wam książkę w całości, po pierwsze dlatego, że jest o tej książce głośno w internecie-zwłaszcza na niektórych blogach modowych- przynajmniej ja natknęłam się na wzmianki na jej temat na facebook'u.
Drugim powodem, a właściwie pierwszym (bo to tak naprawdę skłoniło mnie do napisania tego posta) jest to, że książka ta osadzona jest w Barcelonie- Barcelonie wyższych sfer, gdzie płacenie 7 tysięcy euro za torebkę nikogo nie przyprawia o zgrzytanie zębami, a autor książki mimo pewnych przeciwności losu jest człowiekiem niezwykle zaradnym, który w dobry sposób umie wykorzystać posiadany kapitał. Co prawda parę opisów w książce niezbyt zgadza się z barcelońską rzeczywistością, a ja od pierwszych stron książki zastanawiałam się jak można napisać prawie 300 stron książki na temat sprzedaży i kupna torebek, jednocześnie łapiąc się na tym, że książkę jest mi coraz trudniej odłożyć na półkę.
Zaczynając jednak od początku, powiem wam jak książka ta trafiła na moją półkę- jak pewnie się domyślacie przywędrowała do mnie z Polski w walizie taty jako prezent urodzinowy. Mimo, że mama mówiła mi o tej pozycji, kiedy jej powiedziałam, że chcę dostać tą książkę stanowczo odmówiła tłumacząc to tym, że po jej przeczytaniu na pewno moim marzeniem staną się torebki za parę tysięcy euro. Spokojnie, po przeczytaniu tej książki utwierdziłam się w przekonaniu, że wygórowane ceny, które niektórzy są w stanie zapłacić za ubrania lub marzenia dziewczyn i zbieranie pieniędzy na torebkę jest zdecydowanie nie warte całego zachodu. Ja wolałabym wydać te pieniądze w o wiele lepszy sposób, na przykład jadąc na wycieczkę lub inwestując w siebie (tak czasem mam wrażenie, że jestem dziwna ).
Michael Tonello jest Amerykaninem, który podczas swojej wycieczki po Europie zakochuje się w Barcelonie (w której ciężko się nie zakochać) i postanawia zamieszkać w tym cudownym mieście- wbrew sprzeciwowi przyjaciół pakuje swoje dotychczasowe życie w torbę, a jego dobytek zostawia w specjalnym miejscu- no cóż pokazuje się, że autor książki nie jest takim przeciętnym człowiekiem, bo w skład jego dobytku wchodzi wiele ubrań od sławnych projektantów, obrazy czy książki z oryginalnymi podpisami...
Kiedy w końcu udaje mu się wynająć mieszkanie w centrum okazuje się, że wcześniejsza propozycja pracy jest nieaktualna- w ten sposób udaje mu się wpaść na pomysł sprzedaży dobytku ze schowka, niezwykłe emocje wywołuje zwłaszcza pewna apaszka z domu mody HERMES, w ten sposób w jego głowie rodzi się pomysł zarobku, który tylko z pozoru wydaje mu się łatwy i mimo, że udaje mu się zarobić w ten sposób niezłe pieniądze to wymaga to też od niego tego, aby wydawania ogromne ilości euro... W ten sposób potwierdza się reguła, że im więcej zarabiamy tym większe mamy wydatki- można by się było w tym miejscu zastanowić czy rzeczywiście potrzebujemy więcej zarabiać, wydając pieniądze na przedmioty, które i tak stracą wartość, a to wszystko kosztem naszych najbliższych...
Ale te wszystkie przemyślenia zostawiam wam, po przeczytaniu książki (bo mam nadzieje, że sięgnięcie po tą pozycje- zwłaszcza, że książka należy do tych łatwych i przyjemnych, które możemy przeczytać w tramwaju czy na plaży-w sam raz pozycja na wakacje!).
Na koniec odniosę się jeszcze do tych hiszpańskich (katalońskich) smaczków, które są bliższe lub dalsze prawdy...
Autor swoje zakochanie w Barcelonie, tłumaczy tym, że jak można się nie zakochać w kraju w którym jest 6 tygodni wakacji- bzdura nad bzdurami (!), wakacji są tu tylko 4 tygodnie (chyba, że parę lat temu kiedy autor pisał tą książkę było inaczej...-chociaż mi nic o tym nie wiadomo).
Drugim opisem, który był o wiele bliższy prawdy był opis katalońskiego chłopaka autora książki, który jak to Katalończyk był raczej niezbyt chętny do wydawania pieniędzy i zupełnie nie mógł zrozumieć tego szału na torebki, której cena czadem może dojść do ceny małego samochodu...
Partner autora książki tak bardzo przypominała mi mojego męża, który nie może zrozumieć sensu malowania i zmywania paznokci, tym samym wzbudził we mnie same pozytywne uczucia...
Książkę naprawdę polecam wam przeczytać-w sam raz na letnie popołudnia i mimo, że prawda jest tak oczywista, to jednak wiele z nas zapomina o tym, że pieniądze to nie wszystko!
Czyta-łyście (-liście)? Jeśli tak to co sądzicie o tej pozycji?
p.s.wakacje to naprawdę szalony czas w moim życiu- przyjazd rodzinki, odjazd rodzinki etc. etc... mam nadzieje, że zrozumiecie mniejszą ilość postów i brak odpisywania na wiadomości :)
Ale za to mam mnóstwo zdjęć na nowe posty !
Pozdrawiam!!
