Wrażenia po wizycie we Wrocławiu - kartka z pamiętnika


Trochę mnie tu nie było, nie tylko na moim blogu- ale też na waszych blogach, powodem mojej nieobecności była wizyta w rodzinnym mieście, a tam nadrabiałam zaległości: teatralne, filmowe oraz rodzinne, niestety towarzysko za dużo się nie udzielałam- weekendowa choroba dała mi się we znaki i trochę zwaliła mnie z nóg...
Gdzie byłam?
Tak się złożyło, że pochodzę z jednego z najładniejszych miast w Polsce (o ile nie na świecie... :P- tak, tak patriotyzm lokalny), które jest nie tylko idealnym miejscem na weekendową wycieczkę do centrum światowej kultury- ale to też świetny wybór na dłuższy pobyt.
W Barcelonie mieszkam trochę ponad 2 lata, a do Wrocławia staram się przyjeżdżać regularnie- wiem słabo wypadam w porównaniu do innych emigrantów, którzy nie widzą swojej ojczyzny przez parę lat, ale ja inaczej nie potrafię, a stałe kontakty z rodziną są dla mnie bardzo ważne. Mimo tak krótkiego pobytu za granicą i regularnego odwiedzania Wrocławia zauważyłam pewnego rodzaju zmiany, którymi zapragnęłam się z wami podzielić i opisać to co zaskoczyło mnie podczas wizyty w Polsce.


Zapraszam!


Przede wszystkim było zimno- no dobra zimno to mało powiedziane, początek tygodnia okazał się być bardzo mroźny, co prawda temperatury dochodziły zaledwie do -5 stopni Celsjusza, ale jak dla mnie temperatura odczuwalna była o wiele niższa i naprawdę nie wiem jak kiedyś mogłam normalnie funkcjonować kiedy temperatury schodziły do minus 20, albo nawet do minus 30...
Do dobrego można się jednak przyzwyczaić, a ja przyzwyczaiłam się do Hiszpańskiej zimy i mimo że naprawdę ciepło się ubierałam to wiatr jakoś znalazł wejście pod moją kurtkę.

We Wrocławiu bardzo pozytywnie zdziwiły mnie nowo pootwierane restaurację, większość z nich ma naprawdę ciekawy wystrój, a ich wygląd coraz częściej przypomina mi te miejsca znane z zagranicy- fajny wystrój, bardzo dobre jedzenie, a nawet lepsze, bo cena w porównaniu do restauracji na takim poziomie w Hiszpanii jest wielokrotnie niższa, a tym samym przystępniejsza dla mnie- bo pełny talerz obiadu, którym najemy się do syta w samym Rynku będzie kosztował w granicach 10-20 złotych (nie muszę chyba dodawać, że w Barcelonie ta cena jest 4- krotnie wyższa).

Kurna Chata
Podzielę się z wami dwoma wrocławskimi restauracjami, które skradły moje serce i często je odwiedzam kiedy tylko mam okazję- jedną z restauracji jest mieszcząca się na ulicy Odrzańskiej Kurna Chata, w której zjemy po domowemu, mi skradł serce smażony ser z frytkami, chociaż muszę przyznać, że  parę lat temu dania były chyba jednak trochę lepsze...
Drugim miejscem jest gruzińska restauracja znajdująca się na ulicy Świętego Mikołaja o wdzięcznej nazwie Gruzińskie Chaczapuri- restauracja jest naprawdę przytulna, a dania wyśmienite- cena bardzo przystępna, mam nadzieję, że wkrótce tam wrócę!!!

Gruzińskie Chaczupuri
Odwiedziłam też różnego rodzaju kawiarnie: cynamonowa kawa w Grycanie, czekolada w Wedlu, lody w kawiarnie koło rynku, a jeszcze tyle miejsc wyglądało interesująco, aż szkoda że nie mogłam już więcej zmieścić w brzuchu- ale na pewno następnym razem je odwiedzę- mam tylko nadzieję, że nie znikną z powierzchni jak parę innych miejsc...

