Hiszpańskie produkty bez których nie mogę żyć!

Jakiś czas temu pisałam wam o polskich produktach, których brakuje mi w Hiszpanii- post ten spotkał się z waszym gorącym przyjęciem i pojawiły się nawet komentarze, aby zrobić podobny post o produktach Hiszpańskich, które podbiły moje produkty smakowe. Jednak to nie pierwszy raz kiedy ktoś podpowiada mi taki temat posta, już jakiś czas temu mój osobisty mąż powiedział, że koniecznie muszę napisać o produktach na które nie mogłam patrzeć przed przyjazdem do Hiszpanii, a aktualnie nie mogę bez nich żyć...
Jak widać nie tylko los lubi być przewrotny, ale kubki smakowe także i czasem nie wolno się wzbraniać przed spróbowaniem czegoś, bo może nas dużo ominąć- chociaż sama nie mogę się przekonać do pewnych rzeczy, ośmiorniczki dalej wolę omijać szerokim łukiem, mimo gorących zapewnień męża o niezwykłym smaku tego przysmaku...
Dzisiaj podzielę się z wami tymi produktami, które skradły moje serce i nie wyobrażam sobie życia bez nich!


Jesteście ciekawi bez czego nie mogłabym żyć jeśli dane mi byłoby przenieść się do Polski?


Po piąte- Horchata czyli napój królów...

W upalne dni ciężko jest zaspokoić pragnienie...woda, woda z cytryną, zimna herbata czy nawet piwo wszystko to działa tylko na ułamek sekundy, a pragnienie wraca ze zdwojoną siłą. Na takie chwile najlepsza jest zimna Sangria z lodem i kawałkiem cytryny, ale nie o tym będę wam pisać- bo do polubienia tego napoju wcale nie musiałam się długo przekonywać i wy pewnie też nie... 
Jednak nie każdy zawsze ma ochotę na napój alkoholowy w środku dnia, nawet jeżeli jest tak pyszny jak Sangria, wtedy na pragnienie pomaga przepyszna horchata często nazywana po polsku orszadą, jednak nazewnictwo to może wprowadzać w błąd. Głównie dlatego, że orszada to napój przygotowywany na bazie wody różanej oraz migdałów, jednak hiszpańska horchata to napój przygotowany z nasion cibory jadalnej. Nie brzmi zbyt apetycznie? Nie musi! 
Uwierzcie, że horchata smakuje wybornie, podawana na zimno z paroma kostkami lodu ugasi każde nawet największe pragnienie! Jeśli zaciekawiłam was tym napojem to koniecznie przeczytajcie mojego wcześniejszego posta, w którym dowiecie się o tym skąd wzięła się nazwa tego niezwykłego napoju oraz będziecie mogli przeczytać o moim pierwszym razie z horchatą.

http://noshonit.s3.amazonaws.com/wp-content/uploads/Vertical-2.jpg
Po czwarte- katalońskie wędliny 

Nie jestem wielką fanką wędlin, ale do wegetarianów także się nie zaliczam- oczywiście nie będę rozwijać się nad tym czy jedzenie mięsa jest lepsze czy też nie, bo każdy sam wie czego mu potrzeba i czy ma ochotę na jedzenie mięsa. Ci, którzy lubią mięso koniecznie powinni spróbować katalońskiej kiełbasy tzw. fuet, która często podawana jest z chlebem bądź też jedzonej w ramach tapas jako indywidualne danie. 
Kiełbasa ma dość silny zapach, i to właśnie przez ten dość ostry zapach przez długi czas nie mogłam się przekonać do tego specjału, ale na jakimś spotkaniu towarzyskim skusiłam się na apetycznie wyglądające kanapki nie wiedząc z czym są podawane- smak kiełbasy na długo nie pozwolił o sobie zapomnieć i od tego czasu fuet stał się moim przysmakiem.

