Czy mieszkając w Barcelonie można tęsknić za Polską?

Przeprowadzając się do Barcelony nigdy nie brałam uwagi na mój powrót do kraju- wyszłam za mąż za Hiszpana i to z nim zdecydowałam się zbudować naszą przyszłość właśnie tutaj w Hiszpanii. Kiedy emigrowałam nie zastanawiałam się nad tym jak będzie wyglądać moje życie tutaj, nawet przez myśl mi nie przeszło, że mogę tęsknic za Polską i pewnie wiele z was marzących o wyjeździe puka się w głowę myśląc, że może im po pewnym czasie brakować naszego kraju, a jednak jak to mówią punkt widzenia zmienia się wraz z punktem siedzenia i to co z daleka wydawało nam się piękne i bez żadnej skazy okazuje się nie być idealne...
Wtedy pojawia się tęsknota za tym co mieliśmy i za tym czego nie możemy mieć w danym momencie- oczywiście w wielu przypadkach często idealizujemy naszą ojczyznę przywołując tylko te miłe wspomnienia- bo kiedy mówię, że tęsknie polską zimą wcale nie pamiętam o długim czekaniu na śniegu na przyjazd autobusu lub tramwaju i o kostniejących palcach na mrozie, ale o tych miłych spacerach na śniegu wśród drzew. 
W dzisiejszym poście chce się z wami podzielić za tym za czym tęsknie i za tym czego mi wcale nie brakuje - może czymś was dzisiaj zaskoczę, a może spodziewacie się tych odpowiedzi? 
Jak zwykle zapraszam do dyskusji wszystkich emigrantów oraz tych, którzy w Polskie mieszkają i z jakiegoś powodu nie mogą lub nie chcą wyjechać!



To za czym tęsknie często się zmienia, czasami brakuje mi tylko jednej rzeczy z listy, czasami natomiast tęsknie za wszystkim na raz, na szczęście staram się temu szybko zaradzić! Jak? Uzgadniając wolne dni w pracy i szukając taniego biletu do Polski, lub gdy nie jest to możliwe ściągając kogoś z mojej rodzinki tutaj do Barcelony! Ten sposób zawsze działa i w tym momencie mogę się naprawdę cieszyć, że samolot leci tutaj tylko jakieś 2 i pół godziny! 



1. Za Polskimi krajobrazami i naturą


Polska natura to chyba jedna z rzeczy, których mi najbardziej brakuje, nie ma nic piękniejszego niż ukwiecone łąki, jeziora, rzeki, parki i wcale nie trzeba wyjeżdżać daleko, bo zieleń miejska w Polsce też jest naprawdę na wysokim poziomie- w moim rodzinnym mieście Wrocławiu, parków jest naprawdę dużo i można w nich spędzić bez problemu cały dzień. A jeśli ma się ochotę na jeszcze więcej zieleni to bez problemu można wybrać się parę kilometrów poza miasto i poznać naturę.
Barcelona to naprawdę piękne miasto, które szczyci się wspaniałą architekturą- ale planiści zapomnieli o jednym ważnym czynniku czyli ilości parków. Owszem w mieście są parki, ale nie ma ich za dużo, już nawet w industrialnym Londynie zieleni jest więcej.
Polska natura jest unikalna, nieobłaskawiona i patrząc na piaszczyste podłoża Hiszpańskiej natury naprawdę tęsknie za naszymi zielonymi łąkami i wysokimi drzewami... 
Wybrzeże polskich nadmorskich miast też o wiele przewyższa Barcelońska przymorską zabudowę, już nie mogę się doczekać, aż w tym roku pokaże mojemu mężowi polskie piaszczyste wydmy i piękno natury, która je porasta. :)


Chociaż mój przydomowy ogródek ma też swoje plusy: drzewo cytrynowe rosnące na wyciągnięcie ręki czy przecudowna bugenwilla choć trochę zastępują mi nasze polskie maliny czy truskawki z działki...

2. Za Polską kuchnią

Myślę, że wszystkim emigrantom brakuje polskiego jedzenia, o polskich produktach spożywczych pisałam już osobnego posta, ale mąkę ziemniaczaną czy ptasie mleczko zawsze można przywieźć z Polski. Ale są takie chwile, kiedy mam ochotę na czerwony barszcz z uszkami, pierogi z serem czy gołąbki- niestety przygotowanie tradycyjnych polskich dań wymaga dużo czasu. Dodatkowo mój mąż nie podziela nieskończenie wielkiej miłości do polskiej kuchni, więc pozostaje mi zaczekanie na wizytę w Polsce i wtedy codziennie cieszyć się specjałami. Niestety ma też to swoje minusy, niestety nigdy nie okazało się, że moja waga jest zepsuta i te dodatkowe 2 kilo to mój wymysł...