Sky Tower
Pojawiło się też takie miejsce we Wrocławiu, które od momentu, kiedy pojawił się projekt budził wiele emocji i kontrowersji- chodzi o najwyższy budynek we Wrocławiu czyli o SkyTower. Budynek ten łączy w sobie wszystko- znajdziemy tam: pocztę, pralnię, kręgielnie,  różnego rodzaju restaurację, wszystkiego rodzaju sklepy, chyba najdroższe we Wrocławiu mieszkania oraz biurowce- no i niedawno otwarty najwyższy punkt widokowy, z którego zobaczymy najważniejsze budynki tego miasta! Co ja mogę powiedzieć na ten temat? Sklep jak sklep, restauracje jak restaurację, ale otworzenie punktu widokowego było naprawdę dobrą decyzją- bilet kosztuje 10 złotych dla osoby dorosłej, natomiast bilet ulgowy jest wydatkiem rzędu 5 złotych- windą można pojechać na górę co pół godziny -cena niby nie jest wysoka... Na górze zabrakło jednak czegoś, dzięki czemu moglibyśmy spędzić tam trochę więcej czasu- jakaś mała kawiarnia czy restauracja nie byłaby złym wyborem, ale i tak uważam, że właśnie takiego punktu brakowało we Wrocławiu! 
Widok  ze Sky Towera
Ratusz we Wrocławiu
Zdałam sobie też sprawę z tego, że mimo tego, że przez tyle lat mieszkałam we Wrocławiu stałam się turystką we własnym mieście- co to właściwie oznacza... ano to, że jestem na etapie, gdzie nigdzie nie przynależę i czuje się obco zarówno we Wrocławiu jak i w Barcelonie- chociaż we Wrocławiu może trochę mniej ;).


Zdarzało mi się także prawie odpowiadać po hiszpańsku do najbliższych- w porę gryzłam się w język, na szczęście nikt nie wyczuł, że prawie mi się wymsknęło hiszpańskie słowo- no w sumie prawie, bo tłumacząc coś pewnej pani w kinie odpowiedziałam jej Si tłumacząc dalej- ja nawet nie zdałam sobie z tego sprawy, o tym zdarzeniu poinformowała mnie mama...
Jak to czasem język płata nam figle ;)

Co jeszcze fajnego jest we Wrocławiu?

Na uwagę zasługuje na pewno odnowiony teatr muzyczny Capitol, który przechodzi wielkie oblężenie, a bilety na spektakle dostać jest bardzo ciężko- w środku znajdziemy bardzo przyjemną kawiarnie oraz punkt wymiany książki (co wydaje mi się znakomitym pomysłem).



Natchnęłam się też na akcent hiszpański w centrum miasta- jeśli ktoś z was się uczy hiszpańskiego to jest to na pewno świetne miejsce, aby kupić sobie jakąś hiszpańską pozycję bez potrzeby wyjazdu do Hiszpanii- do środka nie wchodziłam, ale może był tam ktoś z was?


Mile zaskoczyły mnie także tablice informacyjne na przystankach tramwajowych, które może niezbyt dokładnie odmierzają czas, ale na pewno informują, o tym za ile przyjedzie tramwaj- no cóż od czekania 10 minut na tramwaj trochę się odzwyczaiła, ale informacja o tym jest bardzo miłą odmianą!
Wrocław staje się europejski i na światowym poziomie- ja jestem naprawdę zachwycona i już myślę o powrocie w stare kąty...


Wiem, że parę z was mieszka we Wrocławiu (a może byliście na wycieczce w tym mieście?)- może dodacie coś od siebie ?

Obserwujcie mojego bloga, bo niedługo pojawi się mały konkurs!!
Pozdrawiam Justyna! Na instagramie też coraz częściej się udzielam!


Share this:

, , , ,

CONVERSATION

16 comentarios :

  1. Dodam od siebie iż uwielbiam Wrocław i chwała mojemu Tacie, że dla Wrocławia porzucił Warszawę!!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Warszawa jakos mnie nie zachwyca... ale kto wie, moze inaczej sie mieszka w tym miescie

      Delete
  2. No nieźle się pobujałaś po Wrocławiu:) Gruzińskie Chaczapuri dosyć często odwiedzałam. Nie wiedziałam o tej wymianie książek w Capitolu. A czy teraz wracając do Barcelony czujesz się jak w domu?

