Boże Narodzenie w Hiszpanii, czego się spodziewać
Boże Narodzenie bez śniegu powoli staje się dla nas codziennością, niestety w tym roku także wygląda na to, że nie uraczymy białego puchu. Nie wiem jak wy, ale ja nie wyobrażam sobie świąt bez pięknie przyozdobionej (żywej) choinki, dzielenia się opłatkiem czy wspólnego kolędowania. Postanowiłam jednak sprawdzić bez czego nie wyobrażają sobie Świąt Bożego Narodzenia Hiszpanie- mam nadzieje, że jesteście ciekawi?
Po pierwsze- kolacja w gronie rodzinnym
Hiszpanie wbrew pozorom mają niektóre cechy charakteru bardzo podobne do nas Polaków, jedną z nich jest to, że są narodem bardzo rodzinnym. Wszystkie okazje do świętowania wykorzystywane są do spotkań rodzinnych, to ile osób będzie w nich uczestniczyć zależy już od tego jak ile osób liczy rodzina, a te potrafią być naprawdę liczne.
Spotkanie przy suto zastawionym stole ma miejsce 24 grudnia i zazwyczaj organizuje się je u kogoś w domu (w odróżnieniu do Święta Trzech Króli, gdzie bardzo często na miejsce posiłku wybiera się restaurację). W tą noc wszystkie dzieci dostaną upragnione prezenty, chociaż parę lat temu przynosili je Trzej Królowie- obecnie dzieci prezenty dostają dwa razy, w Wigilijny wieczór (zazwyczaj mniejszy prezent) , a także zgodnie z tradycją 6 stycznia (dorośli zazwyczaj dostaną tylko jeden prezent, to w który dzień zależy od wcześniejszego uzgodnienia).
Oczywiście spotkanie przy Wigilijnym stole odbywa się przy suto zastawionym stole, obecne muszą być tak uwielbiane przez Hiszpanów owoce morza tj. słone krewetki, małże, morskie ślimaki, a także przepyszne canelones czy sopa de galets (przysmak Katalonii) czyli zupa z mięsem w smaku podobna trochę do naszego rosołu. Najważniejsze są jednak słodycze, które od wielu lat niezmiennie królują przez cały grudzień i styczeń w brzuchach wszystkich Hiszpanów (więcej na ten temat w drugim punkcie). Kolacja kończy się podobnie jak u nas czyli lekkim bólem brzucha związanym z przejedzeniem oraz powtórzeniu całego rytuału (tym razem jednak z innymi członkami rodziny następnego dnia, a w Katalonii także 26 grudnia).
Po drugie- Turrones, polvorones i inne słodkości
W okresie Bożego Narodzenia Hiszpanie uwielbiają umilać sobie chwile słodkimi przysmakami, najpopularniejsze są turony, które potrafią przybrać najróżniejsze formy: od migdałowych orzeszków zatopionych w słodkiej miodowej polewie- o które można połamać sobie zęby, idąc przez miękkom masę migdałową, która przypomina w smaku trochę dobrze znaną nas chałwę, aż do czekoladowych bloków nadziewanymi wszystkim co tylko jesteśmy w stanie sobie wyobrazić. Dokładnie nie wiadomo co sprawiło, że Turron stał się tak popularny właśnie w okresie świątecznym, jedne z teorii głoszą, że sprawiła to wysoka cena składników tego specjału, przez co produkt ten został zarezerwowany tylko na specjalne okazję.
Polvorons to natomiast lekkie, kruche, miękkie ciasteczka zrobione z mąki, mleka, cukru, masła oraz cynamonu, w smaku przypominają zwykłe ciasteczka, ale ich konsystencja jest bardziej gumowa. Ja niestety muszę przyznać, że nie rozumiem fenomenu tego przysmaku, bo mi w ogóle nie smakuje- ale nawet najwięksi miłośnicy tego specjału nie są w stanie zjeść dużo ciasteczek, bo ten słodki przysmak po prostu zapycha.
Po trzecie- dekoracje świąteczne
Hiszpańskie miasta prześcigają się w cichym konkursie na najpiękniejsze dekoracje świąteczne- mniejsze miasteczka depczą po piętach większym i nie chcą być w tyle przyozdabiając ulice jeszcze bardziej. W Barcelonie świąteczne światła zostają zapalone pod koniec listopada i cudowna atmosfera trwa aż do początku stycznia. Wspaniale udekorowanym ulicom, nie ustępują w niczym duże sklepy i mniejsze sklepiki, które prześcigają się w tym jak przyciągnąć jak największą ilość klientów.
Jeśli jesteście ciekawi jak wyglądają świąteczne światła w innych miastach Hiszpanii, to koniecznie zajrzyjcie na tą stronkę, którą udało mi się niedawno znaleźć.
