Jak mieszkać w Barcelonie i nie zwariować

Mieszkanie w Barcelonie to dla wielu marzenie, niektórym uda się je osiągnąć czy to dążąc do celu małymi krokami czy też stawiając wszystko na jedną kartę. Inni znowu mieszkanie w Katalonii potraktują jako fantazję, której nigdy nie uda im się zdobyć. Czy jednak warto zostawić wszystko i przeprowadzić się do Barcelony czy życie tutaj na pewno jest łatwiejsze? Co może sprawić nam niemały ból głowy mieszkając w stolicy Katalonii?


Czasami ciężko mi uwierzyć, że w Barcelonie mieszkam już od 5 lat- miasto to wciąż jednak kryje przede mną wiele tajemnic i mam nadzieję, że zawsze będę mogła odkryć coś nowego. Jeśli czytacie mojego bloga od dłuższego czasu to pewnie wiecie, że pierwsze kroki nie były dla mnie łatwe- mimo że nie byłam tutaj sama to jednak nie zawsze było łatwo. We znaki dał mi się przede wszystkim brak pracy i doświadczenia oraz tak prozaiczne rzeczy jak zimne mieszkanie czy wilgoć... To wszystko doprowadzało mnie do białej gorączki i wiem, że nie tylko ja walczę z wilgocią, nieszczelnymi oknami czy zimnem (na szczęście zima w Barcelonie jest dosyć krótka i można sobie z tym jakoś poradzić). Dzisiaj życie w Barcelonie wydaje mi się łatwiejsze- są jednak czasem takie chwile, że bardzo tęsknie za Polską i Wrocławiem, ale na szczęście jest wiele sposobów żeby sobie z tęsknotą radzić.

W dzisiejszym poście przedstawię wam parę rzeczy, które mogą spowodować niemały ból głowy- a stąd już tylko jeden krok do szaleństwa!

M jak Mieszkanie

Problemy z mieszkaniem w Barcelonie zaczynają się już na początku- często znalezienie odpowiedniego mieszkania przypomina koszmar. Począwszy od internetowych stron, które oferują całkowicie wyposażone apartamenty w niezwykle atrakcyjnej cenie, które okazują się być tylko sprytnym krętactwem. Skończywszy na zawyżonej cenie mieszkań, problemach z wilgocią czy niezbyt czytelnie napisaną umową najmu. Osobę, która przyjeżdża do Barcelony pierwszy raz bardzo łatwo oszukać-w końcu nie wszyscy znają tutejsze prawo, nie wiedzą na co mogą sobie pozwolić i jak odnaleźć się w papierkowym świecie, gdzie nic nie jest takie jakim mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka.
Tutaj najlepiej może posłużyć za przykład jednej z moich koleżanek, której mieszkanie marzeń zamieniło się w mały koszmar- wcześniej wynajmowała ona pokój z parą, której wymiany zdań kończyły się potłuczonymi talerzami, a nawet przyjazdem policji.
Poszukując nowego mieszkania znalazła to wymarzone- co prawda jednopokojowe, ale super urządzone i w końcu wygodne dla niej, bo miała mieszkać sama. Co prawda cena mieszkania nie należała do najniższych, ale czego się nie robi w imię miłości- przecież w cenę miesięcznego wynajmu wchodzić miały już wszystkie rachunki za prąd, wodę etc. Pierwszym zdziwieniem owej koleżanki było doliczenie jej wszelkich rachunków, które znalazła w skrzynce na listy- kiedy zadzwoniła do swojego najemcy okazało się, że muszą one zostać zapłacone i nie wchodzą w miesięczną kwotę, którą ona skrupulatnie uiszcza. Kiedy pogodziła się z dodatkowymi kosztami przyszła zima, która skutecznie zaczęła utrudniać jej życie w czterech ścianach- grzyb na ścianach i wilgoć został zignorowany przez najemcę, tak samo jak nieszczelne okna, brak rolet, zepsuty prysznic czy niedziałające ogrzewanie... Kiedy znowu przyszedł rachunek opiewający na niemałą kwotę (której nie wliczyła do swojego miesięcznego budżetu) ostatecznie postanowiła, że się wynosi- tym razem przed spakowaniem walizek przeczytała jeszcze raz umowę... Zwróciła uwagę na dodatkowy punkt, który wcześniej umknął jej wzrokowi- jeśli będzie chciała wyprowadzić się z mieszkania przed wygasającą umową nie zostanie zwrócony jej niemały zastaw o wartości 2 tysięcy euro, który musiała zostawić na samym początku...

Moja rada...

