10 dowodów na to, że Hiszpanie robią wszystko inaczej

Jeśli zdecydujecie się przeprowadzić i mieszkać w Hiszpanii to na pewno spotkacie się z wieloma rzeczami, które tutaj robi się zupełnie w inny sposób niż w Polsce. Niektóre łatwo zrozumieć i się do nich przyzwyczaić, inne natomiast wciąż przyprawiają o ból głowy. Dzisiaj przygotowałam dla was dziesięć najdziwniejszych zachowań i przyzwyczajeń Hiszpanów- niektóre naprawdę was mocno zaskoczą! Zapraszam!




  1. Sjesta- czas święty


O świętym czasie sjesty pisałam już wiele razy, ale naprawdę nie da się o niej nie wspomnieć wspominając o Hiszpanach... Tak naprawdę to co kiedyś było błogosławieństwem i odpoczynkiem od pięknej pogody dzisiaj dla wielu jest przekleństwem. Dlaczego? Właśnie przez cudowną ,,sjestę’’ Hiszpanie są jednym z narodów, którzy spędzają najwięcej czasu poza domem… No właśnie kiedyś przerwa w ciągu dnia pozwalała na spokojne zjedzenie obiadu, nakarmienie dzieci i nabranie siły do dalszej pracy- dzisiaj mało kto może pozwolić sobie na powrót w czasie przerwy do domu, a to dlatego, że dojazd zajmuje więcej czasu niż przerwa. Wiele Hiszpanów właśnie przez sjestę jest zmuszonych do wyjścia wcześnie rano z domu i powrót późnymi godzinami wieczornymi- oczywiście jeśli firma jest wymagająca i godziny ekstra są wymagane przez szefów to czas spędzony poza domem jest jeszcze dłuższy. Żeby nie było, że jest to tylko mój wymysł- problem ten został dostrzeżony także przez władze, które co już któryś rok z rzędu mówią o konieczności zrezygnowania z przerwy w ciągu dnia. Nie wiem tylko czy to co tak długo funkcjonuje w państwie zostanie zmienione naprawdę czy jest to tylko temat zastępczy dla innych ważniejszych wydarzeń...


  1. Dwa nazwiska


W Hiszpanii każdy przychodzi na świat, a potem umiera- robi to z tymi samymi dwoma nazwiskami, które dziedziczy po rodzicach- pierwsze jest zawsze po tacie i to nazwisko przekazuje swoim dzieciom, a drugie jest po mamie. O ile w Hiszpanii jest to całkiem normalne i wszyscy się już do tego przyzwyczaili o tyle w Polsce stanowi to niemały problem- zwłaszcza jeśli trzeba załatwić sprawy urzędowe. Kiedy wypełnialiśmy papiery w Urzędzie Stanu Cywilnego- urzędniczka nie mogła zrozumieć, że mój wtedy przyszły mąż ma dwa nazwiska i parokrotnie sprawdzała to wraz z jego dowodem (największym problemem był brak miejsca w formularzu, który musiała wypełnić). Posiadanie jednego nazwiska nie jest jakimś dużym problemem, kiedy muszę podać dwa nazwiska w jakimś formularzu po prostu powtarzam dwa razy moją godność.
Jeśli jesteście ciekawi jak na nazwisko będzie miało moje dziecko- to nietrudno się domyślić, że pierwsze będzie po moim mężu (Hiszpańskie), a drugie moje (100% Polskie)- mam nadzieję, że w szkole nauczyciele sobie z tym poradzą!


  1. Ślub- zmiana nazwiska?


