Listopad- to chyba najbardziej znienawidzony miesiąc przeze mnie, dni są coraz krótsze i po słonecznym październiku naprawdę ciężko mi się przyzwyczaić do wszechobecnej ciemności.
Miesiąc ten był dla mnie czasem niezwykle depresyjnym zarówno wtedy kiedy mieszkałam w Polsce jak i teraz kiedy moje miejsce na ziemi jest w Barcelonie. Wydawać by się można, że w sumie nie jest aż tak źle w listopadzie, w końcu 30 są andrzejki, które od zawsze kojarzą mi się z dobrą zabawą, wszak w tym dniu obchodzę także imieniny oraz rocznice mojego związku- no tak, ale 30 listopad to już prawie grudzień (który jest moim ulubionym miesiącem), ale póki co muszę się przestawić na okrutną pogodę, kiedy ciągle pada (ciężko mi uwierzyć, że jeszcze tydzień temu mogłam spokojnie chodzić bez kurtki w samym żakiecie) i starać się nie załamać, kiedy za oknem nie przestaje padać, a ja najchętniej nie wstawałabym z łóżka...
Co można zrobić, żeby w listopadzie nie dostać depresji, ano można zrobić sobie weekendowy wyjazd- w listopadzie często bilety lotnicze są w atrakcyjnych cenach- nam udało się kiedyś pojechać do Paryża w tą i z powrotem za 30 euro (niestety ostatnio coraz trudniej z takimi promocjami).
W tym roku nie miałam jednak możliwości, aby gdzieś wyjechać- na szczęście odwiedziła mnie rodzinka, która miała wielkie szczęście w wyborze terminu, gdyż słońce i ponad 20 stopni naprawdę spowodowało, że czas ten upłynął nam niezwykle miło.
Co robić, kiedy jednak nie możemy sobie pozwolić na krótki wyjazd, ano sposobów jest parę na walkę z jesienna chandrą, a ja w tym poście zdradzę wam jak ten deszczowy miesiąc mi upłynął.
Zapraszam na listopad oczami mojego telefonu.
Kasztany
Uwielbiam te małe brązowe orzechy, które przypieczone na brązowo w piekarniku potrafią umilić nawet najbardziej deszczowy dzień...
Listopad - to chyba najbardziej znienawidzony miesiąc przeze mnie, dni są coraz krótsze i po słonecznym październiku naprawdę ciężko mi si...