Zaczynając jednak od początku, powiem wam jak książka ta trafiła na moją półkę- jak pewnie się domyślacie przywędrowała do mnie z Polski w walizie taty jako prezent urodzinowy. Mimo, że mama mówiła mi o tej pozycji, kiedy jej powiedziałam, że chcę dostać tą książkę stanowczo odmówiła tłumacząc to tym, że po jej przeczytaniu na pewno moim marzeniem staną się torebki za parę tysięcy euro. Spokojnie, po przeczytaniu tej książki utwierdziłam się w przekonaniu, że wygórowane ceny, które niektórzy są w stanie zapłacić za ubrania lub marzenia dziewczyn i zbieranie pieniędzy na torebkę jest zdecydowanie nie warte całego zachodu. Ja wolałabym wydać te pieniądze w o wiele lepszy sposób, na przykład jadąc na wycieczkę lub inwestując w siebie (tak czasem mam wrażenie, że jestem dziwna ).
Michael Tonello jest Amerykaninem, który podczas swojej wycieczki po Europie zakochuje się w Barcelonie (w której ciężko się nie zakochać) i postanawia zamieszkać w tym cudownym mieście- wbrew sprzeciwowi przyjaciół pakuje swoje dotychczasowe życie w torbę, a jego dobytek zostawia w specjalnym miejscu- no cóż pokazuje się, że autor książki nie jest takim przeciętnym człowiekiem, bo w skład jego dobytku wchodzi wiele ubrań od sławnych projektantów, obrazy czy książki z oryginalnymi podpisami...
Kiedy w końcu udaje mu się wynająć mieszkanie w centrum okazuje się, że wcześniejsza propozycja pracy jest nieaktualna- w ten sposób udaje mu się wpaść na pomysł sprzedaży dobytku ze schowka, niezwykłe emocje wywołuje zwłaszcza pewna apaszka z domu mody HERMES, w ten sposób w jego głowie rodzi się pomysł zarobku, który tylko z pozoru wydaje mu się łatwy i mimo, że udaje mu się zarobić w ten sposób niezłe pieniądze to wymaga to też od niego tego, aby wydawania ogromne ilości euro... W ten sposób potwierdza się reguła, że im więcej zarabiamy tym większe mamy wydatki- można by się było w tym miejscu zastanowić czy rzeczywiście potrzebujemy więcej zarabiać, wydając pieniądze na przedmioty, które i tak stracą wartość, a to wszystko kosztem naszych najbliższych...
Ale te wszystkie przemyślenia zostawiam wam, po przeczytaniu książki (bo mam nadzieje, że sięgnięcie po tą pozycje- zwłaszcza, że książka należy do tych łatwych i przyjemnych, które możemy przeczytać w tramwaju czy na plaży-w sam raz pozycja na wakacje!).
Na koniec odniosę się jeszcze do tych hiszpańskich (katalońskich) smaczków, które są bliższe lub dalsze prawdy...
Autor swoje zakochanie w Barcelonie, tłumaczy tym, że jak można się nie zakochać w kraju w którym jest 6 tygodni wakacji- bzdura nad bzdurami (!), wakacji są tu tylko 4 tygodnie (chyba, że parę lat temu kiedy autor pisał tą książkę było inaczej...-chociaż mi nic o tym nie wiadomo).
Drugim opisem, który był o wiele bliższy prawdy był opis katalońskiego chłopaka autora książki, który jak to Katalończyk był raczej niezbyt chętny do wydawania pieniędzy i zupełnie nie mógł zrozumieć tego szału na torebki, której cena czadem może dojść do ceny małego samochodu...
Partner autora książki tak bardzo przypominała mi mojego męża, który nie może zrozumieć sensu malowania i zmywania paznokci, tym samym wzbudził we mnie same pozytywne uczucia...
Książkę naprawdę polecam wam przeczytać-w sam raz na letnie popołudnia i mimo, że prawda jest tak oczywista, to jednak wiele z nas zapomina o tym, że pieniądze to nie wszystko!
Czyta-łyście (-liście)? Jeśli tak to co sądzicie o tej pozycji?
p.s.wakacje to naprawdę szalony czas w moim życiu- przyjazd rodzinki, odjazd rodzinki etc. etc... mam nadzieje, że zrozumiecie mniejszą ilość postów i brak odpisywania na wiadomości :)
Ale za to mam mnóstwo zdjęć na nowe posty !
Pozdrawiam!!
też dużo słyszałam o tej ksiązce :) jak mi wpadnie ręce to chętnie przeczytam. Niedawno skonczyłam ksiązke o szalonym 100latku co uciekł z domu - rewelacja..:)
ReplyDeleteciesze sie, ze stulatek ci sie podobal :)
Deletemam nadzieje, ze jeszcze siegniesz po jakas ksiazke z mojej listy must read ;)
przyznam ze o tej książce nic nie słyszałam ale napewno przeczytam!!!
ReplyDeleteJa tez ostatnio natknelam sie kilka razy na ta ksiazke. Lubie czytac o modzie i slynnych markach, wiec pewnie kupie ta ksiazke jak polece za niedlugo do PL:)
ReplyDeleteoo nie słyszałam o tej książcę, ale może ją kiedyś kupię, na razie mam w planach inne jeszcze...
ReplyDeleteudanych wakacji Ci życzę! (ps, dobrze, że nie 6 tygodniowych hhe :>)
oj niestety tylko moja rodzinka ma wakacje, ja dzielnie pracuje ;)
DeleteSłyszałam już o tej książce, ale Ty mnie dopiero zachęciłaś. Masz dar przekonywania, wykorzystaj go:) Ściskam!
ReplyDeletespoczywa zatem na mnie odpowiedzialnosc, aby ksiazka ci sie tez spodobala ;)
DeleteNo no, jak widac 300 stron o torebkach jednak potrafi na maxa wciagnac :) ciekawie! Pozdrawiam i zapraszam w wolnej chwili :)
ReplyDelete