W Polsce żadna kobieta zbytnio nie przyzwyczaja się do swojego panieńskiego nazwiska- wszak wiadomo, że tylko kiedy wyjdzie za mąż to zaraz szybciutko je zmieni. Chociaż istnieje możliwość zarówno zostania przy swoim nazwisku jak i noszenia nazwiska dwuczłonowego to jednak większość kobiet dalej podąża tradycyjną ścieżką przyjmując nazwisko męża. W Hiszpanii przyjęcie nazwiska męża jest praktycznie niespotykane- wiąże się to głównie z przekazaniem swojej godności przyszłemu pokoleniu, które w przypadku zmiany nosiłoby dwa takie same nazwiska. O ile dla nas Polaków to żadna różnica czy ktoś ma na nazwisko Moreno Moreno czy Moreno Rubio to dla Hiszpanów noszenie takich samych nazwisk świadczy o tym, że rodzice byli ze sobą spokrewnieni…
Co ciekawe na początku nie byłam zbytnio zadowolona, że nie będę mogła nosić pięknego hiszpańskiego nazwiska, które nadałoby egzotyczności mojemu imieniu- jednak z biegiem czasu uważam, że pozostanie przy swoim nazwisku to najlepsza rzecz, która mogła mi się przytrafić wychodząc za mąż za Hiszpana.
Jest jeszcze jeden niewątpliwy plus takiego stanu rzeczy- niewątpliwa wygoda- po ślubie nie trzeba tak często chodzić po urzędach wymieniając wszystkie dokumenty. Niektóre z moich koleżanek też zdecydowały pozostać się przy swoim nazwisku tym samym zachowując swoją indywidualność!


  1. Imiona dzieci po rodzicach


Będąc dalej w temacie nazwisk, dzieci i rodziców to jedna rzeczy, która jest bardzo typowa dla hiszpańskich rodzin to nadawanie imion dzieciom takim samym jak rodzice. I tak w mojej rodzinie moja teściowa nosi takie same imię jak jej mama, a jej brat nazywa się tak samo jak jej tata. Dla mnie stanowi to nie lada problem zwłaszcza słuchając historii, gdzie ojciec nazywa się tak samo jak dziadek, syn i wnuk- zazwyczaj nigdy nie wiem o kogo chodzi... Obecnie wiele rodzin rezygnuje z tego zwyczaju nadając dzieciom zupełnie inne i nowoczesne imiona- jednak my długo szukając imienia dla naszego dziecka, które miałoby swój odpowiednik zarówno w języku polskim, katalońskim i hiszpańskim zdecydowaliśmy się dać mu na imię Paweł (kat. Pau)- czyli tak jak nazywa się mój mąż.


  1. Długie adresy


Hiszpanie chyba lubią komplikować sobie życie- nie tylko nosząc dwa nazwiska, ale także wymyślając niezwykłe skomplikowane adresy, których napisanie na kartce zajmuje dobre 10 minut. O ile w Polsce w większości przypadków jest bardzo prosto- wystarczy podać nazwę ulicy, domu i mieszkania, o tyle w Hiszpanii niektóre adresy przypominają długą litanię… Przykładowo Ana mieszka na ulicy Sant Heronimo 118 2 1, co oznacza że Anna mieszka na ulicy Hieronima 118, na drugim piętrze, pierwsze drzwi- jeśli dodamy do tego skomplikowaną nazwę miejscowości oraz prowincję to czasem potrafi wyjść tekst tak długi, że na kartce nie zmieszczą się pozdrowienia z wakacji.


  1. Hiszpan- Hiszpanowi nierówny


Kiedy poznacie wielu Hiszpanów bliżej to szybko przekonacie się, że Hiszpan- Hiszpanowi jest nierówny. Nie tylko dzieli ich akcent, czasem inny język oraz historia regionu z którego pochodzą- ale przede wszystkim charakter. Mieszkając w Barcelonie, gdzie mieszanka kulturowa przypomina zwariowany koktajl nie trudno jest zauważyć różnice pomiędzy poszczególnymi Hiszpanami. Zaczynając od Andaluzyjczyków, których poznamy po niedbałej mowie i dziwnym akcencie- którzy są chyba najbardziej hiszpańscy z całego półwyspu iberyjskiego, a skończywszy na zamkniętych w sobie Katalończykach czy mieszkańcach kraju basków. Jeśli chodzi o charakter to pewnie nie raz usłyszycie, że Andaluzyjczycy są najbardziej leniwi, uwielbiają zabawy (tak właśnie stamtąd pochodzi taniec flamenco czy sławne sewillany) oraz nie trzymają się ich pieniądze. Jeśli chodzi natomiast o Katalończyków to część osób twierdzi, że gdyby nie ich bycie skąpym (inni nazywają to przezornością) to Hiszpania już dawno przestałaby istnieć, są oni też bardziej zamknięci w sobie, a ich tańcem narodowym są spokojne sardany. Czasem wydawać się może, że jednolita Hiszpania istnieje tylko na mapie!