Pewnie historii jak ta jest wiele, nie tylko w Barcelonie, ale w każdym większym mieście- w Hiszpanii minimalny czas wynajmu mieszkania to 3 lata, jednak umowa może zostać podpisana na inny okres. Może się zdarzyć, że będziemy musieli zapłacić zastaw, który stracimy jeśli będziemy chcieli opuścić mieszkanie przed upływem końca umowy- jest to całkiem logiczne gdyż znalezienie nowego lokatora to proces długotrwały, który naraża osobę wynajmującą na brak wpływu gotówki. Jeśli chodzi o opłaty za prąd i wodę to zazwyczaj nie są one wliczone w koszty wynajmu- w końcu nie zawsze będziemy zużywać tyle samo energii...
Przed podpisaniem umowy warto skonsultować się z prawnikiem lub z kimś kto ma doświadczenie w tym temacie, nie bójcie się pytać- w końcu zarówno firma wynajmująca mieszkanie jak i najemca muszą odpowiedzieć wam na wszystkie pytania. Obejrzyjcie mieszkanie dokładnie i starajcie się przewidzieć co może pójść nie tak- unikniecie nieprzyjemnych rozczarowań!
Jeśli zależy wam na jakimś mieszkaniu, ale macie jakieś obiekcje spróbujcie negocjować cenę w niezbyt agresywny sposób- może uda wam się coś osiągnąć!

K jak Komunikacja

Skoro macie już mieszkanie to pora zastanowić jak można dotrzeć do pracy- na szczęście w Barcelonie zarówno sieć metra jak i autobusów jest bardzo dobrze rozwinięta. I naprawdę nie byłoby problemu, gdyby nie to że zazwyczaj wszyscy potrzebują skorzystać z metra w tym samym czasie. No dobra, Barcelona jeszcze nie jest na takim etapie jak metropolie w Azji czy nawet w Londynie, gdzie czasami naprawdę trzeba się nagimnastykować aby wsiąść do odpowiedniej linii. Najczęściej uczęszczane linie metra zawsze są pełne ludzi- zdarzyło mi się czasem nawet poczekać na następną linie, bo bałam się zgniecenia- jeszcze gorzej jest tylko wtedy, kiedy macie przy sobie jakiś większy pakunek lub torbę, wtedy prawdopodobieństwo że nie uda wam się wsiąść do wagonu jest jeszcze większe. Z autobusami jest jeszcze gorzej- w ludzi wstępuje ogromna wewnętrzna siła aby wsiąść do autobusu jako pierwsi, ta niezwykła siła każe im także komentować zachowanie wszystkich ludzi w metrze, którzy z jakiegoś powodu nie ustąpią miejsca staruszkom... Wspominałam już, że ulubione godziny podróży autobusami osób starszych to oczywiście poranne godziny szczytu? Dodatkowo ten środek transportu wybierają także matki i opiekunki małych dzieci odprowadzające je w wózeczkach do przedszkola lub żłobka- to naprawdę niesamowite jak z pozoru uśmiechniętych Hiszpanów wychodzi samo zło, kiedy tylko nie uda im się wcisnąć z wózkiem do autobusu.... Jeśli wydaje się wam, że nie może być już nic gorszego od tej mieszanki osobowości to jesteście w błędzie- może być jeszcze gorzej, wystarczy że zdarzy się coś nie przewidzianego jak awaria i szczyt chaosu osiągnie nowy poziom.

Moja rada...

Do trudów komunikacji ciężko się przyzwyczaić, czy to w Polsce, gdzie narzekałam na czekanie na autobus w zaspach czy w Hiszpanii. Jednak czas jest lekiem na wszystko- z biegiem czasu zaczynamy przyzwyczajać się do wszystkiego coraz bardziej, to co było dla nas dziwne staje się normalne. Nie inaczej jest z tłumem w komunikacji- ja przyzwyczaiłam się do tłumu w metrze, teraz czeka mnie tylko oswojenie się z autobusem (chociaż czasami wątpie, że kiedykolwiek będzie to możliwe)...