Maliny w Hiszpanii są na wagę złota- a to właśnie mój ulubiony owoc!

3. Za Polską kulturą: muzyką, literaturą, filmem


Owszem Polskie filmy zawsze mogę obejrzeć w internecie, ale niestety zawsze się to odbywa po pewnym czasie, kiedy dany film przestaje być głównym tematem rozmów towarzyskich. Nie mogę też pokazać znanych i mniej znanych tytułów mężowi, bo zazwyczaj ciężko jest mi znaleźć film, który miałby angielskie napisy na dobrym poziomie (jeśli znacie jakieś fajne strony, gdzie mogę obejrzeć filmy z angielskimi napisami, koniecznie podzielcie się ze mną z nimi w komentarzach!)
W Polsce chodzenie do kina jest też bardziej ekonomiczne niż w Hiszpanii, dlatego zawsze podczas mojego pobytu w kraju muszę przynajmniej iść 2-3 razy do kina.

Książki zawsze kupuje podczas pobytu w Polsce, ale to jest też tak jak z filmem- nowości zostają przeczytane przeze mnie po pewnym czasie. Jednak najbardziej ubolewam za wizytą w bibliotece- nie ma nic lepszego niż czytanie po kolei wszystkich książek na półkach biblioteki i szukanie interesujących mniej znanych autorów! To nie jest tak, że w Hiszpanii nie ma bibliotek, bo jest ich bardzo wiele- ale zazwyczaj są w nich tylko książki po hiszpańsku, więc jeśli chce przeczytać jakąś polską pozycje muszę zaczekać, aż ją sobie kupie...

Najbardziej jednak tęsknie za koncertami, co prawda w Barcelonie nie mogę narzekać na nocne życie czy ilość koncertów, ale... No właśnie głównie gustuje w polskiej muzyce, których występy można zobaczyć na masowych koncertach tj. majówka czy juwenalia. Nie muszę chyba wam mówić, że raczej wątpliwe pojawienie się tych grup w Barcelonie. Co z innymi zespołami- koncerty na ich wstęp są zazwyczaj bardzo drogie, a gwiazdy występujące na małej barcelońskich scenie nie zawsze są mi znane, a ich muzyka nie przypada mi do gustu.


4. Za Polską celebracją świąt


Zmianę w celebracji świąt widać chyba najbardziej na przykładzie Świąt Wielkanocnych, kiedy opowiadam mojej hiszpańskiej rodzinie o tym jak w Polsce celebrujemy te święta łapią się za głowę mówiąc, że w Hiszpanii owszem kiedyś spędzało się te święta inaczej- przygotowując wspólne jedzenie i idąc z koszyczkami na święcenie posiłków. Obecnie celebracja świąt przypomina raczej widowisko i nie wszyscy wczuwają się w klimat celebracji- większość osób woli także po prostu gdzieś wyjechać niż spotkać się z rodziną. Nie mówię, że taka forma oczywiście jest zła, bo czasem też fajnie wykorzystać przerwę i wyjechać na krótkie wakacje- jednak nie ma nic lepszego niż święta z rodziną...

Osobiście tęsknie także za celebracją 1 listopada- może wam się wydać to dziwne, ja sama się sobie dziwie, bo mieszkając w Polsce niezbyt lubiłam to święto- jednak po moim wyjeździe święto zmarłych stało się jednym z dni, w którym chciałabym się znaleźć w kraju i pójść na grób bliskich. Dziwne jest to, ze mieszkając w kraju nigdy nie doceniałam tego zjawiska, co więcej jako dziecko strasznie denerwowało mnie wychodzenie na siłę w zimno i na siłę odwiedzanie grobów...

5. Polski klimat


Wiem, jeśli wam powiem, że tęsknie za zimą, śniegiem szczypiącym w uszy to uznacie, że jestem szalona! Widocznie jestem, ale uwierzcie mi, że wysokie temperatury w lecie męczą, jeśli musisz normalnie funkcjonować, natomiast nijaka zima (bo jak inaczej można nazwać 5 stopni Celsjusza) naprawdę potrafi znudzić...
Jednak tutaj pojawia się listopadowy problem, to chyba mój najbardziej znienawidzony miesiąc, a w Polsce jest on szczególnie przytłaczający z wszechobecną szarością i marną pogodą- w Barcelonie listopad jest uroczy, zawsze świeci słońce, a pogoda jest przyjemna. 