  1. Ciągłe całowanie się


W Hiszpanii wszyscy ciągle rozdają sobie buziaki- nie chodzi tylko rodzinę czy bliższych znajomych, ale także osoby które spotykają pierwszy raz w swoim życiu czy współpracowników. Każde przywitanie się, pożegnanie się musi być oznaczone buziakami- po pięciu latach mieszkania w Hiszpanii przyzwyczaiłam się do tego zwyczaju i nawet trochę go polubiłam. Ale początki były dla mnie naprawdę bardzo ciężkie- cóż większość z nas Polaków raczej nie lubi okazywać swoich emocji, a podanie ręki wydaje się być największym poświęceniem. Kiedy więc pierwszy raz jechałam do Hiszpanii niemałym szokiem było dla mnie to, że będę musiała pocałować rodzinę mojego chłopaka, której przecież nie znam! Jednak po pewnym czasie przezwyciężyłam swój opór i pocałunki na przywitanie stały się czymś zupełnie normalnym- jednak niektórzy są bardziej oporni, mój brat po paru latach przyjeżdżania do Hiszpanii zawsze woli podać rękę!


  1. Ah- te hiszpańskie mamuśki!


Bycie dzieckiem w Hiszpanii musi być bardzo fajne- hiszpańskie mamy są niezwykle pomocne dla swoich pociech: przygotują obiad, poskładają pranie, poodkurzają, a kiedy nastolatki odsypiają imprezę te bez żadnej skargi wypiorą pobrudzone ubrania starając się nie budzić dziecka. Nie ma w tym nic dziwnego, że Hiszpanie są jednym z europejskich narodów który usamodzielnia się najpóźniej- w końcu nie ma nic lepszego niż Hotel MAMA.
Nie wiem skąd wynika nadopiekuńczość hiszpańskich matek i na pewno ma to też wiele dobrych stron- wiele młodych Hiszpanów jest w stanie żyć na bardzo dobrym poziomie, gdyż całe swoje zarobione pieniądze mogą przeznaczyć na ubrania, dalekie wycieczki czy imprezy. Tym samym hiszpańskie mamuśki też są szczęśliwe, bo czują się potrzebne i samotność im nie doskwiera- jednak ja jestem zdania, że prawdziwe i ciekawe życie przychodzi dopiero wtedy, kiedy zaczniemy mieszkać samemu!


  1. Ulica jest drugim domem


Czasem można odnieść wrażenie, że Hiszpanie wcale nie potrzebują spędzać czasu w domu lub mieszkaniu- a bycie w jakimś pomieszczeniu dłużej niż parę godzin jest dla nich prawdziwą katorgą. W sumie nie ma się im co dziwić, w sumie pogoda w Hiszpanii jest prawie zawsze piękna, a mieszkania często mają zły rozkład przez co jest w nich ciemno i zimno. W parkach często organizowane są grille czy imprezy dla najmłodszych, barowe ogródki są zawsze pełne ludzi, którzy uwielbiają spędzać wolny czas właśnie poza domem- jeśli akurat pogoda nie sprzyja zawsze można napić się kawy lub piwa w środku i porozmawiać z barmanem o upływającym życiu. Parki zawsze są pełne ludzi, którzy biegają lub ćwiczą na maszynach przypominających te w siłowni- i chyba tylko w niedzielę i w czasie sjesty ulice są puste, a wszyscy pochowali się w swoich czterech ścianach odpoczywając i zbierając siły na kolejne wyjście...