Jedne z najlepszych kiełbasek można kupić na targu La Boqueria, w cenie 4 euro za sztukę za średni fuet- do wyboru mamy tradycyjne kiełbaski w białym przyodzieniu, ale także posypane czosnkiem, pieprzem czy innymi przyprawami- moim ulubieńcem bez wątpienia jest fuet z pieprzem, pamiętajcie jednak o zdjęciu skórki przed zjedzeniem kiełbaski.  

http://www.typicalspanishfoods.com/s/cc_images/cache_16818814.jpg?t=1385036433

Po trzecie- oliwa z oliwek

Oliwę pokochałam od razu po przyjeździe do Hiszpanii, teraz w mojej kuchni to główny składnik- nie tylko używam oliwy jako dodatek do sałatek lub sosów, ale także smażę na niej mięso czy robię frytki. W zasadzie olej słonecznikowy jest używany przeze mnie tylko czasami jako niezbędny składnik do ciast lub deserów.
Oliwa używana w moim domu jest z rodzinnej plantacji, dzięki czemu jest jeszcze lepsza niż ta ze sklepu i naprawdę nie mogłabym bez niej już żyć. Uwielbiam w niej wszystko: wyjątkowy smak, piękny złoty kolor, a także przede wszystkim zapach- jeśli próbowaliście smażyć coś na oleju z oliwek to na pewno dobrze znany jest wam słodkawy zapach, który się wydziela! 

Jeśli jednak nie próbowaliście używać oliwy zamiast tradycyjnego oleju to koniecznie spróbujcie, a na pewno nie będziecie chcieli wrócić do oleju słonecznikowego!

Po drugie- kawa rozpuszczalna

Jeśli byliście w Hiszpanii na pewno pamiętacie niesamowity smak kawy, której można się napić w każdej tutejszej kawiarni i wcale nie musicie iść do znanej sieci kawiarni z kawą. 
Najlepsza kawa to ta, której można się napić w małej mało znanej kawiarni o niepozornym wyglądzie... 
Mimo że uwielbiam tą kawę w kawiarenkach to bez wątpienia nie mogę zacząć dobrego dnia bez wspaniałej kawy rozpuszczalnej Marcilla. Wcale nie przesadzam mówiąc, że to najlepsza kawa na świecie (oczywiście jeśli mówimy o rozpuszczalnych), w smaku ani nie za mocna, ani niezbyt słaba- jedynym minusem jest chyba tylko trochę wyższa cena od kawy rozpuszczalnej innej marki, ale i do tego można się przyzwyczaić!



Po pierwsze- owoce morza, a zwłaszcza małże

Przepisy o tym jak przygotować krewetki, paelle czy inne specjały możecie znaleźć na moim blogu już od pewnego czasu, więc na pewno się domyślacie, że często są głównym daniem na moim stole. Ale nie zawsze tak było, do owoców morza nie mogłam się przekonać długi czas (do niektórych przekonałam się dopiero w tym roku czyli po 3-letnim pobycie w Hiszpanii) jednak zawsze przez gorące namowy mojego męża skusiłam się na szybkie przełknięcie niektórych specjałów i od tego czasu stały się moimi ulubionymi potrawami...
Krewetki i małże zagościły w moim brzuchu jako pierwsze, najpierw niechętnie przełykałam kawałki i kazałam sobie obierać ze skorupek co ładniejsze krewetki- jednak jak tylko moje kubki smakowe przekonały się do tych specjałów to już nic nie było mi straszne. Niezbyt przyjemny wygląd małż, wyłupiaste oczy krewetek dzisiaj już nie robią na mnie żadnego wrażenia, jednak jak tylko z apetytem zajadam kolejna porcje tych specjałów mój mąż zawsze przypomina mi pierwsze chwilę kiedy z zamkniętymi oczami przełykałam morskie przysmaki.
Po pewnym czasie mojemu mężowi udało się także namówić mnie na spróbowanie omułek oraz kałamarnicy (przygotowywanej na tysiąc sposobów) i mimo, że nie są to moje ulubione dania to jednak w przepysznej paelli mogę je ewentualnie zjeść...




Jeśli rozmawiałabym ze sobą z przeszłości i opowiedziała o tym bez czego nie mogłaby żyć w Hiszpanii to chyba sama nigdy bym w to nie uwierzyła! A wy? 
Macie jakieś swoje przysmaki, których brakuje wam w Polsce z Hiszpańskiego kraju- 
a może w ogóle nie możecie się przekonać do Hiszpańskiej kuchni?

Pozdrawiam,
Justa (mam nadzieje, że się cieszycie, że wracam z postami?)

Share this:

, , , ,

CONVERSATION

17 comentarios :

  1. A coś o dzisiejszej fecie w Barcelonie ? Jak to wygląda z perspektywy mieszkańca

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ogolny zamet, duzo ludzi na ulicy, koszulki i czapki Barcy na glowach i piersiach wszystkich! :)

      Delete
  2. Horchaty nie piłam! Nadrobić muszę :)

    ReplyDelete
  3. Ojej a ja właśnie nie mogę się przekonać do tej horchaty, jest okropna :P Jak dla mnie smakuje jak woda z mlekiem, w ogóle jakoś mi przypomina mleko, nie wiem czemu, chyba przez kolor, bo niewiele ma wspólnego ;)

    Ale oliwa z oliwek zdecydowanie podbiła moje kubki smakowe, czy Ty też robisz sobie czasem: sałatę posypaną solą i polaną oliwą? Wcześniej pomyślałabym że to jakieś jedzenie, które robisz, kiedy nie masz czasu na przyrządzenie niczego innego, ale teraz już wiem, że jest mega pyszne!

