Walencja inaczej czyli Park Naturalny Albufera
Pewnie nie pamiętacie już naszego lutowego wyjazdu do Walencji- no cóż mamy już prawie czerwiec, niestety czas na napisanie tego posta (i chęci) znalazłam dopiero teraz, ale może to i lepiej, bo patrząc teraz na zdjęcia odnajduje wiele pozytywnych emocji w tych na pozór zrównoważonych kompozycjach.
Ale zacznijmy od początku...
W ostatni dzień naszych Wakacji w Walencji postanowiliśmy oddalić się trochę od miasta i zwiedzić tereny Parku Naturalnego Alberque, czyli naturalną lagunę, którą kiedyś wykorzystywało się głównie dla połowu ryb- obecnie jest to teren wielu restauracji, upraw ryżu oraz siedliska naturalnego wielu gatunków ryb i ptaków.
Mimo, że pogoda nam nie sprzyjała (tak to był jeden z tych dni, w których nie świeciło słońce...) to i tak spędziliśmy miło czas spokojnie podróżując wokół laguny.
Ja tylko żałowałam, że nie mamy więcej czasu, bo w ukryciu pozostało wiele miejsc, których może nie będzie nam dane prędko zobaczyć...
Zapraszam na więcej zdjęć i informacji!
Pewnie mogłabym zanudzać was opowieściami o Parku i pisać jego historię, ograniczę się jednak tylko do paru najważniejszych wiadomości, a może właściwie do tego co trochę przeszkadza mi w 100% pozytywnym odbiorze tego parku.
Do Albufera trafiliśmy nie bez trudu jadąc za naszym GPSem, wkrótce udało natrafić na biuro informacyjne, w którym przyjazny pan dał nam wiele broszur i pokazał trasy (a właściwie trasę), którą można się udać aby móc obserwować naturalne siedlisko kaczek i innych zwierząt.
Tu przeżyłam pierwsze rozczarowanie wyobrażając sobie nie wiadomo jak długą trasę w około zbiornika- wycieczka w rzeczywistości trwała może z 15 minut i mogłaby trwać jeszcze raz tyle, gdyby nie cięcia i zamknięcie drugiej części trasy (no tak w końcu mamy kryzys)...
Nie przeszkodziło nam to powolnego zwiedzania parku i delektowaniem się łonem natury, pan z informacji poinformował nas też, że istnieje wiele tras rowerowych lub samochodowych, które niestety są bardzo pokrętne i lepiej przygotować się czasowo, ponieważ wjeżdżając na dróżkę nigdy się nie wie o której ponownie zobaczymy cywilizacje- ponieważ tego samego dnia jechać mieliśmy do domu, ograniczyliśmy się do głównej drogi i malowniczej plaży...
Mimo że nie tak sobie wyobrażałam mój pobyt w tym parku, to i tak miło spędziliśmy czas- a ja żałuje, że Hiszpańskim Parkom tak daleko od naszych Polskich, gdzie natura nie poddaje się cięciom, ani cywilizacji...
No i jeszcze widok na Centrum Nauki....
Pozdrawiam!!
Momentami przypominało Polskę ;)
ReplyDeletePolska ladniejsza :D
DeleteMoja przyjaciolka przeprowadzila sie w zeszlym tygodniu z Krakowa do Walencji, musze ja spytac czy byla juz w tym parku:)
ReplyDeleteOczywiscie zaprasza mnie, zeby ja odwiedzic, mam nadzieje ze kiedys mi sie uda!
Widoki super, pięknie musi być tam w cieplejszej porze roku
ReplyDeleteNie byłam w tym parku. Dzięki za inspirację. Pojadę tam przy okazji kolejnego pobytu w Walencji. Faktycznie, zimowy pejzaż wygląda swojsko.
ReplyDelete