  1. Im głośniej tym lepiej

Kiedy w Europie już od dawna jest wiadomo, że głośne mówienie wcale nie polepsza komunikacji i nie spowoduje tego, że nasz odbiorca lepiej nas zrozumie- to w Hiszpanii chyba ciągle o tym nie mogą usłyszeć…
Nawet jeśli przyjedziecie do Hiszpanii pierwszy raz to na pewno zwrócicie uwagę na to, że część osób tutaj nie wraca się do siebie normalnym tonem, ale krzyczy! Nie ważne czy osoba, do której się zwracają znajduje się zaraz obok nich czy może znajduje się po drugiej stronie ulicy. Jeśli weźmiemy pod uwagę ile Hiszpanów znajduje się w przeciętnym barze czy na ulicy to można sobie wyobrazić hałas, który tutaj panuje- jedynym pocieszeniem jest to, że do tego ciągłego hałasu można się z czasem przyzwyczaić!




A wy spotkaliście się z czymś co Hiszpanie robią inaczej niż my Polacy? A może jest coś co szczególnie was zaskoczyło w tym wpisie?



Koniecznie dajcie znać w komentarzach!

Share this:

, , , , ,

CONVERSATION

9 comentarios :

  1. Siedzę na lotnisku w Barcelonie i czytam Twój post przytakując przy każdym punkcie. Mój chłopak jest katalonczykiem, ale jego dziadek pochodzi już z Andaluzji więc rodzinne spotkania owocuja w historię i kulturę ob części Hiszpanii.
    Odnośnie całusów też na początku było mi bardzo ciężko się przyzwyczaić. Całowanie kogoś kogo praktycznie nie znam, mieć tak bliski kontakt fizyczny z wieloma osobami... :D teraz wydaje mi się być to normalne:)

    ReplyDelete
  2. O widzisz! W życiu nie zwróciłabym na to uwagi - no chyba, ze bedac w Hiszpanii :) pozdrawiam i zapraszam ;)

    ReplyDelete
  3. Co prawda nie jestem w związku małżeńskim z obcokrajowcem, ale dla mnie zachowanie nazwiska rodowego było czymś naturalnym :D i nie wyobrażałam sobie, by przejąć nazwisko męża. Kwestia wymiany dokumentów tylko przypieczętowała moją decyzję :)

    Imiona po rodzicach i w Polsce są pewną tradycją, nie wszędzie ale spotkałam się z takimi praktykami.
    Im głośniej tym lepiej, to także częściowo w UK - na początku mojego pobytu nie mogłam się przyzwyczaić. Dramat jak czasami niektórzy "drą japy" ;)

    ReplyDelete
  4. Hihi. Ja do tej pory myślę sobie czasami: jeju, ale by było fajnie nie musieć wszystkich całować na przywitanie... :P

    ReplyDelete
  5. Ja za to zauważyłam bardzo dużo podobieństw między Polakami i Hiszpanami :) zwłaszcza jeśli chodzi o narzekanie! Na kryzys na polityków na swój kraj itd identycznie jak Polacy :)

    ReplyDelete
  6. Coś o tym wiem, mój brat po ślubie też miał problem ze zmianą w dokumentach, kiedy zgłaszał córeczkę. Te buziaki mam wysyłane ciągle na fb przez swoją bratową :D

    ReplyDelete
  7. To calowanie na przywitanie jest bardzo w moim typie :D Ja calusnica jestem hihi ;)

    ReplyDelete
  8. A ja zmieniłam nazwisko na hiszpańskie męża i jestem przeszczęsliwa. Żadnych problemów z tego powodu nie mieliśmy ani nie mamy, a nazwisko brzmi przecudownie i orientalnie. Nie wyobrażam sobie zostać przy swoim, mając hiszpańskiego męża i mieszkając w Es.

    ReplyDelete
  9. ja mam swoje i moje dzieci tez maja po mnie (fakt w kolejnnosci w dokumentach jest jako drugie wiec w sumie to to ktore przxetrwa to bedzie to mezowe). Gdybym przyjela nazwsiko meza pewnie trzeba bylo by sie od tych zartow ogarniac, jak to tak samo sie nazywa to twoj brat??

    ReplyDelete