    Wydaje mi się, że z oliwą w Polsce problem może być taki, że ceny są zabójcze - jak powiedziałam mojej mamie, że w Hiszpanii oliwa z oliwek jest sprzedawana tak jak w Polsce olej ze słonecznika - znaczy w butelkach plastikowych, za 3 euro i w ogóle że to nie jest coś luksusowego a wręcz podstawowego (czy istnieje jakiś hiszpański dom, w którym nie ma oliwy???), to mi pozazdrościła :) W Polsce raczej widziałam oliwę w szklanych ekskluzywnych butelkach po 25 zł za pół litra (no dobrze, może nie kupowałam w Polsce oliwy od dwóch lat, ale takie mam wspomnienia, może teraz już można kupić "zwykłą" ale dobrą oliwę w normalnej cenie).

    ReplyDelete
    Replies
    1. Orchata okropna- nieeee!!! Nie grzesz!!! ;)
      Mi na poczatku smakowala jak sok marchewkowy o konsystencji mleka, ale z kazdym lykiem coraz bardziej mi smakowala!!!

      Ja oliwy uzywam do wszystkiego, najlepiej mi chyba smakuje z pomidorami!
      Niestety w Pl ceny oliwy sa nie do przejscia tak aby uzywac jej codziennie, zawsze jak jedziemy na swieta to przywoze rodzince 5 litrow w walizie!

      :)

      Delete
  4. To ja mam inne hiszpańskie typy:
    - horchata tak, ale tylko de almendra, de chufa mi nie smakuje :)
    - jamon serrano (uwielbiam!)
    - alioli
    - krewetki
    - sangria :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. . horchata de almendra- musze sprobowac
      Jamon- nie znosze zapachu, ale czasem zjem
      zapomnialam o alioli - oczywiscie uwielbiam, chociaz co wrazliwsze zoladki moga cierpiec!

      Sangria :) :) mmmm

      Pozdrawiam!

      Delete
  5. Brakuje mi botifarri z frytkami i sosem czosnkowym, niby danie banalne, ale smak niepowtarzalny i pamiętam do tej pory:). A horchate też spróbuję, bo wygląda zachęcająco. Cieszę się że napisałaś, ponieważ nie mogłam się doczekać kolejnego postu, sprawdzałam co niedzielę z nadzieją, że będzie coś nowego. Justyna mam jeszcze pytanie, czy mogę do Ciebie napisać na maila, miałabym kilka pytań.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Hej! Oczywiscie pisz :)

      I oczywiscie zagladaj dalej na bloga- posty beda sie juz pojawiac regularnie :D

      Delete
    2. Super, dziękuję :) skontaktuję się w najbliższych dniach. Pozdrawiam

      Delete
  6. Ja się dołaczam do oliwy z oliwek ;)

    ReplyDelete
  7. hej! super blog, czytam post za postem, gdyż we wtorek wybieram się do Barcelony :) jako miłośniczka kawy zapisałam nazwę Marcilla w notesie, i tak się zastanawiam czy będę mogła legalnie w bagażu podręcznym przewieść taką kawę? bo oliwy na pewno nie przemycę..

    ReplyDelete
  8. A dlaczego fuet je się bez skórki? Jadłam ją kilka razy ze skórką i była przepyszna. Artykuł na Wikipedii mówi, że niektórzy jedzą z a inni bez skórki, ale nie podaje argumentów dlaczego bez.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Moze po prostu kwestie smakowe...
      Jesli skorka jest cienka to i mi zdarzy sie zjesc... :)

      Delete
    2. Dzięki za odpowiedź. Myślałam że może tej pleśni nie można jeść z jakiegoś powodu i się wystraszyłam, bo mi ona najbardziej smakuje. Super artykuł, pozdrawiam!

      Delete
  9. Swietny blog
    Bardzo optymistyczny...... i czuc radosc.... i z tego co sie robi i z tego gdzie sie jest.
    Pozdrawiam serdecznie
    Kasia

    ReplyDelete