6. Za rodziną oraz znajomymi


Tęsknota za rodziną, przyjaciółmi oraz znajomymi jest oczywista, dlatego też nie wymieniłam tego aspektu na pierwszym miejscu. Brakuje mi niedzielnych spotkań z rodziną i wyjść na piątkowe piwo z polskimi znajomymi. W Barcelonie nie mogę narzekać na brak rodziny, bo moja hiszpańska część familii naprawdę jest bardzo życzliwa i zawsze służy mi pomocą. Na brak znajomych ostatnio też nie mogę narzekać (chyba, że na brak czasu, aby się z nimi spotkać), jednak moi najlepsi znajomi pozostali właśnie w Polsce i naprawdę mi ich bardzo brakuje...
Dodatkowo brakuje mi też spotykania dalszych czy bliższych znajomych spotykanych przypadkiem na wrocławskich ulicach- w Barcelonie prawdopodobieństwo spotkania znajomych jest niewielkie, dodatkowo dużo moich znajomych mieszka poza centrum, dlatego też szansa na spotkanie kogoś jest jeszcze mniejsza. 

7. Za Polskim tłokiem

Wiem, ten podpunkt może wydać się wam dziwny, ale naprawdę tęsknie za Polskim tłokiem- dlaczego? Bo jest on nieporównywalnie mniejszy niż Barceloński tłok, nawet we wrocławskich godzinach szczytu... 
Mieszkając w Barcelonie odechciewa mi się wychodzenia na jakiekolwiek imprezy organizowane przez miasto- powrót potem do domu przeciąga się na długie godziny, nie sposób jest wejść do metra, a czasami zobaczenie spektaklu przez widoczne tłumy ludzi są niemożliwe...

Za czym na pewno nie tęsknie: 

1. Za niskimi płacami


Niestety problem płac w Polsce jest ogromny, średnia krajowa mocno zawyżona, a produkty w sklepach wcale nie są jakieś szczególnie tanie, w porównaniu do płac. Mimo, że w Hiszpanii płace nie są szczególnie wysokie, porównując je np. do płac niemieckich to i tak są około 3-4- krotnie wyższe niż płace na podobnym stanowisku w Polsce. Jest to główny powód, dla którego nie chciałabym wrócić do Polski... 

2. Za językiem

Przeglądając fora internetowe często spotkałam się z opinią Polaków, którzy szczególnie tęsknią za naszym polskim językiem. Często, kiedy rozmawiam z rodakami pytają mnie czy tęsknie za rozmową w języku ojczystym, niestety zawsze muszę rozczarować moich słuchaczy. W dobie internetu naprawdę łatwo jest mieć kontakt z językiem, skype z rodzicami, polski kanał w internecie czy polskie strony internetowe sprawiają, że wcale mi nie brakuje mowy ojczystej. Dodatkowo codziennie jestem zmuszona używać języka polskiego w pracy...

3. Za polską komunikacją

Czekanie 20 minut na autobus w deszczu, brak przyjeżdżającego tramwaju o czasie powoduje, ze naprawdę doceniam szybką komunikację w Barcelonie. Metro co 3 minuty, w nocy co 20 minut potrafi rozpuścić każdego i naprawdę trudno w to uwierzyć, ale nie wszyscy mieszkańcy doceniają dobrobyt jaki mają pod ręką!

4. Za nieuprzejmością

Niestety wiele ludzi w Polsce jest mało uprzejmych, czy to pani ekspedientka w sklepie czy kontroler w autobusie- nie wiem czy wynika to z kiepskiej pogody w Polsce czy może z niskich płac, a może obydwa te czynniki przyczyniają się do tego, że o wiele przyjemniej jest kupować od uśmiechniętej pani ekspedientki w Barcelonie niż od naburmuszonej pani Halinki w Polsce...

A wy za czym tęsknicie, a może jest coś z czym chcielibyście się pożegnać?
Czekam na komentarze!


Share this:

, , , , , , , ,

CONVERSATION

11 comentarios :

  1. tak polski las i łąki leśne są najpiękniejsze na świecie .. wiem co masz na myśli o naszym wybrzeżu Bałtyku ...jest po prostu piękne .. prawdę mówiąc wiel miejsc na morzem w Hiszpanii czy Włoszech to jest makabra dla mnie z beznadziejną architekturą takich samych szkaradnych hoteli z lat 70tych ..chyba w Galicji jest dużo lepiej ...

    tak sprawa płac to są jeszcze pokolenia do nadrobienia .. dopiero 25 lat gospodarki rynkowej wiele jest do nadrobienia .. ale jest wiele zawodów gdzie płace są porównywalne do hiszpańskich a praca w Polsce jest .. na Camino spotkałem kilku bezrobotnych informatyków z Hiszpanii przed redukcją zatrudnienia zarabiali 1000-1500 euro co jest nie tak dużo z tego co wiem informatyk w Polsce moze zarobić więcej być może na paru 'fuchach' i w tym właśnie rzecz w Polsce często ludzie pracują na kilku 'fuchach' na raz :^) i mają jakiś dodatkowy dochód .. inna sprawa, że Ci informatycy z którymi rozmawiałem w Hiszpanii słabo mówili po angielsku i nie znali ani niemieckiego ani innego języka

    ReplyDelete
  2. Ja również bardzo poważnie rozważam emigrację do Hiszpanii, najlepiej do Barcelony. Boję się jednak, że obecne bezrobocie na półwyspie pożre mnie i wypluje :) Myślę, że wyjazd nie jest tak uciążliwy jak dawniej. Dziś tanimi liniami można wrócić do Ojczyzny za parę groszy. Zarobki są nieporównywalne na zachodzie i w Polsce. To dość przykre, że trzeba opuścić dom, żeby zapewnić rodzinie i dzieciom lepsze życie.