Po czwarte- Trzej Królowie przybywają czyli Cabalgata de Reyes
Co prawda orszak Trzech Króli odbywa się w nocy z 5 na 6 stycznia, ale nie zmienia to faktu, że wiele Hiszpanów nie wyobraża sobie bez niego Świąt Bożego Narodzenia i naprawdę nie ma się czemu dziwić, ten niezwykle efektowny orszak przechodzi ulicami Barcelony nie szczędząc efektom specjalnym. Podczas pochodu, dzieci wręczają pomocnikom króli swoje listy, w których dokładnie opisują co chciałyby dostać 6 stycznia, kolorowa parada sprawia, że nawet dorosłemu ciężko odróżnić co jest prawdą, a co nie. Więcej na ten temat możecie przeczytać w moim wcześniejszym poście na temat Orszaku Trzech Króli.
Po piąte- świąteczna kolacja pracowników i kosz prezentów od pracodawcy
Przedświąteczny okres to czas magiczny, nawet jeśli mówimy o naszej znielubionej (a może ukochanej) pracy, dlatego też w okresie przedświątecznym organizowane są kolacje na których miło spędzany jest czas z współpracownikami i szefostwem. Jeśli nasza firma ma oddziały w innych miastach całkiem możliwe, że szefowie innych filii ugoszczą nas swoją osobą- wystawne kolacje organizowane są w znanych i mniej znanych restauracjach, w których ciężko pytać o miejsce w tym okresie. Jedyną sztuczką, jest to że zazwyczaj każdy płaci za siebie- oczywiście ten punkt programu zależy od szefa, bo jeśli jest on hojny to kolacja także będzie sponsorowana przez firmę. Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło, bo chociaż musimy sami zapłacić za kolację, to czeka nas miła niespodzianka od szefostwa, którą jest świąteczny kosz. Firmy już miesiąc przed świętami przygotowują ofertę na świąteczne podarunki dla pracowników, a to co znajdzie się w takim koszu zależy nie tylko od tego jak bogata jest firma, ile pracujemy w danym miejscu, ale także od dobroci naszego szefa. W koszu znaleźć można świąteczne alkohole, przepyszne turrony, czekolady, a także specyficzne szynki, orzechy i inne specjały, które można po powrocie do domu wyłożyć na świąteczny stół. Ja niestety w tym roku nie dostałam świątecznego kosza (moja szefowa jest Niemką i nie za bardzo uznaje Hiszpańskie tradycję), jednakże w mojej poprzedniej pracy szefostwo spisało się na medal i moim przepysznym koszem podzieliłam się z całą rodziną! Ceny świątecznych koszów nie należą do najtańszych, wahają się od 25, a dochodzą nawet do 500 euro,w zależności jakie produkty zostaną zamieszczone w środku.
Po szóste- świąteczna loteria
Święta to czas nadziei na lepsze jutro, a więc nikogo nie powinno zdziwić organizacja największej loterii El Gordo właśnie w tym okresie, co roku 22 grudnia wszyscy nerwowo oczekują wyników mając nadzieję, że to właśnie im się poszczęści. Niestety w większości przypadków 23 wszyscy wracają do pracy z podkulonym ogonem, bo i tym razem nagroda przypadła komuś innemu. Los na loterie nie jest tani, bo wynosi bagatela 20 euro, ale pragnienie osiadania łatwych pieniędzy jest na tyle silne, że niektórzy są w stanie kupić nawet parę biletów (lub paręnaście). Popularne jest także dzielenie numeru ze współpracownikami lub kupowanie jego części za 5 euro, którego dystrybutorami są np. właściciele ulubionego baru. Bilet na loterię jest też dobrym pomysłem na prezent dla szefa lub klienta, w końcu czy jest jakiś lepszy prezent niż nadzieja?
Śpiewnie ogłaszane wyniki są punktem programu, obok którego ciężko przejść obojętnie- ale nie tylko odśpiewanie wyników przez małe dzieci jest niezwykle efektowne, także reklamy prezentujące ludzkie uczucia i dzielenie radości co roku robią furorę nie tylko w Hiszpanii. Może ktoś z was miał okazję zobaczyć wzruszającą historię pracowników fabryki manekinów, którzy dzielą się nagrodą z kolegą z nocnej zmiany, jeśli nie to wideo znajduje się poniżej.
A jakie są wasze ulubione tradycję, bez czego nie wyobrażacie sobie świąt?
Koniecznie podzielcie się waszymi opiniami w komentarzach!
Pozdrawiam i życzę wam Spokojnych i Radosnych Świąt Bożego Narodzenia, tak abyście odpoczęli od codzienności i zmartwień, które na co dzień zaprzątają nam głowę!
Feliz Navidad!
Justa
Boże Narodzenie bez śniegu powoli staje się dla nas codziennością, niestety w tym roku także wygląda na to, że nie uraczymy białego puchu. ...