S jak Sjesta 

Na szczęście w centrum Barcelony wiele sklepów jest otwartych w godzinach sjesty (14.00-16.00), jednakże zarówno w mniejszych miejscowościach jak i na obrzeżach miasta jedyne co można zobaczyć w tych godzinach to szczelnie pozasłaniane żaluzje sklepów. Na początku mojej przygody z Hiszpanią było to dla mnie dużym utrudnieniem- no bo co, jeśli zabraknie ci mąki niezbędnej do naleśników akurat o 14.16? Wtedy pozostaje tylko płacz i dzwonienie po sąsiadach w poszukiwaniu tego niezbędnego składnika... Jednak z czasem okazało się, że w codziennym życiu nic tak nie pomaga jak dobra organizacja- zaplanowanie obiadu i kupienie odpowiednich składników wcześniej naprawdę potrafią zdziałać cuda.
Innym negatywnym aspektem sesji są godziny pracy i przerwa w środku dnia na obiad i sjestę- skutkiem takiego stanu rzeczy jest spędzanie większej części dnia poza domem- bo zamiast zakończyć pracę o 16.00 kończymy ją o 19.00 lub 20.00. Jednakże okazuje się, że i tym razem organizacja potrafi pomóc, jeśli nawet nie uda nam się wrócić do domu na obiad to można wykorzystać ten czas w inny sposób. Znam osoby, które spędzają ten czas aktywnie np. na siłowni czy wykorzystując elastyczny czas pracy robią zakupy do domu. Chociaż ja i tak wolałabym pójść wcześniej do domu i odpocząć we własnych czterech kątach...

Moja rada...

Niestety w przypadku sjesty nie pozostaje nic innego jak tylko się przyzwyczaić do panujących zwyczajów w kraju, w którym jest dane nam mieszkać. Jeśli będziecie mieć szczęście to w pracy może uda wam się przekonać szefa do krótszej przerwy- jeśli jednak nie macie takiej możliwości to nie pozostaje nic innego jak pogodzenie się z własnym losem i wykorzystanie czasu jak najlepiej!

T jak Tłum ludzi

Barcelona to jedno z najgęściej zaludnionych miast w Hiszpanii- nic więc dziwnego, że gdziekolwiek pójdziecie będziecie otoczeni przez innych ludzi. Najgorzej jest, kiedy w mieście organizowane są masowe imprezy- wtedy nie tylko szanse na zobaczenie atrakcji z bliska są mniejsze, ale także powrót metrem do domu wydaje się być niemożliwy ze względu na tłum ludzi.
Na szczęście miasto jest w stanie zorganizować masowe imprezy na naprawdę wysokim poziomie np. zapewniając dodatkowy transport czy wytyczając odpowiednie miejsce, w którym zorganizowane zostaną widowiska. Jednakże sława niektórych festiwali i imprez wyprzedza ich możliwości, weźmy na przykład  pod uwagę sławne fiestas de Gracia, o których tyle razy pisałam wam na blogu- w tym przypadku organizacja nic nie zmieni, ponieważ ograniczony obszar dzielnicy nie daje zbyt dużych możliwości na uniknięcie tłumów.

Jeśli zastanawiało was kiedyś jak Hiszpanie spędzają sobotnie popołudnia to wystarczy przejść się do najbliższego centrum handlowego- już na początku można zobaczyć wężyk samochodów, które starają się wjechać do budynku. W środku nie jest wcale lepiej- wszystkie sklepy pełne są ludzi i zakupy, które miały być przyjemnością przemieniają się w koszmar... Ja zawsze unikam wyjścia do sklepów w weekend- nie ma nic gorszego niż przeciskanie się do półki w poszukiwaniu odpowiedniego rozmiaru, a potem stanie w kolejce do przymierzalni...

Jedno jest pewne tłumu w Barcelonie nie da się uniknąć i jeśli myśl o ścisku napawa was strachem to mieszkanie w Barcelonie może nie być waszym najlepszym życiowym wyborem! 

R jak Różnice 

Ze stwierdzeniem, że Katalonia nie jest Hiszpanią można się spotkać w Barcelonie na każdym kroku- katalońskie flagi wywieszone w oknach nie pozwalają zapomnieć nam, gdzie tak naprawdę się znajdujemy. Czasem polityczne komentarze potrafią być naprawdę męczące, niektórzy już dawno zatracili obiektywizm i cokolwiek by się nie działo jawnie krytykują rząd hiszpański- wybielając katalońskiego prezydenta i jego rzesze... Czasem wydaje mi się, że krytyka Hiszpanii jest tak mocno zakorzeniona w głowach Katalończyków, że nie zauważają tego co w Hiszpanii jest dobre- w końcu prawda jest taka, że nigdy nic nie jest czarno- białe. Jeśli jesteście ciekawi jak to jest z tą Katalonią to zapraszam was do jednego z moich wcześniejszych wpisów, gdzie opisałam dosyć obszernie ten temat.
Oczywiście sprawa oddzielności terytorialnej nie dotyczy tylko Katalonii, podobny problem jest na północy kraju np. w Kraju Basków...

Moja rada...