    ReplyDelete
  3. This comment has been removed by a blog administrator.

    ReplyDelete
  4. Ja rownież tęsknię za polską przyrodą, najbardziej jednak za bliskimi, za rodzina i przyjaciółmi... A najmniej za polska pogoda, cypryjska odpowiada mi dużo bardziej ;)

    ReplyDelete
  5. Kochana, coś w tym jest. Dobrze, że język polski i tak masz na co dzien :) ale za wieloma rzeczami czlowiek na obczyźnie musi tęsknic - nie ma wyjścia. Pozdrawiam i zapraszam ;)

    ReplyDelete
  6. Ja juz 3 lata mieszkam we Francji i przyznam szczerze, ze nie tesknie i jak na razie nie mam ochoty wracac. W Polsce bywam 3 razy do roku, zawsze na swieta i wakacje, wiec nie jest zle. Kiedys tesknilam, teraz nie. Jedynie czego zaluje to ze omija mnie wiele rodzinnych imprez.

    ReplyDelete
  7. Justynka! Nawet nie wiesz jak Cie dobrze rozumiem, pamietam jak dzis jak wyjezdzałam z Polski obrazona, nie chciałam mysleć o niczym co polskie, zadowolona ze zmiany i angieslkiego otoczenia po 3,5 miesiaca nie dawalam rady.. Okazalo sie nagle, że tesknie za rzeczami, na które nie zwracałam wczesniej uwagii, za tradycjami, zwyczajami, polska codziennościa, jedzeniem czy pogodą! http://thetravel-book.blogspot.com/2014/02/chora-na-polske.html

    Byłam jednak sama, Ty jesteś tu z Mężem i zawsze możecie wyskoczyć na kilka dnia , nabrać w płuca polskiego powietrza ! ( w tym miejscu zapraszam do Warszawy! )

    ReplyDelete
  8. Może jeszcze patrzę przez różowe okulary, bo we Wrocławiu mieszkam zaledwie 2,5 roku, ale nie narzekam na komunikację miejską ani na uprzejmość ludzi. To pierwsze może dlatego, że przyjechałam ze Śląska, gdzie komunikacja miejska jest tragiczna. W andaluzyjskiej Almerii nie było lepiej, ech, to "autobus jeździ raz na 17-23 minuty" widniejące na rozkładzie :D Zgadzam się co do polskich krajobrazów i parków <3 Bardzo ciekawy wpis.

    ReplyDelete
  9. Ja też mieszkam w Hiszpanii, w Zaragozie. Też mam dość upałów w lecie. To inna sprawa pojechać na wakacje i mieć piękną pogodę, a inna musieć prowadzić normalne życie w takim upale. Zgadzam się z większością punktów, które wymieniłaś, no może oprócz komunikacji miejskiej, bo tutaj to własnie jest podane: autobus jeździ raz na 15 minut - i nic więcej, aha, dziękuję za informację. A z Warszawy mam dość dobre wspomnienie komunikacji miejskiej. A co do uprzejmości ludzi to się jak najnajnajbardziej zgadzam. Tutaj można w zasadzie wszystko załatwić, nawet "nieprzyjemne" sprawy (typu jak ktoś się wpycha w kolejkę, itp) uprzejmie i spokojnie, bez żadnych wyzwisk czy niemiłych spojrzeń, jak to często bywa w Polsce.
    Pozdrawiam!!

    ReplyDelete
  10. Myślę, ze tęskniłabym i nie tęskniłabym dokładnie za tym samym :)

    ReplyDelete
  11. Wszędzie dobrze gdzie nas nie ma. Ja całe życie marzę o emigracji, ale wiem, że na obczyźnie było by mi ciężko. Wystarczyły mi 2 miesiące życia w Grecji by doświadczyć patriotyzmu o jakim do tej pory tylko czytałam. Tęsknota była okrutna. Mimo to wróciłam i znów mnie nosi. Ja jeszcze kocham złota polską jesień i wsie, łąki i pola skąpane w słońcu. To taki klimat, jakiego na pewno nie ma w Barcelonie.

    ReplyDelete