    ReplyDelete
    Replies
    1. W moim mieszkanku tak ;)
      W Barcelonie rożnie to bywa

      kurcze Milady powinnas zrobic posta na twoim blogu o Wroclawskich restauracjach- na pewno skorzystalabym podczas nastepnej podrozy!!!

      Delete
    2. Ok, pomyślę o tym. Dzięki za pomysł:)

      Delete
  3. Ty z Wroclawia, ja z Krakowa, dwa najpiekniejsze miasta Polski I po co bylo nam je opuszczac?!;)
    Za kazdym razem jak jade do Krakowa to rowniez dopada mnie syndrome turysty, ide na Wamel I robie sobie fotki na Rynku:) W Polsce rzeczywiscie jest duzo taniej jezeli chodzi o jedzenie na miescie, ale ceny zakupow w supermarkecie zawsze mnie zaskakuja, jest coraz drozej!

    ReplyDelete
    Replies
    1. oj tak Krakow to tez jedno z piekniejszych miejsc- kto wie, czy jakbym nie przeprowadzila sie do Barcelony nie znalazlabym sie wlasnie tam :))

      Delete
  4. No cóż, ja jestem z Gdańska i oczywiście też mam swoją opinię, które miasto w Polsce jest najpiękniejsze. Ale tak chyba być powinno, że każda z nas kocha najbardziej własne miasto.

    A czy ono jeszcze własne, to już inna historia... Ty, Justynko, jesteś właśnie na etapie, tu już nie swoja, tam jeszcze obca. Chyba każdy emigrant to przeżywa. NA pocieszenie powiem, że z moich obserwacji wynika,że to przechodzi po ok. 3 latach. Więc już niedługo. Niestety częste odwiedziny "w domu" sprawiają, że tęsknimy bardziej i dłużej. Ja pojawiam się w Gdańsku tylko raz lub 2 w roku, więc tęsknota po ponad 10 latach już się wypaliła. I może dobrze. Też jestem tam w pewnym sensie turystką. Nawet nawigację używam czasami - tyle całkiem nowych dróg nam pobudowano (raz się prawie zgubiłam, bo o oznakowaniu jakoś się komuś zapomniało). A najchętniej odwiedzam kino - nowych polskich filmów brakuje mi tu bardzo...

    ReplyDelete
  5. Byłam we Wrocławiu na Sylwestra i później kilka dni! Było cudownie i bardzo mi się miasto podobało!

    ReplyDelete
  6. Od półtorej roku mieszkam we Wrocławiu i jestem zachwycona tym miastem :) Ale na 5 miesięcy zostawiam je na rzecz Hiszpanii :)

    ReplyDelete
  7. Takie „poplątanie” językowe tez mi się zdarza i zupełnie nieświadome. Ostatnio w czasie prezentacji po angielsku zaczęłam wplatać polskie słowa

    PS A Wrocław faktycznie cudowny.