Jeśli denerwują was polityczne tematy to starajcie się nie poruszać drażliwych tematów w towarzystwie- a jeśli znajdujecie się w samym centrum wymiany zdań to jeśli nie chcecie stracić nerwów najlepiej zgrabnie wycofać się z konwersacji...


Mam nadzieję, że spodobał wam się mój post, a może jest coś co was przyprawia o ból głowy- niekoniecznie w Hiszpanii, ale może w kraju, w którym mieszkacie. Czekam na wasze komentarze!


Justa



Share this:

, , , ,

CONVERSATION

12 comentarios :

  1. Sjesta, sjesta i zdecydowanie sjesta ;D będąc w Hiszpanii zawsze zapominam o sjeście podczas robienia moich planów. Akurat ok 14 mam ochotę iść na kawę, zakupy albo po coś słodkiego ;D

    ReplyDelete
  2. Gdzie polecasz szukać mieszkań? Jestem właśnie w trakcie poszukiwań i rzeczywiśćie jest to istny koszmar.

    ReplyDelete
  3. O tej sjeście, wolnych dniach, słyszałam dużo historii od mojego byłego męża kierowcy tira :D Nic wtedy nie mógł załatwić. Pracodawca się wściekał, że się opóźnia, a on był uziemiony dzięki maniana :D

    ReplyDelete
    Replies
    1. Siesta naprawdę potrafi utrudnić życie- zwłaszcza kierowcą, którzy muszą spieszyć się z dostawą, a na miejscu takie utrudnienia!

      Współczuje...

      Delete
  4. Bardzo fajne zestawienie! Dwa lata temu miałam być okazję w Hiszpanii, wprawdzie nie w Barcelonie, ale na Majorce. Sjesta kompletnie wybiła mnie wtedy z rytmu! Oczywiście, słyszałam o niej wcześniej i wiedziałam, że coś takiego istnieje, ale chyba jakoś nie przyszło mi do głowy, że to tak naprawdę i aż w takim stopniu :D Fajnie musi się żyć na południu :D
    A co mnie przyprawia o ból głowy w Chicago? Przede wszystkim bardzo wysoka i wciąż galopująca przestępczość. Ostatnia środa na długo zapisze się w historii miasta, bo w wyniku różnych strzelanin w ciągu tego jednego dnia zginęło aż 7 osób, w tym kobieta w ciąży. Dla mnie to jest przerażające.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Kurcze, chyba zwariowałabym w Chicago ze świadomością tych strzelanin... Dla mnie też używanie broni i legalne jej posiadanie jest przerażające...
      A statystyki podane przez ciebie przerażają jeszcze bardziej...

      Delete
  5. Tlum ludzi w Barcelonie rzeczywiscie od razu robi wrazenie, zwlaszcza w porownaniu do Limassol, i w ogole do Cypru, gdzie cala populacja kraju jest dwa razy mniejsza...
    Na Cyprze rowniez mamy sieste, ale w godzinach 13-15:)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Chyba będę musiała wybrać się na Cypr, aby odpocząć od tłumu!

      Delete
  6. Siesta jest chyba tym, do czego byłoby mi się chyba najtrudniej przyzwyczaić w pracy w Hiszpanii, choć tak bardzo mnie tam ciągnie...

    ReplyDelete
  7. Ja i mój mąż marzyslismy o mieszkaniu w hiszpanii. Po dluuuuuugich poszukiwaniach i wielu wielu przeciwnosciach losu, w koncu znalezlismy pomocne nieruchomosci-hiszpania.com, gdzie po znalezieniu kilku atrakcyjnych ofert doradzono nam jaka umowa bedzie najkorzystniejsza. Efekt? Od pol roku mieszkamy w wymarzonym Alicnate <3

    ReplyDelete
  8. Taaa, BCN wielu ludzi utożsamia z piękną architekturą, słońcem, plażami, rambla i ogólnie lifestyle'em, ale jakość codziennego życia tutaj to zupełnie inna sprawa. Trzeba naprawdę lubić to miasto takie jakim jest. Jeśli ktoś szuka dobrej jakości życia, wygodnego mieszkania, przestrzeni , zieleni, itd. to BCN nie jest dla niego. Jeśli lubisz city buzzz, knajpy, nocne życie, dużo ludzi, to moze ci sie spodobac ;). Jeśli chcesz się dorabiać, robić biznes, oszczędzać, kupować mieszkania, zapewniać rodzinie wysoki standard życia, hmm to też nie BCN. Jeśli lubisz oglądać futbol, to w BCN jest parę dobrych miejsc ;)

    ReplyDelete