    ReplyDelete
  8. Hej Justyna , od jakiegoś czasu zaglądam na Twojego bloga, bo tak jak Ty zostawiłam Wrocław dla Barcelony, za miłością tak jak Ty ;). Lubię Twoje posty, czasami zgadzam się z tym co piszesz, mam ochotę powiedzieć: TAK- dokładnie tak. Czasami jednak zastanawiam się czy mieszkamy w tej samej Barcelonie i czy z tego samego Wroclawia jesteśmy ;). Piszesz, że we Wrocławiu jest dużo taniej, ale z tym się nie zgodzę. Nie przeliczaj po kursie, ale przelicz na to jak się zarabia (minimalnie) w obu miastach.... Niestety Wrocław nie wypada najlepiej. W Bcn można znaleźć dużo niedrogich, fajnych knajpek, tawern, a wino (nawet przeliczając po kursie) jest bardzo tanie. W którym miejscu w Rynku można najeść się do syta za 10-20 zl? Pizza Hut (pizza podzielona na 3 osoby), STP (jedzenie na wagę)? Czapuri znam...i to w Krakowie i to we Wrocławiu i zdecydowanie nie mogę powiedzieć, że mnie zachwyciło ;). Dania za 10-20 zł: kotlet (ryba), frytki i surówka...Zdecydowanie wolę kuchnię w Bcn. We Wroclawiu byłam ostatnio miesiąc temu i po obejrzeniu zdjęć tych ładniejszych miejsc, troszkę zatęskniłam, ale na pewno nie za gastronomią ;P. Pozdrawiam z Graci ;)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Hej!
      wiadomo, ze post jest napisany troche bezkrytycznie i z przymruzeniem oka.
      mowiac taniej- mam na mysli, ze jest taniej dla mnie, ktora jestem przyzwyczajona do placenia w restauracjach 10-20 euro za obfity obiad- niestety nie moge porownac cen do tego ile kto zarabia, bo zarabiajac w euro jestem przyzwyczajona do tych cen, a nawet przy niewielkich zarobkach wydanie 20 zl na obiad nie jest zbyt wysokie jak dla mnie...
      gdzie sie najesz za 20 zl ? podalam 2 restauracje, w gruzinskim czaczapuri najadlam sie za 20 zl na spole z bratem- to na zdjeciu to jest pol porcji, w kurnej chacie moje danie kosztowalo 21 zlotych, ale bylo tez wiele tanszych dan- w Barcelonie za 5 euro najesz sie chyba tylko w mcdonalds, ale moze jeszcze nie poznalam tanich miejsc, spokojnie jeszcze wszystko przede mna- niedlugo tez postaram sie opisac jakies fajne tanie miejscowki Barcelony, co prawda nie zjemy tam obiadu, ale hot dog za 3 euro czasem tez jest dobrym rozwiazaniem....

      wiadomo, ze inaczej odbieramy Barcelone- inaczej spedzamy czas i nie przezywamy tego samego

      ja jednak zdania nie zmienie 20 zl na obiad we Wroclawiu starczy ;)
      pozdrawiam!

      Delete
    2. Ja w Bcn miałam okazję zjeść (nie w McDonalds) za 3-4 euro - porcja naleśników na słono (bardzo dobre) i znam włoską knajpkę, w której można zjeść po 21:00 zestaw za 5 euro... ;) Ceny myślę mogą być sporym szokiem dla kogoś mieszkającego w PL :). Niestety nie jestem w stanie powiedzieć gdzie dokłanie znajduja się te miejsca, bo byłam prowadzona do nich przez chłopaka;/. Oczywiście, że 20 zł na obiad we Wroc starczy, ale jak dla mnie, to na razie gastronomia w Bcn jest dużo atrakcyjniejsza ;) (cenowo i smakowo). Będą we Wroclawiu, bardzo lubiłam smakować różnego rodzaju piwa. Ostatnio otworzyli kilka fajnych lokali z lanym piwem, jak będziesz we Wrocławiu, to polecam, np. Kontynuacja. Chociaż Ty, wydaje mi się bardziej przepadasz za słodkościami (po zdjęciach deserów jakie zamieszczasz), więc nie wiem czy będzie Ci się podobało.
      Pozdrawiam!
      Ina :)
      P.S. jutro ma być we Wroc 8 stopni (na plusie), prawie jak u nas w Bcn. Znajomi sie smieja ze mnie: ' Po co Ci ta Barcelona, u nas jest podobna temperatura jak u Ciebie' ;)

      Delete
  9. bardzo fajnie napisana notka .. przeczytałem jednym tchem .. Wrocław jest przepiękny szczególnie nad brzegami Odry .a Rynek zawsze kipi życiem .. to miasto Europejskie bez żadncych kompleksów .. a dworzec kolejowy tak wspaniale odnowiony ... a wiesz znam widok z wieży Katedry jest niezwykły bo na Odrę w dole

    .... bardzo ciepło pozdrawiam :^) .. ale kurteczka było troszkę za krótka jak na take minusowe temperature .. bardzo polecam dłuższy paltko z wełny najlepiej .. pomimo lat w cieplejszych stronach .. nie marznę w Polsce :^)

    ReplyDelete
  10. Po przeczytaniu Twojego wpisu mam zamiar odwiedzić latem Wrocław. Twoje zdjęcia i ciekawy tekst zachęciły mnie by poznać to miasto.

    ReplyDelete